czwartek, 17 października 2013

Rozdział 6

*Z perspektywy Neave*


    Między tą dwójką panowała cisza. Stałam w kuchni i nastawiłam uszy żeby się czegoś dowiedzieć ale już nic nie mówią. Może nie chce wiedzieć co robią? Zadzwonię lepiej do chłopaków. Skoro Harry wie, to inni też powinni nie? Wysłałam do Nialla smsa o treści "Harry dowiedział się o ciąży Peam i jeszcze czegoś."  Potem próbował się dowiedzieć o co chodzi ale jednak postanowiłam, że lepiej mu powiedzieć osobiście. I właściwie nie ja, a rodzice... Jak to dziwnie brzmi. Kiedyś myślałam, że jak któraś  nas miałaby zaliczyć wpadkę, to byłabym to ja. Tak przewidywałam. Ale cóż myliłam się. Przeszłam po cichutku parę kroków i zajrzałam do salonu.
    Oboje siedzieli przytuleni do siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Może najgorszy okres już pora zakończyć? Oby teraz było wszystko dobrze. Ale szczerze Harry'emu wciąż należałby się wpierdol za to jaki był głupi.
     I tak do końca dnia. Cały czas przebywali razem. Rozmawiali, albo milczeli. Harry robił wszystko co mógł, aby Peam było dobrze, wygodnie, łatwo. Nie odstępował jej na krok. Przez cały czas byli razem i czuło na siebie patrzyli. To może dziwne ale poczułam lekką zazdrość. Jest teraz szczęśliwa. A ja jestem znowu tą, która stoi z boku. Sama. Okropne uczucie.

   Harry został na noc. Na kolejną też. Trzeciej kiedy zeszłam do kuchni się napić spotkałam go. Siedział podparty przy blacie ze szklanką wody. Nie widziałam jego twarzy bo siedział tyłem, ale wydawał się zmęczony, zamyślony. Całkowicie pogrążony w transie. Nie dziwie mu się. To na prawdę wyzwanie, ale chociaż podjął sie tego. To jego obowiązek. Rodzina. Jednak co z karierą? Chłopakami? Nieskończoną ilością fanów? Może nad tym sie zastanawia. Pewnie stoję teraz wpatrzona w jego poczochrane włosy jak głupia. Ruszyłam się z miejsca i dosiadłam się. Lekko drgną kiedy odsuwałam krzesło. Przez chwile patrzyliśmy na siebie. W jego oczach zobaczyłam coś co mi kazało go przytulić. Nawet sie nie opierał, wtulił się w moje włosy. Przez długi czas tak pozostaliśmy. Rozumiałam Go. Było mu na prawdę ciężko.
 -Neave?
 -Hm?
 -Ja nie dam sobie rady. To dla mnie za wcześnie.
 -Przestań. Ty nie dasz? Harry? Ten Harry Styles? Weź się w garść, bo z takim nastawieniem szybko polegniesz. A Peam Cię potrzebuje.
 -Wiem, ale... To cholernie trudne- Odsunęłam go od siebie, trzymając za ramiona i patrząc prosto w oczy powiedziałam:
 -Wierze w Ciebie. I to bardzo mocno. Tak samo Peam i chłopaki.
 -Dziękuje- wyszeptał i z łzami w oczach i ponownie mocno mnie przytulił.
       Tej nocy bardzo mało spałam. Po długim rozmyślaniu dopiero o piątej rano zasnęłam. Próbowałam wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Czy dałabym sobie rade. Nie dziwie się, że Harry w siebie wątpi. To ważna decyzja, która zmieni całe jego życie. Obleciał mnie strach. Co jeśli wszystko pójdzie nie tak? Nie da rady? Mnóstwo podobnych pytań przychodziło mi do głowy. A ja coraz bardziej pogrążałam się w najgorszych scenariuszach. Koniec. Życie jest pojebane. Nie myśl o tym.

