S+T= BFF


Bicie serca 

   Wybrałam się na spotkanie z Thomasem. To mój najlepszy przyjaciel. Umówiłam się z nim w naszej ulubionej kawiarni. Dopięłam suwak od kurtki i nałożyłam kaptur, ponieważ zaczął padać deszcz. Tutaj w Londynie to typowa pogoda, ale ja taką lubię...
   Weszłam do środka, zasygnalizował to dzwoneczek nad drzwiami. Rozejrzałam się po lokalu. Najwidoczniej jego jeszcze nie było. Wybrałam stolik przy oknie i siadłam na jednym krześle. Zdjęłam kurtkę, czapkę i szalik. Czekałam dość długo po dopiero po 10 minutach go zobaczyłam. Szedł powoli, ale jakoś... nerwowo? Ciekawe co mu się tym razem stało. Najpierw rozpacz nad kontuzjowaną nogą, więc nie mógł grać w piłkę co oboje kochaliśmy, potem dziewczyna, ooo tak. Pamiętam ją. Suka. Nie ma innego słowa na nią. Ocknęłam się z moich myśli kiedy siadł na przeciwko mnie.
  -Cześć.
 -Hej- Lekko się uśmiechnęłam i miałam już zapytać o co chodzi, ale podeszła do nas kelnerka. Zamówiliśmy po gorącej czekoladzie i kawałku szarlotki. Kiedy odeszła postanowiłam zacząć temat, o którym pewnie chciał teraz pogadać, ale jak widzę coś jest dziś małomówny- Co tam?- Wzruszył ramionami i odpowiedział;
 -Spoko.
 -Co się stało?- Zapytałam prosto z mostu
 -Nie wiem- Spojrzałam mi w oczy.
 -Aha? Nie rozumiem- Patrzyliśmy się przez jakiś czas, aż nasze zamówienia nie przyszły- No powiedz. Cokolwiek to jest uwierz, nie będę się śmiała- lekko kopnęłam go pod stolikiem nogą- No gadaj- Posłałam mu szczery uśmiech.
 -No bo... no bo ja się, no ten, w kimś się zakochałem...
 -Znowu?- Jęknęłam- Nie wystarczy ci poprzedni raz?
 -Ale to jest mi bliska osoba i boje się jej to powiedzieć, bo może ona tego nie chce- Upiłam łyk czekolady i wpatrywałam się w niego.
 -I co w związku z tym? Możesz, albo jej powiedzieć, albo trzymać wszystko w sobie kimkolwiek jest.
 -Ale jak ją widzę to tak... mam takie fajne uczucie i w ogóle.
 -Zrób jej niespodziankę. Zagraj na gitarze w parku! Umiesz śpiewać i grać, spodoba jej się zobaczysz- zaśmiałam się.
 -A tobie by się takie coś spodobało?
 -Nie, jestem typem do którego walisz prosto bez owijania w bawełnę i bez efektów specjalnych- Zapanowała dziwna cisza. Trwałą dość długo, aż w końcu ponownie się odezwał- Co byś zrobiła jakbym Ci powiedział, że cie kocham?
 -To chyba oczywiste. Odpowiedziałabym, że ja cie też!
 -No ok. Sam... Kocham Cię- powiedział to z takim uczuciem i widać, że jakby spadł mu kamień z serca. Ale ja się spodziewałam czegoś innego, wydaje mi się jakby mnie kochał, tak... inaczej, ale odgoniłam od siebie te myśli i odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
 -Ja ciebie też. :)
 -Musze lecieć :( na razie- odezwał się i zaczął ubierać. Złapałam go za ramie i spojrzałam głęboko w zielone tęczówki.
 -Co się dzieje?
 -Już ci powiedziałem...- Miał w oczach ból i smutek, nie wiedziałam co mam zrobić bo nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Widząc, że nie wiem dokładnie o czym mówi odezwał się- Zakochałem się w Tobie. Mojej najlepszej przyjaciółce, nie chce cię zranić, ale nie wiem co z tym zrobić, bo nie wiem co ty czujesz- Zatkało mnie to pytanie. Słyszałam teraz tylko dudniące krople deszczu o szyby i ciche rozmowy innych klientów. Miałam ochotę mu się rzucić w ramiona i pocieszyć ale nie mogę, bo on czuje do mnie coś czego ja do niego nie czuje.
 -Ja... nie...  nie wiem- spuściłam wzrok- Teraz to ja w pośpiechu zarzuciłam na siebie płaszcz i wybiegłam z kawiarni. CDN


