wtorek, 25 grudnia 2012
Rozdział 20
Stałam jak słup soli nie wiedząc co zrobić, nie będę bawiła się w dziecko i chowała po szafach tak jak to wpadłam na to wcześniej.
-Nev? Możemy pogadać?- Odezwał się zza drzwi. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc milczałam z nadzieją, że zaraz pójdzie, ale to były nędzne nadzieje, on nie zostawia niczego na później, ma mi coś do powiedzenia to wykrzyczy to nawet stamtąd żebym usłyszała.- Wiem, że tam jesteś, mogę wejść?- Popatrzyłam na Dan, która nie wiedziała co ze sobą zrobić. Kiedy odeszła od drzwi popatrzyłam na nią dziwnie. Skierowała palec na szafę i zaraz zaczęła do niej włazić.
-Zwariowałaś?!- Krzyknęłam szeptem.
-No co. Nie chce żebyś była sama jakby cię zaatakował- zachichotała i zamknęła drzwiczki. A myślałam, że to ja jestem taka dziecinna i głupia. Jednak Danielle to nie zawsze ta poważna i rozważna. Zapukał ponownie na co głośno wypuściłam powietrze z płuc.
-Jeśli masz mi coś do powiedzenia to mów, i streszczaj się, ja nie mam żadnych tematów z tobą do obgadania.
-Chciałem cię, przeprosić, znowu.
-Czyli myliłeś się? Brawo za szybkość.
-Mogę?- Teraz czy go wpuścić czy nie. Chwilę się zastanawiałam po czym wyraziłam na to niepewnie zgodę, przecież nie jestem w tym pokoju z nim sama tak? Dziewczyna w szafie albo rzuci mi się do pomocy, co raczej wątpię, żeby coś zdziałało, albo co jest bardziej przewidywalnie zacznie krzyczeć i wołać resztę, jeszcze ich mi brakuje, żebym się tłumaczyła dlaczego z nim się wiecznie dre- Nie wiem jak ci to powiedzieć o co mi chodziło, ale przyznaję ci się, że się pomyliłem, pomyliłem cię z.. kimś.
-Fajnie, wszystko?- Przystanęłam na nodze. On myśli, że przyjdzie, przeprosi i złość mi minie? O nie.
-Właściwie to nie- Zachęciłam go gestem dłoni do dalszego mówienia- Bo to jest straszne, znaczy ja, ty, mam świadomość tak jak byś się mnie bała, znaczy tak się zachowuję, żeby cię odstraszyć czy coś, ale to jakoś nie ze mnie wychodzi, to tak, że chciałbym żebyś się mnie bała, ale żebym się od ciebie zbliżył- przy jego śmiesznym nieklejącym się monologu zmrużyłam oczy próbując zrozumieć o co mu chodzi. Ale nic nie wymyśliłam o czym w ogóle mówił.
-Co? - Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć na coś czego nie zrozumiałam.
-Wiem, jestem dziwny- Przetarł oczy dłońmi.
-W tym się nie mylisz, ale ja to bym inaczej określiła, jesteś skomplikowany.
-Ja? Uwierz, że ty też- Teraz jakby lampka mi się zaświeciła, może o tym mówiła Danielle? No bo przypominając nasze rozmowy- czy też kłótnie- to wytykamy sobie wady, ale każde po wypowiedzeniu mówi drugiemu, że to nie on taki jest tylko ta druga osoba, dobra mam teraz skomplikowane myśl. Potrząsnęłam głową odganiając je i wróciłam od rozmowy.
-Nie widzę w sobie nic skomplikowanego- Zaprzeczyłam jego wcześniejszym słowom.
-Ty jeszcze tego może nie wiesz.
-Do czego zmierzasz? Bo już nie mam pojęcia o co ci chodzi i o czym gadasz.
-Nie ważne- Wzruszył ramionami i podszedł kilka kroków, aż znalazł się przede mną. Czułam ciepło bijące od niego. A może to ja w jego towarzystwie? Wyciągną rękę- Zgoda? Kolejna- Chwilę się zawahałam, ale nie miałam powodu by dalej z nim "drzeć koty" i jak przypuszczam jeszcze nie raz będziemy się sprzeczać, ale pomińmy to i cieszmy się chwilą, w której nie jestem z nim skłócona. Spojrzałam w jego oczy, zauważył chyba w moich, że nie mam ochoty uściskać mu dłoni, ale wiem, że to nie dlatego, że nie chce się z nim pogodzić, ale dlatego, że boję się teraz jakiejkolwiek bliskości z nim, nawet przez zwykły dotyk.
