czwartek, 30 maja 2013

Przepraszam was!

Rozdział dawno się nie pojawiał wiem. Mój laptop przez prawie 3 tygodnie był w naprawie bo brat mi go zwalił z biurka i trzeba było zawiasy wymieniac czy cos -,- nie wiem czy dalej prowadzić bo straciłam wene i myślę że nie dam rady dokończyć na siłe  :/  wiem że przekonywaliście mnie bym tego nie robiła ale nwm co mm zrobić. powinnam zawiesić albo zakończyć go całkiem po 1 części :( uważam że jeszcze trochę poczekam, ale nie obiecuję że tu wróce.
Kocham was! <3 ;*

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 2

    *Z perspektywy Neave*


       Wszystko ustaliłyśmy z Peam i chłopaki zostaną tu na trzy dni kiedy ona będzie za miastem u babci. Niall już leci z Margaret. Plan jest taki, żeby jak najszybciej wygnać zespół. A wszystko dzięki dziewczynom. Tak, to baby się wspierają i myślą normalnie. Tylko, żeby się udało. Napisałam już Dan i El, że potrzebujemy pomocy, znaczy nie wytłumaczyłam jeszcze, bo czekam na Meggie. Nie znam się z nią długo ale jest spoko i mam nadzieję, że mi pomoże. A tak w ogóle to mam do pomieszczenia w domu dodatkowo 6 osób. Rodzice mnie zabiją, bo do wykorzystania mamy pokój Nialla i mój. Jakoś ich pomieścimy.
 -Jutro twoje urodziny, chodźmy gdzieś dziś na imprezę!- wykrzykną Louis.
 -Tak oczywiście. I wróćmy nawaleni w trzy, a raczej siedem dup do domu, w którym będą rodzice nie wiedzący jeszcze, że tu jesteście. Myśl Lou.
 -To co robimy?
 -Czekamy na Nialla i Margaret.
 -To ona też będzie?
 -Tak. Powinni być za jakąś godzinę.
 -Zagramy w coś? Mam pomysł!- pomysły Tomma mnie przerażają. Boje się- ale spokojnie, co takie faceplany? To normalna gra. W butelkę ale bez butelki!- nasze miny? mniej więcej takie- O.o- no wiecie! Wybieramy sobie osobę, ta mówi pytanie czy wyzwanie.
 -Bardzo kreatywne Lou.
 -Wiem. To ja zaczynam. Wybieram...może... Liam- siadłam na kanapie pomiędzy wybranym a Zaynem i oglądałam ciąg dalszy.
 -Pytanie.
 -Hmm...czy uprawiasz regularny sex z Danielle Peazer?- Wszyscy wybuchli
 -Co to ma być za pytanie?!- ale strzelił buraka! Hahaha- odmawiam odpowiedzi!!
 -Nie możesz!- widać było jaki jest niezadowolony, ale robi przy tym taką śmieszną minę, że nie moge się powstrzymać. Zawstydzony Liaś!
 -Nie powiem! To są prywatne sprawy idioci! Mogę sobie uprawiać sex z Dan kiedy mi sie zechce i nie musi to być regularnie!
 -CO TU SIĘ DZIEJE?! Liam?!!- ups...
 -Cześć mamo! Zobacz kto wpadł!- próbowałam odciągnąć temat, zaczęłam się nerwowo drapać po karku i zbyt mocno uśmiechać. Teraz nie tylko Payne miał głupią mine. Wszyscy wyglądali mniej-więcej tak : O.o ; O.O- Chłopcy troszeczkę zgłodnieli! I Niall niedługo powinien być! Idź zrób coś do jedzenia! Zrób twoją specjalność! Wszyscy kochamy spaghetti!- wypchnęłam mamę z pokoju i odwróciłam się do reszty wydychając przytrzymywane powietrze.


*Z perspektywy Peam*


   To takie głupie. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony nie chce uciekać, ale z drugiej nie mogą mnie zobaczyć i poznać prawdy. Ostnią ucieczką będzie powiedzenie "Coście powiedzieli?! "W ciąży?! "Ja tylko troche przytyłam  idioci!". Ehh... Przysiadłam na ławce w małym parku. Muszę chwilę odpocząć. Zmęczyłam się tą drogą. W takim tempie nie dojdę do babci do jutra! Neave miała do niej zadzwonić i ją poinformować o moich odwiedzinach, oby nie zapomniała. Dobrze, że babcia wie o mnie, ale jeszcze nie widziała mnie z tym brzuchem. Chyba pierwszy raz nie powie "zjedz jeszcze trochę! Jesteś taka chuda! Sama skóra i kości" O nie... tym razem mi tego nie może powiedzieć, i tak czuję się jak wielka dynia!