    Dziś wracam do szkoły, ferie sie już skończyły. Wszyscy mnie pytają o Peam. Jak sie czuje, co u niej. A czasami czy wiem kto jest ojcem. Po co mam odpowiadać na te pytania w kółko? Są takie męczące. Jestem tym wszystkim na prawdę zmęczona. Mam dość dosłownie wszystkiego. Mam dość życia!
   Wyszłam ze szkoły jak najszybciej mogłam i skierowałam się do domu w nadziei że nikogo nie spotkam. W połowie drogi ktoś mnie od tyłu złapał po bokach i szczypną co wywołało zgięcie się w pół i nieoczekiwany dźwięk pomieszany z panicznym śmiechem. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto to.
 -Thomas!- Krzyknęłam uradowana i rzuciłam się na przyjaciela, którego nie widziałam prawie miesiąc od ostatniej wizyty w domu.
 -Ślicznie ci z tym brązem- poczochrał moje włosy i szeroko się uśmiechną.
 -Za to ty chyba przyciąłeś trochę grzywkę co?
 -Zaczęła mi wpadać w oczy i trudniej było mi ją brać na żel- zaśmiał się- to było konieczne. Co u Ciebie?
 -A jakoś leci. Ciężko, ale leci. A u Ciebie?- Skrzywił się lekko.
 -Czuję się wypompowany!- podniosłam jedną brew w znaku zapytania- ta praca mnie wykańcza!
 -Uuu.... zmęczenie fizyczne? U mnie psychiczne. Co powiesz na wspólny wieczór? Dla odprężenia?
 -Z wielką chęcią, jest dziś w kinie fajna komedia romantyczna. Pójdziemy?- zaproponował.
 -Komedia romantyczna? Serio? A coś innego?- poprawiłam torbę na ramieniu i spojrzałam błagalnie na przyjaciela.
 -Ok. Zobaczymy co jest i coś wybierzemy.
 -Świetnie- Stanęliśmy przed furtką mojego domu- wejdziesz?
 -Nie, nie będę przeszkadzał. I tak się trochę śpieszę, więc... pozdrów Peam- Cmoknęłam go w policzek i wróciłam do domu podekscytowana, że pierwszy raz od długiego czasu gdzieś wyjdę. Lecz po wejściu do domu mój entuzjazm natychmiast się ulotnił.

____________________________________________
Tak, tak wiem. Znowu zrobiłam taką długą przerwę. Przepraszam i dziękuje tym wytrwałym co są ze mną pomimo tych zacięć. Zmobilizowały mnie trochę ostatnie komentarze. I pomyślałam, że skoro zaczęłam i komuś to się podoba to muszę to skończyć:) Skończę, Nie wiem jak ani kiedy ale jeśli pokażecie, że jesteście ze mną to myślę że dam radę!
A jak podoba się rozdział? wiem że za dużo w nim nie ma, ale to taki na szybko;p







niedziela, 1 września 2013

Rozdział 5


*Z perspektywy Neave*