   Biegłam przed siebie nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Coraz szybciej się ruszałam chlupiąc przy tym we wszystkie kałuże jakie napotkałam, aż dobiegłam do parku. Odnalazłam nasze ulubione miejsce. Jest ono na końcu parku, w samym rogu, przy rzece pod wielkim dębem. Podeszłam do niego i odszukałam opuszkami palców napis... "S+T= BFF <3"  Tak miało być, na zawsze. A nie przez parę lat, a potem miłość. Jak to słowo brzmi. Nigdy nie przypuszczałam, ani nawet nie wyobrażałam sobie, siebie i Thomasa... tak razem. Od zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi i chce żeby tak zostało...
   Po dłuższym czasie wzięłam się w garść. Ze zwykłego deszczu zrobiła się prawdziwa ulewa, a nawet burza. Co chwila słyszałam grzmot i widziałam rozjaśnione niebo, zasłonięte szarymi chmurami. Szłam jak najszybciej przed siebie w stronę domu. Schyliłam głowę w kapturze i trzymałam kołnierz płaszcza, alby nie dopuścić wiatru do ciała.    Widziałam tylko swoje stopy idące po zalanym chodniku. Postawiłam nogę na ulicy. Zobaczyłam pod stopami uliczną zebrę i poruszałam się dalej, aż nie oślepiło mnie jasne światło nadjeżdżającego pojazdu. Stanęłam w miejscu i odsłoniłam widoczność. Zobaczyłam nadjeżdżającą ciężarówkę. Czułam się jakby ktoś mnie złapał i trzymał w tym miejscu bym nie mogła uciec. Sparaliżowało mnie. Kierowca trąbił niemiłosiernie gdy był coraz bliżej i... chciał zahamować, ale nie zdążył... Spojrzałam wtedy na przerażonego człowieka siedzącego w środku. Ponownie łzy mi popłynęły... cierpienia, które nastąpiło... nie da się opisać...

***

   
   Chłopak siedział na jednym z wielu krzeseł na białym korytarzu. Dłonie mu się trzęsły, a oczy i twarz miał popuchnięte od łez. Wiedział, że zaraz może ją stracić i doskonale jest przekonany, że przez niego. Nie jest świadomy tego co się teraz dzieje za drzwiami przed nim.
   Jest to sala operacyjna. Wokół stołu, na którym leży blada i sina dziewczyna stoi mnóstwo ludzi próbujących jej pomóc. Ale tracą nadzieje kiedy ona zaczyna się wykrwawiać. Chcą to zatamować i co chwila jest owijana w bandaże, uciskana. Dodają jej tlenu i masę płynów. Jednak może być już za późno, ona zapada w sen... Nie jest niczego świadoma tego co się dzieje ani kto na nią teraz czeka...
   Za drzwiami pojawiają się zrozpaczeni rodzice. Próbują dopytać lekarza co się dzieje i czy ona w ogóle żyje... Jednak w odpowiedzi otrzymują tylko smutny wzrok i zaprzeczenie głową. Nie rozumieją tego znaku, ale Thomas to rozumie... wie co się zdarzyło. Pomimo, że wszyscy w środku jeszcze się starają i próbują on już nie wytrzymuje... wstaje i chwiejnym krokiem wymija przytulone małżeństwo i idzie do łazienki... Patrzy w lustro pochylony nad umywalką. Jest tak przez minute po czym prostuje się i obszukuje wszystkie kieszenie aż znajduje w jednej to czego szukał. Małe, jasne opakowanie. Ma je zawsze przy sobie w razie potrzeby, ale teraz posłuży mu do zupełnie czego innego... Otwiera je i mnóstwo małych tabletek wysypuje na rękę. Waha się przez chwilę, ale gdy tylko przypomina sobie, że nic już dla niego się nie liczy... Przykłada do ust całą dłoń i łyka wszystkie na raz [ Pierwsze uderzenie serca]. Znów to robi z pozostałym środkiem samobójczym [Drugie uderzenie serca]. Patrzy po raz ostatni w swoje odbicie i wychodzi przez drzwi [ Trzecie uderzenie serca]. Traci świadomość, wzrok, słuch i czucie. Bezwładnie opada [Bicie żywego serca].



Miesiąc później...

   Stała pośród mnóstwa ludzi w szary dzień i słuchała słów wymawianych przez księdza. Potem podeszła do płyty grobowej i złożyła na jej brzegu dwie róże... Jedną białą jak śnieg... drugą czerwoną jak krew. Kiedy myślała, że może odejść... coś ją zawróciło, jakby usłyszała wołający głos . Nikogo z przybyłych już nie było. Stała tylko ona pośród promieni zachodzącego słońca ze łzami w oczach. Niewiarygodne, że to ona powinna tu teraz leżeć, a jednak stał się cud. On ją ocalił. Jego miłość do niej... Nie widziała, ani nie słyszała go, ale czuła jego obecność... Bo na prawdę tam był...

   _________________________________________
Hej wszystkim :) Jest to taka jednorazowa historia bo miałam taką wenę. Nie jest powiązana z blogiem. Skomentujcie i powiedzcie czy się wam podoba.
   Jeśli ktoś nie wie o co chodzi z "[Pierwsze uderzenie serca]" To już tłumacze. Otóż w tym momencie kiedy jest to napisane, serce Sam zaczyna bić :) Najpierw pierwszy raz potem kolejny aż w końcu wraca do zycia ;)



PS. Pewnie myślicie, że to nie możliwe żeby przeżyła, jednak taka jest moja wyobraźnia. Np. Uderzył w nią, ona upadła i znalazła się pod samochodem, ale nie pod kołami. Według mnie możliwe ;*





1 komentarz:

  1. Nie powiem zaciekawiło mnie :* , jak byś założyła bloga i rozwinęła to opowiadanie w rozdziały było by wspaniale .Czekam na inne opowiadania ...

    OdpowiedzUsuń