   *1,5 godziny później*

   Weszłam po trzech schodkach i zapukałam w drzwi małego drewnianego domku. Chwilę odczekałam po czym zapukałam ponownie ale mocniej. Usłyszałam przekręcany zamek. Drzwi skrzypnęły i pojawiła się przede mną niska kobieta, o siwych, krótkich włosach. Poprawiła okulary i szeroko się uśmiechnęła.
 -Peam! Matko moja! Jak ty urosłaś! - Mocno ją przytuliłam i weszłam do środka.
 -Też się cieszę, że cię widzę- odwzajemniłam jej gest.
 -Ale ty masz śliczną buzię! Wyładniałaś!- Taa... jasne- Jesteś głodna?! Kobiety w ciąży powinny dużo jeść! Dwa razy, bo trzeba nakarmić jeszcze dzidziusia!- ŻE CO?!! ... dwa...razy...więcej...niż zwykle?! Ja tego nie przeżyje!

__________________________________________________
Witajcie :D wiem, że rozdział jest krótki :/ ale chciałam coś dodać,bo minęło sporo czasu od ostatniego :( ale mam nadzieję że się podoba :* Dziś dobiliście do 10 000 wejść! kocham was! <33

środa, 1 maja 2013

Rozdział 1


04.01.2014r.


*Z perspektywy Peam*


   
      Wstałam leniwie z kanapy i przeszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Czasami denerwujące jest to, że co chwila jestem głodna i wiecznie do sklepu chodzić po zakupy, bo czegoś brakuje.
   Podczas jedzenia przyglądałam się swojemu brzuchowi. Jeszcze nigdy nie był tak duży, a jeszcze urośnie, to środek 5 miesiąca! Kiedyś narzekałam na swoją figurę, na tyłek, na uda. Teraz zrobiłabym chyba wszystko, aby móc wrócić do tego głupiego ciała. Tyle, że jest to niemożliwe. Nosze w sobie dziecko! Jutro osiemnaście lat a ja nawet nie zabaluje, żeby mu nie zaszkodzić. Będę siedziała w domu przy filmach i słodyczach użalając się nad sobą i wyobrażając jak Neave szaleje w klubie ze znajomymi. Tęsknie za tym, za imprezami, wyjściami i nawet szkołą. Od nie wiem ilu nie widziałam ludzi z klasy i pewnie jeszcze długo nie zobaczę. Pozostają mi tylko samotne spacery w kapturze po odległym parku... ewentualnie z Nev, ale nie chce jej męczyć. Nie mogę trzymać jej cały czas przy sobie. Dziś poszła na lekcje zanim się obudziłam, a jest już 15:05. Powinna niedługo wrócić. Mama pojechała do koleżanki załatwić małe drzewka do posadzenia przy płocie, a tata w pracy. Siedzę sama i nic nie robię cały dzień... Nagle rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Wstałam i bez pośpiechu zgarnęłam urządzenie ze stolika w salonie.
 -Halo?
 -Peam?- Usłyszałam niepokojący głos Nev- jesteś pewna, że nie chcesz, żeby chłopaki wiedzieli o dziecku?
 -Tak, gadałyśmy o tym. Co się stało?
 -W takim razie uciekaj z domu.
 -Co? Czemu?- poderwałam się i zaczęłam już zmieniać leginsy na jeansy ciążowe.
 -Zayn do mnie dzwonił, pytał się gdzie jest nasza ulica! Zgubili się w mieście, przyjechali na nasze urodziny! Nialla z nimi nie ma i nic nie wiedzą. Idź gdzieś, coś wymyśle biegnę już do domu- wyłączyłam się i od razu wyszłam zabierając tylko telefon który cały czas miałam w ręce. Na moje nieszczęście usłyszałam dalekie śmiechy, które bardzo dobrze kojarzyłam.  Serce podskoczyło mi do gardła, ale szybko się ogarnęłam i zawróciłam się do małego sadu, przez, który przeszłam ekspresowo i zatrzymałam się przy ogrodzeniu. Schyliłam się obserwując nadchodzącą czwórkę.

   -To tu!- Usłyszałam jego zachrypnięty głos i tętno znacznie mi przyspieszyło. Szedł na przodzie przez nasz ogród w zwykłych jeansach, czarnym podkoszulku i błękitnej rozpiętej koszuli z podwiniętymi rękawami. Był jak młody bóg i nie mogłam od niego wzroku oderwać. zapragnęłam się na niego rzucić, przytulić i pocałować. Wiatr rozwiewał mu włosy, a usta układały się w lekki uśmiech. Te dołeczki... Myślałam, że się rozpłaczę, tak za nim tęskniłam. Zapukał w drzwi, których z pośpiechu nie zamknęłam i odczekał chwilę.
 -Może nie wróciły ze szkoły? Nev mówiła, że dopiero skończyła lekcje- powiedział stojący za nim Zayn. Styles ruszył klamką, łatwo mu ustąpiła i zdziwieni weszli do środka. Odczekałam jeszcze chwilę, aż będą w głębi i ruszyłam biegiem do furtki. Biegłam tak jak mogłam po chodniku mijając dziwnie się patrzących przechodnich. Przed sobą zobaczyłam pędzącą z torbą blondynkę.
 -Są w domu!- Krzyknęłam.
 -Zajmę się tym, idź do parku!- Bez zatrzymania, ale z kontaktem wzrokowym minęłyśmy się.