    Harry wbiegł do pokoju ale od razu się zatrzymał lustrując całe pomieszczenie. Odepchnęłam go i ogarnął mnie... niepokój? I wielkie zdziwienie. Peam nie było w pokoju, a jeszcze parenaście sekund temu widziałam jak tu wchodziła. Nie ma stąd wyjścia, oprócz... okna.
 -Gdzie jesteś?! Porozmawiajmy! Czemu się chowasz...czemu mnie unikasz? DO CHOLERY CZEMU ZACHOWUJESZ SIE JAKBYŚ SIĘ MNIE BAŁA!- Chłopak staną na środku pokoju, otworzył szafę, zajrzał za drzwi, kanapę, zasłony i nic... Przyglądałam się jak Styles się kręci z rękami na głowie i z wyrazem na twarzy mówiącym tylko "Nic nie rozumiem". Ciężko znieść te widok, ale... co mam zrobić. Obiecałam. Nie łamie danego słowa. Nigdy- Gdzie ona jest?
 -Co? Nie powiem ci. Poza tym nie wiem.
 -GDZIE!?
 -Nie wiem! Myślałam, że tu będzie!- Nie zorientował sie chyba jeszcze jak się stąd wydostała, ale niestety. Jestem taka głupia że spojrzałam na otwarte lecz przymknięte okno. On podążając za moim wzrokiem zrozumiał i też chciał wyjść, lecz złapałam go za nadgarstek.
 -Puść.
 -Nie- szarpnęłam go do tyłu, lecz poskutkowało tylko jednym krokiem w tył.
 -Powiedz mi co tu się dzieje, czemu...czemu. Sam nie wiem. Czemu tak jest?
 -Nie mogę.
 -W takim razie nie zawracaj mi głowy i nie zatrzymuj mnie. Chce poznać prawdę, powód dla którego nie chce się ze mną widzieć- Nie odpowiedziałam, wyswobodził rękę i wyszedł na podwórko przed domem. Tak jak myślałam, nie było jej. Mam nadzieję, że dałam jej dość dużo czasu, żeby... uciekła. Znowu. Nie robię dobrze! Robię źle! On powinien poznać prawdę! Ale on chyba wolałby usłyszeć to od niej. Telefon chłopaka zadzwonił.
 -Czego? Nie. Jestem cały czas tu. Nie lecę. Wy tak, przylecę następnym samolotem. Nie nic. Wszystko ok, kończę, na razie.
   Coś jakby spadło za domem. W ogrodzie. Nie, nie usłyszał tego prawda? ... Nie, idzie tam. Musiała sie potknąć albo uderzyć o wiadro czy cokolwiek. Ewentualnie nim rzucić.
 -Nie! Nie idź! Zrozum, że ona nie chce! Stój kurwa!
 -Dość, Neave. Nie chce już uciekać. Niech zobaczy, powinien, musi i chce- usłyszałam głos siostry. Kiedy doszliśmy do ogrodu, Peam jak gdyby nigdy nic siedziała na dużej huśtawce. Na brzuchu trzymała gruby ciepły koc. W końcu jest zima. Nawet nie zauważyłam z tych nerwów jaki wiatr wieje.
 -Peam. Chodź do środka, przeziębisz się! Masz gołe stopy!- podbiegłam do niej zostawiając w tyle Harry'ego.


