niedziela, 1 września 2013

Rozdział 5


*Z perspektywy Neave*


    Harry wbiegł do pokoju ale od razu się zatrzymał lustrując całe pomieszczenie. Odepchnęłam go i ogarnął mnie... niepokój? I wielkie zdziwienie. Peam nie było w pokoju, a jeszcze parenaście sekund temu widziałam jak tu wchodziła. Nie ma stąd wyjścia, oprócz... okna.
 -Gdzie jesteś?! Porozmawiajmy! Czemu się chowasz...czemu mnie unikasz? DO CHOLERY CZEMU ZACHOWUJESZ SIE JAKBYŚ SIĘ MNIE BAŁA!- Chłopak staną na środku pokoju, otworzył szafę, zajrzał za drzwi, kanapę, zasłony i nic... Przyglądałam się jak Styles się kręci z rękami na głowie i z wyrazem na twarzy mówiącym tylko "Nic nie rozumiem". Ciężko znieść te widok, ale... co mam zrobić. Obiecałam. Nie łamie danego słowa. Nigdy- Gdzie ona jest?
 -Co? Nie powiem ci. Poza tym nie wiem.
 -GDZIE!?
 -Nie wiem! Myślałam, że tu będzie!- Nie zorientował sie chyba jeszcze jak się stąd wydostała, ale niestety. Jestem taka głupia że spojrzałam na otwarte lecz przymknięte okno. On podążając za moim wzrokiem zrozumiał i też chciał wyjść, lecz złapałam go za nadgarstek.
 -Puść.
 -Nie- szarpnęłam go do tyłu, lecz poskutkowało tylko jednym krokiem w tył.
 -Powiedz mi co tu się dzieje, czemu...czemu. Sam nie wiem. Czemu tak jest?
 -Nie mogę.
 -W takim razie nie zawracaj mi głowy i nie zatrzymuj mnie. Chce poznać prawdę, powód dla którego nie chce się ze mną widzieć- Nie odpowiedziałam, wyswobodził rękę i wyszedł na podwórko przed domem. Tak jak myślałam, nie było jej. Mam nadzieję, że dałam jej dość dużo czasu, żeby... uciekła. Znowu. Nie robię dobrze! Robię źle! On powinien poznać prawdę! Ale on chyba wolałby usłyszeć to od niej. Telefon chłopaka zadzwonił.
 -Czego? Nie. Jestem cały czas tu. Nie lecę. Wy tak, przylecę następnym samolotem. Nie nic. Wszystko ok, kończę, na razie.
   Coś jakby spadło za domem. W ogrodzie. Nie, nie usłyszał tego prawda? ... Nie, idzie tam. Musiała sie potknąć albo uderzyć o wiadro czy cokolwiek. Ewentualnie nim rzucić.
 -Nie! Nie idź! Zrozum, że ona nie chce! Stój kurwa!
 -Dość, Neave. Nie chce już uciekać. Niech zobaczy, powinien, musi i chce- usłyszałam głos siostry. Kiedy doszliśmy do ogrodu, Peam jak gdyby nigdy nic siedziała na dużej huśtawce. Na brzuchu trzymała gruby ciepły koc. W końcu jest zima. Nawet nie zauważyłam z tych nerwów jaki wiatr wieje.
 -Peam. Chodź do środka, przeziębisz się! Masz gołe stopy!- podbiegłam do niej zostawiając w tyle Harry'ego.