*Z perspektywy Neave*


   Pędziłam przed siebie i zdyszana wpadam do domu. 4 pary butów leżały w holu. Złapałam kilka oddechów i weszłam do salonu. Siedząca tam czwórka przeniosła na mnie wzrok. Pierwszy wstał Zayn. Próbowałam nie wyrażać żadnych emocji, bo wciąż starałam się wymyślić co mam im powiedzieć. Kiedy mnie przytulił straciłam dech i poddana również się w niego wtuliłam.
 -Tęskniłem- wymruczał.
 -Ja też. Co wy tu robicie?- Zadałam to pytanie ukrywając lekki strach, ale oddając ton zaciekawienia.
 -Masz urodziny. Raczej macie. Nie mogliśmy przegapić ich- zaśmiał się, a mi całkowicie zmiękły kolana i bałam się, że kiedy mnie puści upadnę.
 -Gdzie Peam?- wtrącił Harry. Na chwilę zamarłam.
 -yyy.... Nie ma jej, myślałam, że wiecie- zerknęłam na lokowatego zza ramienia Zayna.
 -Jak nie ma?- Zmarszczył brwi.
 -Normalnie. Wyjechała- obserwowałam go, ale się nie poruszył- Chcecie coś pić?- szybko zmieniłam temat, ale Harry nie odpuszczał.
 -Gdzie wyjechała?
 -Dokładnie nie wiem. Na dwa tygodnie ze szkoły, jakieś douczanie na wycieczce.
 -A ty nie pojechałaś?- Wtrącił się Liam.
 -Nie miałam ochoty. Jak wyjeżdżali miałam grypę żołądkową, nie mogłam chyba że siedziałabym w autobusie w worem rzygów. Do kiedy zostajecie?
 -A do kiedy możemy?- Wyszczerzył się Louis.
 -Najlepiej do teraz- pokazałam mu język, ale to nie był żart.
 -No wiesz co! Ty u nas dwa miesiące byłaś, a teraz od siebie wyganiasz?! Powiemy Niallowi!
 -A właśnie. Gdzie on jest?- Do wytłumaczeń poderwał się Liam.
 -Mówił, że przyleci jutro i nie pozwolił nam z nim się zabrać, więc kiedy on poszedł do Margaret na noc- poruszył się śmiesznie brwiami- my się zabraliśmy i oto jesteśmy.
 -To on wam nie pozwolił lecieć jutro z nim, więc przylecieliście bez niego dzisiaj tak?- przytaknęli z uśmiechami-jesteście idiotami. Zadzwonię do niego- podeszłam do domowego telefonu i wystukałam numer brata. Chłopakom nie podobał się mój pomysł, ale potrzebowałam natychmiastowej pomocy z jego strony. Sygnały mijały a on nie odbierał. Kiedy miałam już odkładać słuchawkę naraszcie odebrał.
 -Niall? Wiesz jaka niespodzianka? Chłopaki mnie odwiedzili!- Udawałam szczęśliwą, bo wiedziałam, że on zrozumie iluzje.
 - JAK! KIEDY! GDZIE?! COO?!
 -Gówno. Czemu nie pozwoliłeś im przyjechać? A i tak na marginesie, to chyba mówiłam ci, że Peam wyjechała kilka dni temu? Mogłeś im to powiedzieć, Hazza jest chyba trochę zawiedziony.
 -Przepraszam, nie dopilnowałem ich.  Przylecę jeszcze dziś. A gdzie ona na prawdę jest?
 -park...- wyszeptałam- i pewnie szybko nie wróci- dodałam głośniej, żeby chłopaki słyszeli- Będzie tam jeszcze ponad tydzień. Chłopaki chyba nie będą na nią czekali nie?
 -Niech do kogoś pójdzie, ja się pakuje i lecę.
 -Dobra, pa- rozłączyłam się i odwróciłam do chłopaków-to co robimy?


___________________________________________________________
Siemcia :) długo znowu nie dodawałam i ten rozdział jest krótki, ale następny postaram się dłuższy napisać. Jak się podoba? Może być? Skomentujcie bo ostatnio coraz mniej osób to robi <3