*Z perspektywy Peam*


    -Nie chce. Nie jest mi zimno.- Głos mi lekko drży i mam czerwone dłonie i stopy. Policzki i nos pewnie też. Miałam cały czas spuszczony wzrok, bałam sie na Niego teraz spojrzeć. Co pomyśli kiey wstanę i zobaczy? Siostra do mnie podeszła wzięła pod rękę. Otuliłam sie kocem, i ukryłam w nim swoje dość nieciekawe kształty ciała. Kiedy tylko weszłam do domu usłyszałam ten jego głos. Zachrypnięty, pociągający, zdenerwowany, zmartwiony...
 -Co się dzieje? Nie rozumiem tego.
 -Chodź do salonu- rozkazała Nev. Nie wiem do kogo to było, ale wszyscy zaraz usiedliśmy na kanapie. Jednak Nev szybko się podniosła i zamknęła okno. Stanęła przy wyjściu i oparła się o futrynę. Najwidoczniej chciała obserwować co będzie się działo.
 -Spójrz na mnie- powiedział łagodnie lecz ja twardo wpatrywałam się w podłogę- Spójrz mowię!- Ten rozkaz mnie złamał. Miałam ochotę się rozpłakać ale resztkami sił się trzymałam i napotkałam jego spojrzenie. Siedzieł obok i chyba czekał na odpowiedź pytania zadanego wcześniej. Powtórzył je. Co mam Mu powiedzieć? Nie wiem, straciłam rozum, jeśli dalej będę siedziała w tej pozycji przykryta to może nic nie zauważy? Błagam niech nic nie widzi. Zerknęłam na Nev. Miała surowy wzrok nakazujący mi się zdecydować. Na co? Zniszczyć sobie życie zostając samotną matką? Czy... Zniszczyć sobie życie z wiadomością, że ojciec mojego dziecka nas nienawidzi, bo poznał prawdę? Żadna opcja nie jest poprawna. Nie chcę tego. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Nie moge, nie potrafię tego powiedzieć. Czuję jak drżę i wtedy spływa druga i trzecia łza- Czemu płaczesz? Co się dzieje? Peam ja nic nie rozumiem myślałem, że wszystko jest w porządku. Wiem, że to trudne, ale ja chciałem dobrze, dla nas, dla Ciebie. O co ci chodzi?
 -Myślisz, że po tym co się stało... Tak łatwo zapomnę? Niestety, na zawsze będzie coś...Ktoś, kto mi o tym będzie przypominał. O Tobie, o tym co było. To jest nie do zniesienia. Nie chce niszczyć twojego wspaniałego, idealnego życia, ale...- głos mi się załamał- ale... skoro tu jesteś, to...nie mam wyjścia.
 -Wyjścia od czego?- Potoki słonych kropli spływa po mojej twarzy kiedy wstaję i zrzucam okrycie. Stoję przed nim i czekam na jakąś reakcję. Ale on tylko... też patrzy. Jakby nie oddychał. Nie rusza się, nie mruga. Czy on żyje? Bo tak nie wygląda.
 -Harry... Chciałam ci powiedzieć. Ale ty wtedy... to wszystko, inaczej chciałam. Miałam ci powiedzieć, na prawdę, ale Ty... zakończyłeś to co między nami było i..
 -Cii...- wstał i mocno mnie przytulił- JAK MOGŁAŚ MI NIE POWIEDZIEĆ?! Jak mogłaś to ukrywać?! Jak mogłaś mnie okłamywać?!- Mocno ścisnęłam jego koszulkę i wtuliłam się w ramię mocząc materiał- Przepraszam.
 -Za co? Ja powinnam.
 -Nie. To ja byłem na tyle głupi, żeby... Cię zostawić. Nigdy bym tego nie zrobił, Peam ja... na prawdę tęskniłem, na prawdę potrzebowałem Cię, na prawdę Cię kocham. Przepraszam- Za jego ramieniem miejsce Nev było puste. Wyszła. A mnie sparaliżowało.
 -Ja... nie wiem. Nie wiem co czuję. Nie wiem czy chcę byś tu był. Niczego już nie rozumiem. Przykro mi Harry. Chyba jest już za późno.