-Ok, ale wiesz, że nie musimy podawać sobie dłoni jak dzieci?- Opuścił dłoń.
-Jesteś na serio skomplikowana i dziwna.
-Powtarzasz się, i to ty taki jesteś, mnie nie mieszaj do siebie- Chyba coś zdanie mi nie wyszło, ale dobra, wie chyba o co mi chodzi. Zaśmiał się cicho, a ja się tylko uśmiechnęłam, na co znów na mnie spojrzał, ale teraz nie tak jak wcześniej, teraz tak... tak z uczuciem. Zamarłam w bezruchu i napięłam mięśnie ze zdenerwowania. Przygryzłam dolną wargę nie wiedząc co mam teraz powiedzieć, przy nim zawsze mi jakoś brakuje słów.
-Nie było, aż tak źle jak się spodziewałem- Powiedział cicho z ledwo widocznym uśmiechem.
-A myślałeś, że jak zareaguje?
-Gorzej, albo nie masz dobry humor, albo po prostu nie masz już na mnie siły.
-Być może, a może to i to. Ale, ale ty chyba też już masz tego dość co?- Oblizał górną wargę, przez co przeszedł mnie dreszcz.
-Mhm- Wymruczał w potwierdzeniu i nie dało się nie zauważyć, że właśnie w tej chwili patrzy na moje usta. Był dość blisko, aby bez problemu ich dosięgnąć, więc postanowiłam nie dopuścić się tego co już się wydarzyłam i odstawiłam nogę do tyłu, w celu cofnięcia się, ale położył dłoń na mojej talii zatrzymując mnie. Dobra, tylko spokojnie. Czuje jak miejsce w którym mnie dotyka robi się ciepłe. Opanuj się! Bez opanowania oboje niepewnie się zbliżyliśmy. Jeżeli nie przypomniałabym sobie czegoś, to chyba by znowu się to stało. Ale w porę powstrzymałam się od tego i położyłam rękę na jego klatce piersiowej przytrzymując.
-Odejdź, nie możemy- szepnęłam.
-Czemu?
-Bo... Ty masz dziewczynę- Użyłam argumentu, który niedawno się pojawił, ale to chyba go nie zniechęca.
-To co, przecież nikt nie musi wiedzieć- Mówiliśmy tak cicho, że sama słabo go słyszałam. Ponownie go zatrzymałam ręką nie dopuszczając do siebie.
-Przestań, Danielle jest w szafie, tylko ...(złapałam jego twarz dłonią ściskając policzki, odwracając w moją stronę, bo już się odwracał) nie patrz tam- syknęłam. Od razu ode mnie odsunął się cały krok.
-To... na razie- Pożegnał się szybko i w ekspresowym tempie wyszedł.
Opadłam na łóżko. Zaraz wyskoczyła Dan z cichym piskiem.
-Co to było?!- Chyba miała jakieś wyrzuty.
-Co?- Udawałam niewinną, przecież nic nie zrobiłam.
-Jak to co?! Na kilometr czuć sex!- Wybałuszyłam oczy.
-Zamknij się! Zwariowałaś?!
-Sorki, poniosło mnie. Ale wy jesteście tacy... was tak do siebie ciągnie, a jednocześnie odpycha. Jesteście jak z filmu, ale takie zawsze się kończą szczęśliwie, więc będziecie razem!
-Pff.... oglądałam takie gdzie jedno z zakochanych ginęło i dopiero przy śmierci mówili o swoich uczuciach.
-No wiesz co?!
-Co?
-Przestań, jesteś dla niego okrutna!
-Chyba on dla mnie!
-Wy jesteście dziwni! I skomplikowani!
-Wiesz? Te słowa w ciągu tych kilku minut padły już dużo razy. Oszczędź sobie wysiłku.
-Dobra, nie chcesz mi nic mówić, idę opowiedzieć wszystkim!
-Szantażystka- syknęłam.
-Ale mi opowiesz?
-Ale nie dziś, kiedyś na pewno.
-Dobra ale nie za długo, bo jeszcze zapomnę o tym.
-Na to mam nadzieję.
**Z perspektywy Peam**
Zmęczona weszłam do domu i od razu skierowałam się do kuchni gdzie usiadłam przy blacie ze szklanką wody.
-A ciebie co tak długo nie było?- Zwrócił się do mnie wchodzący Liam.
-A tak jakoś, muszę zapamiętać, żeby nie zostawać za długo przy jednym sklepie, straganie czy cokolwiek to było. Bo z moją orientacją w terenie, to prędzej dojdę do Irlandii, niż bym tu wróciła.