*Z perspektywy Peam*


    -Nie chce. Nie jest mi zimno.- Głos mi lekko drży i mam czerwone dłonie i stopy. Policzki i nos pewnie też. Miałam cały czas spuszczony wzrok, bałam sie na Niego teraz spojrzeć. Co pomyśli kiey wstanę i zobaczy? Siostra do mnie podeszła wzięła pod rękę. Otuliłam sie kocem, i ukryłam w nim swoje dość nieciekawe kształty ciała. Kiedy tylko weszłam do domu usłyszałam ten jego głos. Zachrypnięty, pociągający, zdenerwowany, zmartwiony...
 -Co się dzieje? Nie rozumiem tego.
 -Chodź do salonu- rozkazała Nev. Nie wiem do kogo to było, ale wszyscy zaraz usiedliśmy na kanapie. Jednak Nev szybko się podniosła i zamknęła okno. Stanęła przy wyjściu i oparła się o futrynę. Najwidoczniej chciała obserwować co będzie się działo.
 -Spójrz na mnie- powiedział łagodnie lecz ja twardo wpatrywałam się w podłogę- Spójrz mowię!- Ten rozkaz mnie złamał. Miałam ochotę się rozpłakać ale resztkami sił się trzymałam i napotkałam jego spojrzenie. Siedzieł obok i chyba czekał na odpowiedź pytania zadanego wcześniej. Powtórzył je. Co mam Mu powiedzieć? Nie wiem, straciłam rozum, jeśli dalej będę siedziała w tej pozycji przykryta to może nic nie zauważy? Błagam niech nic nie widzi. Zerknęłam na Nev. Miała surowy wzrok nakazujący mi się zdecydować. Na co? Zniszczyć sobie życie zostając samotną matką? Czy... Zniszczyć sobie życie z wiadomością, że ojciec mojego dziecka nas nienawidzi, bo poznał prawdę? Żadna opcja nie jest poprawna. Nie chcę tego. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Nie moge, nie potrafię tego powiedzieć. Czuję jak drżę i wtedy spływa druga i trzecia łza- Czemu płaczesz? Co się dzieje? Peam ja nic nie rozumiem myślałem, że wszystko jest w porządku. Wiem, że to trudne, ale ja chciałem dobrze, dla nas, dla Ciebie. O co ci chodzi?
 -Myślisz, że po tym co się stało... Tak łatwo zapomnę? Niestety, na zawsze będzie coś...Ktoś, kto mi o tym będzie przypominał. O Tobie, o tym co było. To jest nie do zniesienia. Nie chce niszczyć twojego wspaniałego, idealnego życia, ale...- głos mi się załamał- ale... skoro tu jesteś, to...nie mam wyjścia.
 -Wyjścia od czego?- Potoki słonych kropli spływa po mojej twarzy kiedy wstaję i zrzucam okrycie. Stoję przed nim i czekam na jakąś reakcję. Ale on tylko... też patrzy. Jakby nie oddychał. Nie rusza się, nie mruga. Czy on żyje? Bo tak nie wygląda.
 -Harry... Chciałam ci powiedzieć. Ale ty wtedy... to wszystko, inaczej chciałam. Miałam ci powiedzieć, na prawdę, ale Ty... zakończyłeś to co między nami było i..
 -Cii...- wstał i mocno mnie przytulił- JAK MOGŁAŚ MI NIE POWIEDZIEĆ?! Jak mogłaś to ukrywać?! Jak mogłaś mnie okłamywać?!- Mocno ścisnęłam jego koszulkę i wtuliłam się w ramię mocząc materiał- Przepraszam.
 -Za co? Ja powinnam.
 -Nie. To ja byłem na tyle głupi, żeby... Cię zostawić. Nigdy bym tego nie zrobił, Peam ja... na prawdę tęskniłem, na prawdę potrzebowałem Cię, na prawdę Cię kocham. Przepraszam- Za jego ramieniem miejsce Nev było puste. Wyszła. A mnie sparaliżowało.
 -Ja... nie wiem. Nie wiem co czuję. Nie wiem czy chcę byś tu był. Niczego już nie rozumiem. Przykro mi Harry. Chyba jest już za późno.

____________________________________________________
Jak się podoba? Przepraszam że tak długo, ale mam nadzieję, że się spodobał i będzie to mała niespodzianka i pocieszenie na rozpoczęcie roku szkolnego :) Kto był na This Is Us? Ja byłam i fajnie było :D jak przeżycia? Skomentujcie ;*

Wyłaczyłam weryfikacje obrazkową (?) więc chyba będzie wam łatwiej komentować ^^ więc zachęcam do wyrazenia opinii :)) :* xx