____________________________________________________
Jak się podoba? Przepraszam że tak długo, ale mam nadzieję, że się spodobał i będzie to mała niespodzianka i pocieszenie na rozpoczęcie roku szkolnego :) Kto był na This Is Us? Ja byłam i fajnie było :D jak przeżycia? Skomentujcie ;*

Wyłaczyłam weryfikacje obrazkową (?) więc chyba będzie wam łatwiej komentować ^^ więc zachęcam do wyrazenia opinii :)) :* xx





niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 4


*Z perspektywy Neave*
  

   Kiedy wróciłyśmy do domu chłopaki leżeli na kanapie, fotelu i podłodze. Gdy nas zobaczyli od razu się ożywili proponując różne kluby lub odpowiednie miejsca na spędzenie dzisiejszego wieczoru. Na wszystko odmawiałam choć wyjście było kuszące. Dodałam stanowcze "nie" i zostawiłam wszystkich w salonie. Weszłam do swojego pokoju i siedłam na łóżku. Nie powinni mnie do niczego zmuszać. Na pewno wydało im się to podejrzane, bo kto nie chciałby obchodzić swoich 18 urodzin. Poza tym w ogóle nie czuje, że jestem pełnoletnia, nic się nie zmieniło. To ta sama ja tylko w wieku zmieniła się liczba, która moim zdaniem w życiu nie ma najmniejszego znaczenia.  Podniosłam głowę, w drzwiach stał Zayn, nawet nie usłyszałam jak otwiera drzwi, a może nawet ich nie zamknęłam?
 -Co z tobą?  Dziwnie zachowujesz się od przyjazdu- zaczął.
 -Może ci się wydaje. Wszystko ok- uśmiechnęłam się.
 -Nie uśmiechaj się jeśli nie chcesz, to że go wymusisz nic nie zmieni. Widzę, że coś sie dzieje. Obserwujesz nas, twoja mina gdy nikt nie patrzy nie jest za fajna. Jakbyś... nie wiem. Bała się, że spojrzymy tam gdzie ukryłaś przed nami cenną rzecz. Jeśli nie chcesz żebyśmy tu byli mogłaś powiedzieć. Może masz jakiś powód, nie wiem- zapadła męcząca chwila ciszy. Nie wyrażaliśmy żadnych emocji. Miałam spuszczony wzrok a serce biło w przyspieszonym tempie.
 -Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy- powiedziałam oschło i spojrzałam odważnie w jego oczy. Chciałabym mu wszystko powiedzieć, przecież myślę, że by nie wygadał nikomu. Gdybym tylko mogła zrobiłabym to, było by mi łatwiej.  Chłopak wyszedł, a ja zostałam z wielkim poczuciem winy za to jak go potraktowałam.