-Aha. Widziałaś Dan? Chce ją dziś zabrać na spacer.
-Ooo... fajnie, bądź romantyczny! Ale taki spokojny, pocałuj ją przy zachodzie słońca!
-Pytałem się gdzie jest, ale dzięki- uśmiechną się wesoło.
-A. To może z Neave, z nią wracała to może razem siedzą, zresztą to tam idę, to jak będzie to jej powiem, że ją wołasz.
-Ok- Wstawiłam szklankę do zlewu i zaraz weszłam do pokoju. Nie myliłam się, obie siedziały na łóżku i gadały.
-A ciebie co tak długo nie było?
-Długa historia. Właściwie to krótka, ale nie chce mi się opowiadać. Dan, Liam cię szukał.
-Dobra, zejdę, ale mógł się sam pofatygować i wejść tu- Zaraz wyszła i zostałam sama z siostrą.
Szybko się przebrałam w świeże ciuchy. Nie było co do roboty, więc obie po jakimś czasie zeszłyśmy na dół. Zdecydowałam, że powiem jej co namieszałam, pewnie będzie wkurzona, ale już jest dobrze, więc nie będzie się miała co bulwersować.
** Z perspektywy Neave**
Siedziałam przed telewizorem razem z Peam i oglądałyśmy jakiś teleturniej, bo chłopaki gdzieś wyszli. Siostra co chwile na mnie zerkała co mnie irytowało, wiedziałam, że coś jest nie tak. Ja znam to zachowanie!
-Co zrobiłaś?- Odwróciłam się do niej z udawaną złością. Chwile się nie odzywała.
-Ale nie krzycz, nie bądź zła, nie wyklinaj i przeklinaj!- wytrajkotała.
-Okej... ?
-Zayn uważa, że byłaś razem w przebieralni w sklepie z Harrym, a wiemy co to oznacza, ale jest tak, że on mi się podoba, ale jemu ty, a tobie nie wiem, jesteś dziwna.
-ŻE CO?!
-Miałaś nie krzyczeć!
-Ja tylko podnoszę głos!- Wymachiwałam rękami.
-To to samo.
-Kurwa...
-Miałaś też nie przeklinać.
-Jesteś idiotką.
-Być może, ale spokojnie... Wszystko się wyjaśniło, więc możesz być pewna, że nie będziesz miałą żadnych zarzutów.
-PEAM ! Ja się z nim nie mało zabijam, przez byle co, a ty mi z tym teraz wyskakujesz?
-To był twój pomysł, żeby się pozamieniać torzsamościami!
-Nie zwalaj wszystkiego na mnie! Ty się migdaliłaś z ... Boże... Ty i Harry?! Ale jak?!
-Nieważne, on myślał, że ja to ty, i za późno się obczaił. A on mi się podoba, więc nic nie zrobiłam, przynajmniej we właściwej porze- Szczęka mi opadła- Oj nie patrz się tak. Też mi wolno kogoś mieć w te wakacje, albo chociaż nie być z kimś, ale mieć się z kim zabawić, nie w tym sensie oczywiście. No bo... Liam jest z Danielle, Lou ma w Londynie jakąś Eleanor, Niall też chyba poszedł się teraz z kimś spotkać, a mi się podoba Harry, więc miałam nadzieję, że coś między nami wyjdzie, ale on woli ciebie, a ty go nie chcesz. Jak będziecie razem to zostanę sama z Zaynem, ale on chyba też nie jest dobrze nastawiony do młodszych, i ja nie chce palacza, będzie mu waliło z gęby.
-On też ma dziewczynę.
-No widzisz. Muszę sobie kogoś znaleźć- westchnęła.
-Powodzenia.
**Z perspektywy Peam**
-Idę na spacer- Wpadłam na pomysł, żeby trochę odpocząć sama bez tych wszystkich ludzi. Może dobrze mi to zrobi. Teraz bardziej będę też uważać, w którą stronę idę i zapamiętać jak wrócić, bo nie mam przy sobie telefonu-ładuje się. Szłam jedną ulicą przed siebie już dość długo, mimo, że po wcześniejszym sprintowym biegu byłam zmęczona, to szybko to przeszło i nabrałam energii. Powolnym krokiem szłam prosto. Po kolejnych minutach zobaczyłam parę drzew i huśtawki, to chyba park. Nie był duży, ani nie było tam dużo ludzi, w centrum dostrzegłam małą fontannę. Weszłam w jego obszar i rozejrzałam się, nic wyjątkowego, ale coś mnie ciągnęło abym poszła dalej, może i dobrze zrobiłam, a może nie? Na jednej z ławek siedział Harry. Miał smutny wyraz twarzy i był wpatrzony w odległy, nieokreślony punkt. Pewnie by chciał teraz pobyć sam, ja też po to wyszłam, ale korci mnie pogadać z nim, bo to dziwne, że jest tu sam. Podeszłam do niego i przysiadłam się, na drugim końcu ławki. Co chwila na niego zerkałam, ale on na mnie też, więc zauważył moją obecność.