     Kiedy godzinę później miałam wyjść z pokoju, przed drzwiami zobaczyłam Harry'ego i Lou. Weszli do pokoju i wyjęli torbę i walizkę schowaną do szafy.
 -Co robicie?- zawróciłam widząc co sie szykuje.
 -Nev, nie mam ci za złe, ale trzeba było powiedzieć, że nie przyjechaliśmy w odpowiednim czasie. Rozumiemy- Odezwał się Harry spokojnym głosem.
 -To nie tak, że nie chce żebyście tu byli. Po prostu... masz racje, to nie odpowiedni czas. Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło.
 -Nie masz za co- Przytulili mnie i wyszli z bagażami. Wcześniej chciałam się ich pozbyć jak najszybciej, teraz czuję się jak w tamtym dniu kiedy się żegnaliśmy. Tylko gorzej, bo przeze mnie wychodzą. Chciałam żeby nie zauważyli nic, dziewczyny by ich zabrały, a teraz wystarczyło kilka słów i spieprzyłam sprawę.
   Weszłam do salonu, chłopaki byli już gotowi do wyjścia. Niall i dziewczyny spojrzały na mnie smutno. One też jechały? Zostanę sama. Nie chce.
 -Przepraszam- wymamrotałam kiedy każdego przytulałam. Zayn spojrzał na mnie tylko raz, omijał mnie wzrokiem stojąc w rogu. Podejść? Chyba powinnam. Jak zareaguje? Kiedy już zrobiłam krok w jego stronę on oderwał się od ściany złapał swoją torbę i wyszedł. Chyba nie chce sie ze mną żegnać. Westchnęłam. Poczułam się okropnie, potwornie! Nie chciałam tego. Czy wszystko zawsze musi być inaczej niż ja bym chciała??!! Zanim wyszli brat cmoknął mnie w policzek i szepną "Szkoda, że tak to wyszło". Co miałam robić?! Zatrzymać ich?! Nie oni muszą wyjechać! Puścić?! Zachowam się jak jakaś wredna suka wyrzucająca przyjaciół i w dodatku okłamująca! Wątpię by jeszcze tu przyjechali bez zaproszenia.

Świetny dzień. "Wszystkiego najlepszego, Neave". Kiedy wyszli patrzyłam jak wkładają bagaże do samochodów i odjeżdżają. Dziewczyny mi machały, chłopcy nie odwracali się. Co mam zrobić? A no tak... Po pierwsze zadzwonić do Peam, wybrałam jej numer i po kilku sygnałach odebrała.
 -No?- zaczęła.
 -Możesz już wrócić. Chłopaki wyjechali przed chwilą.
 -Na prawdę? Co zrobiłaś? Myślałam, że będą siedzieć aż będą zmuszeni wrócić.
 -Długa historia. Wracaj, stęskniłam się.


*Godzine później*


   Drzwi od domu lekko zaskrzypiały i do środka weszła blondynka ubrana w jeansy i kurtkę pod którą miała gruby sweter. Szybko do mnie podeszła i przytuliła jak najmocniej. Odwzajemniłam to i siadłyśmy w salonie na kanapie.
 -Ono jest z dnia na dzień większe- zauważyłam przyglądając się wystającemu brzuchowi nastolatki.
 -Tak, wiem- westchnęła- to może opowiesz mi teraz co się tu działo kiedy mnie nie było?- szybko streściłam jej przebieg zdarzeń, a ona widocznie posmutniała. -Szkoda... Ale teraz najważniejsze jest dziecko.
 -A tak w ogóle to jak tu tak szybko doszłaś? Chyba nie biegłaś?- zaśmiałam się próbując trochę rozluźnić atmosferę.
 -Nie.. podwiózł mnie... znajomy. A gdzie rodzice?- jej odpowiedź była podejrzliwa ale nie wnikam.
 -No tata w pracy, a mama miała jechać na zakupy, a potem do mamy Thomasa na kawę- uśmiechnęłam się na samo jego imię. Stęskniłam się. Był w odwiedzinach 3 miesiące temu, podobno dobrze idzie mu w firmie i nie może się wyrwać, ale dzwoni jak ma czas i pisze. Czyli nie zapomniał o mnie.
   Rozległo się pospieszne pukanie do drzwi. Peam posłała mi pytające spojrzenie na co podniosłam ręce w geście obronnym nie wiedząc kto to może być. Wstałam kiedy ktoś ponownie kilka razy mocniej zastukał. Nacisnęłam klamkę i do środka wpadł zdyszany... Harry... HARRY?!
 -Co Ty tu robisz? Myślałam...- nie kryłam zdziwienia.
 -Zapomniałem telefonu. Zaraz mamy samolot, muszę się spieszyć. Masz go może- pokręciłam przecząco głową.
 -Nev?! Kto to?- Peam wychyliła głowę by spojrzeć na gościa, jednak, gdy tylko się zorientowała, że nie powinna się wychylać schowała się do pokoju. Chłopak był oszołomiony! Nie wiedział co powiedzieć, tylko patrzył to na mnie, to na miejsce, w którym była przez sekundę jego była dziewczyna. Chyba nie zdążył zauważył przez ten czas drobnego szczegółu.
 -Co tu się dzieje? Co ona tu robi?!- Zerwał się by za nią iść jednak szybko zagrodziłam mu drogę.
 -Styles, nie przepuszczę cie. Wyjdź z tego domu.
 -CO?! Czyli powodem dla którego wyjeżdżamy jest ona?! Bo nie chce się ze mną widzieć?! To jest ta wielka tajemnica?!
 -WYNOCHA!!
 -Nie- powiedział stanowczo- chce się porozmawiać.
 -Nie macie o czym. Nie rób problemu i nie pogarszaj sprawy.
 -Ale muszę! Odsuń się- Chciał mnie wyminąć, ale kiedy to nie poskutkowało, użył siły i przesunął mnie za każdym razem kiedy weszłam mu w drogę, aż do samego pomieszczenia, do którego chciał dotrzeć.