-Neave czy Peam?- Odezwał się.
-Zgadnij.
-Pokaż oczy- Zauważyłam uśmiech.
-Nie. Masz wiedzieć to nie po oczach.
-Dobra... to.. ale strzelam, więc jak się pomylę to masz się nie śmiać! Jesteś....Peeeaaaam?- Przeciągną z nadzieją, że dobrze powiedział.
-Pudło- Oszukałam go ze śmiechem.
-CO?! Nie wierze ci! Pokaż te twoje śliczne paczadełka- Przysuną się i zaczął się przyglądać, ale ja zakryłam rękami twarz, żeby sam się domyślił- Pokaż... proszęęę, pokaż te przepiękne oczka...- Kucną przede mną- Poczułam to gdyż położył mi ręce na kolanach oraz podglądałam. Pokręciłam głową- To niesprawiedliwe!- Prychnęłam, bo nie widziałam w tym nic niesprawiedliwego. Położył dłonie na moje i powoli je rozsuną. Miałam zamknięte powieki, więc nic nie widziałam. W pewnym momencie poczułam na ustach jego oddech. Momentalnie się spięłam, a serce zaczęło prawdziwy galop- Otwórz oczy...- wyszeptał- Uśmiechnęłam się na jego podejście i otworzyłam powieki. Zanim się zorientowałam nasze usta się złączyły. Mój brzuch wypełniały miliony motyli, teraz wiedział, że to ja, a mimo to zrobił to.
____________________________________________________
To mamy już kolejną dziesiątke xD Dwadzieścia rozdziałów! Ale to szybko zleciało, chyba za często dodaje tu rozdziały ;D Jak się podoba? Rozdział z dedykacją dla Guuumisia, Gumisi? Dobra ona będzie wiedziała, że o nią chodzi xD szantażystka jedna :P Scena na którą tak czekasz, oraz wszyscy czekacie będzie niedługo :*
KOMENTUJCIE! Lubię kreatywne komentarze! xD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dziękuuję ! i ja cie wcale nie szantażowałam ! tylko prosiłam, błagałam ;P i mam nadzieję, że dotrzymasz słowa i pojawi się w nn +18 ^^
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.I czekam na tą scenę ^_^
OdpowiedzUsuńNa początku wgl całego opowiadania myślałam, że Neave bd z Harrym :) Szkoooda, że nie.
OdpowiedzUsuńRodzdział świetny i jak najszybciej nastepny :*
nie będziesz mieć nic przeciwko , że napiszę długi komentarz :D chciałaś kreatywny , to masz xd fajnie że znalazłaś kogoś dla Peam . teraz to nawet mam dylemat , jaką parę bardziej lubię ;> jak zwykle mnie zaskakujesz ! nie spodziewałam się że : Neave podczas przeprosin nie będzie się drzeć za Zayana , że Harry wiedział że Peam to Peam a i tak ją całował , że wszyyyystko ♥ poza tym kocham twój styl pisana ^^ i proszę cię , dodaj szybko następny rozdział , bo to jest dla mnie ważne jak woda dla ryby :3 a nie chcę umierać z powodu jej braku :c czy ty to w ogóle czytasz ? xd
OdpowiedzUsuńPewnie że czytam xD wszystkie komentarze czyta, bo ja was tak koooocham! A zwłaszcza tych, którzy zawsze komentują, a najbardziej tych co dają fajne kreatywne i długie komentarze :D ;D <333
Usuńw takim razie następnym razem dodam mega długi komentarz ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
UsuńAlee słodkooo. ; ) Peam i Harry, Zayn i Neave, Harry i Peam, Neave i Zayn. ; D Jestem ciekawa jak dalej potoczy się sprawa N i Z. Czy nadal będzie do niej zarywał pomimo Perrie , czy z nią zerwie dla N, i z kim będzie ta scena +18. Kocham wszystkie twoje opowiadania awwwww. ; D
OdpowiedzUsuń