_______________________________________________________
Cześć ;D jak się podoba nowy rozdział? Liczę na komentarze ze szczerymi opiniami ;*
Do następnego! <3

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 3 ps. POWRACAM :D



*Z perspektywy Neave*


   To już następny dzień kiedy chłopaki są u nas, a Peam u babci. Kiedy z nią rozmawiałam wczoraj w nocy, zrobiło mi się jej szkoda. Obie bardzo kochamy babcie, ale prawda jest taka że ja lubię więcej zjeść, ale moja siostra niestety nie. A pobyt w domu z pełną lodówką i wypchanymi szafkami to nie jest dla niej najlepsze miejsce. Chociaż... skoro jest w ciąży to może jej to posłuży? Nieważne...
   Szkoda, że rodzice nie rozumieją dlaczego jej tu nie ma. Uważają, że powinni sie dowiedzieć zwłaszcza, że jeden z nich jest ojcem i powinien płacić alimenty -,-. Z Niallem w pokoju spał Zayn i Liam. A u mnie Harry u Louis. Jakoś ich pomieściłam. Nie mogłam spać, pół nocy gapiłam się na Stylesa. Moje myśli były różne, raz chciałam mu wszystko wygadać, ale potem uświadomiłam sobie jak może zareagować. Potem przyszło mi na myśl ciche zabicie go za to co się stało, ale... łatwo się domyślić, że jak szybko przyszła ta myśl, tak szybko odleciała. Nie dość że późno zasnęłam to jeszcze wcześnie wstałam! Jest dopiero 8:30!!!
   Podniosłam się i ogarnęłam po czym zeszłam do kuchni, gdzie zastałam tylko rodziców i niewyspanego Niallera.
 -Co ty tak wcześnie?!- Zdziwiła się mama stojąc przy kuchence- Nie zdążyłam zrobić urodzinowego śniadania! Teraz siądź i czekaj na naleśniki!- zachichotałam pod nosem i siadłam do stołu obok brata i przytuliłam go. Przyjechał w nocy, chyba akurat wtedy kiedy udało mi się zasnąć.
 -Gdzie Margaret? Miała przylecieć- zapytałam.
 -Poszła do sklepu.
 -Sama? Mogłeś z nią iść, nawet powinieneś. Wie gdzie jak dojść?
 -Wie, mama jej wytłumaczyła a to nie jest daleko. Poza tym ja przysnąłem na kanapie kiedy ona już wstała- zaśmiał się.
 -A kiedy będą dziewczyny? - po kuchni zaczął roznosić się wspaniały zapach naleśników.
 -Około 14. Co chcesz dziś robić? Zgodzimy się na wszystko to wasze...yy twoje urodziny- posmutniał na myśl o kryjącej się Peam.
 -Nic. Posiedźmy w domu, przed domem czy coś. Nie mam na nic ochoty.
 -Rozumiem, ale musisz pokazać, że nic się nie dzieje. Albo sprowadź ją i wszystko powiedzcie, to bez sensu. Przecież jesteśmy wszyscy przyjaciółmi, a ona nie chodzi już z Harrym. Więc mogła robić co chciała.-Mówiliśmy cicho, ale wiedziałam że rodzice nadstawiają uszu.
 -Nie rozumiesz, i nie moge ci pomóc zrozumieć- odwrócił wzrok na postawione przed nami naleśniki. Dostałam więcej. Smarowałam raz dżemem, raz nutellą, potem z serem albo owocami, a do tego polewa czekoladowa. Choć na chwilę zapomniałam o dręczących mnie problemach. Akurat kiedy odkładałam talerz powitała nas z uśmiechem Meggie.
 -Chłopaki! Śniadanie!- Zawołała najpierw mama, a potem Niall.
 -Spokojnie, zostawcie to mnie.- odezwałam się kiedy nie było żadnej odpowiedzi. Nabrałam duo powietrza i...- CHŁOPAKI!!! ŚNIADANIE!!! MACIE 30 SEKUND! INACZEJ NIC NIE DOSTANIECIE!!!- ooo taak. Uwielbiam swój głos! Zwłaszcza jak się dre, zawsze robi wrażenie. Zaczęłam na głos odliczać, kiedy było 10 zwolniłam tempa a przybrałam na głośności- 10...9...8...7...6...5...4...-słychać tupot zbiegających osób na schodach-3...2...- po kolei wszyscy wbiegli i zasiedli na pierwsze lesze miejsca przy stole-1.- Uśmiechnęłam sie do nich słodko- No. I tak ma być.  Smacznego.
   Oparłam się o blat i patrzyłam jak wesoło się zajadają. Zayn tak słodko wygląda umazany nutellą... dobra przestań się lampić, bo to na pewno dziwny widok dla osoby z boku.
 -No to może zaśpiewajmy Nev sto lat!- wykrzyczał Lou- chciałam zacząć protestować, ale zdążyłam tylko otworzyć buzie a wszyscy zgodnie zaczęli śpiewać. Tak pięknie śpiewać, że aż się wzruszyłam. Ale płakać nie mogłam! Nawet jeśli to taka szczęśliwa chwila... jednego mi tu brakowało. Jednej osoby.
   Kiedy skończyli wszyscy mnie zaczęli przytulać z zapowiedziami, że na życzenia i dalsze śpiewy będą jeszcze później. Zaczynałam się bać.



*Z perspektywy Peam*


   Po dużym śniadaniu poszłam do małego pokoiku w którym nocowałam. Siadłam w kącie i zaczęłam rozmyślać.
   Na pewno się świetnie bawią. Śmieją się, są weseli, nawet o mnie nie pomyślą, cieszą się sobą. Chciałabym tam móc być, tak bardzo chciałabym świętować ten wielki dla nas dzień z nimi wszystkimi. Łza pociekła mi po policzku. Urządzą wspaniałą imprezę. Będą pili, tańczyli, śpiewali. Cały czas uśmiechnięci. a ja będę tu siedziała, a wrócę jak ich już nie będzie. Chciałabym ich przywitać, przytulić najmocniej jakbym potrafiła. Na prawdę bym chciała. TAK CHOLERNIE CHCE TAM BYĆ!!! TAK CHOLERNIE PRAGNĘ! Rozpłakałam się na dobre. Ale nie mogę... Boje się.



*Z perspektywy Neave*



    Czekaliśmy wszyscy na lotnisku, aż w końcu z daleka pośród tłumu dostrzegliśmy dwie dziewczyny. Eleanor i Danielle! Tak za nimi tęskniłam! Mocno je przytuliłam, a potem przywitały się z chłopcami. Kiedy zostawiły swoje walizki w domu i chwilę odpoczęły postanowiłyśmy wyjść na miasto, ja, Dan, El i Meggie. Teraz chciałam im wszystko wyjaśnić, bo one nie wiedziały o co chodzi.
   Kiedy siadłyśmy w małej restauracji po dwugodzinnym chodzeniu po sklepach zdecydowałam się powiedzieć to teraz.
 -Wiecie, że zaprosiłam was tu w bardzo ważnej sprawie. Więc proszę, nie przerywajcie mi aż skończę.- przytaknęły, kelner przyniósł nasze zamówienia a ja rozpoczęłam całą historie- więc wiecie, żę byłyśmy  chłopcami na wakacjach. Bla bla bla i stało się tak, że ja byłam, znaczy no jestem jeszcze, a Peam była  Harry. I wiecie... jak to para, całusy, słodzenie i publiczne lizanie. Ale jak dwoje zakochanych ludzi zostają sami... i wszystko toczy się szybko! Nawet nie wiesz kiedy! I to się stało.
 -Nie możesz po prostu powiedzieć, że Peam i Harry uprawiali seks?- Skomentowała Danielle.
 -Cii...Tak po prostu uprawiali seks. I my musiałyśmy wracać. Tru tu tu tu trala lala. I Harry zerwał z nią bo uznał że to nie ma sensu czy coś tam, ale wtedy Peam dowiedziała się, że... ym, jest w ciąży- Dziewczyny były szokowane ale mówiłam dalej- i dowiedziała się że chłopaki przyjeżdżają to uciekła zanim doszli. Jest teraz u naszej babci i chce tam zostać dopóki nie wyjadą. Nie chce słyszeć, że powinna się pokazać, a co gorsza nie chce by ktokolwiek wiedział kto jest ojcem. Nawet Niall tego nie wie. Skłamałyśmy, że zaliczyła wpadkę miesiąc po wakacjach na imprezie. Więc jego zdaniem ma jakieś 4 miesiące, tak na prawdę ma 5 i jest już całkiem spore. Boi się reakcji wszystkich. Siedzi cały czas w domu i nawet zaczęła się sama uczyć. Odcieła się od zewnątrz. Nie wiem co robić... Chce żebyście pomogły mi wygonić chłopaków stąd jak najszybciej.- Chwila ciszy.
 -Jak mamy to zrobić?- wydukała El.
 -Nie wiem, po kolei powyciągajcie stąd swoich chłopaków. Wymyślcie coś. Obiad z rodzicami, albo że jesteście chore i chcecie aby  wami wrócili. Nie wiem! Błagam was. Ciesze się, że przyjechali tęskniłam za nimi, ale... nie chce tego wiedząc jak bardzo cierpi moja siostra. Nie mogę się świetnie bawić na mojej osiemnastce sama! Zabierzcie ich. Kocham ich bardzo, ale nie mogą tu zostać i marnować życia jednej z nas- spuściłam wzrok i poczułam jak jedna z dziewczyny ściska moją dłoń położoną na stoliku. Potem reszta. Tak jakby bez słów mnie pocieszały i dodawały otuchy.

_________________________________________________


CZEŚĆ!! Możecie mnie ochrzanić i opierdolić. Zsłużyłam sobie. Zaczęłam pisać i w trakcie skończyłam. Przepraszam, przepraszam! Wybaczcie mi!

Mam również nadzieje e rozdział choć moim zdaniem nudny to jednak się podobał. Skomentujecie? Ci którzy zostali i wchodzą tu, kocham was! Że jesteście ze mną :')
Rozdziały będą się pojawiały, może nie często ale będą, postaram się jak mogę :)





czwartek, 30 maja 2013

Przepraszam was!

Rozdział dawno się nie pojawiał wiem. Mój laptop przez prawie 3 tygodnie był w naprawie bo brat mi go zwalił z biurka i trzeba było zawiasy wymieniac czy cos -,- nie wiem czy dalej prowadzić bo straciłam wene i myślę że nie dam rady dokończyć na siłe  :/  wiem że przekonywaliście mnie bym tego nie robiła ale nwm co mm zrobić. powinnam zawiesić albo zakończyć go całkiem po 1 części :( uważam że jeszcze trochę poczekam, ale nie obiecuję że tu wróce.
Kocham was! <3 ;*

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 2

    *Z perspektywy Neave*


       Wszystko ustaliłyśmy z Peam i chłopaki zostaną tu na trzy dni kiedy ona będzie za miastem u babci. Niall już leci z Margaret. Plan jest taki, żeby jak najszybciej wygnać zespół. A wszystko dzięki dziewczynom. Tak, to baby się wspierają i myślą normalnie. Tylko, żeby się udało. Napisałam już Dan i El, że potrzebujemy pomocy, znaczy nie wytłumaczyłam jeszcze, bo czekam na Meggie. Nie znam się z nią długo ale jest spoko i mam nadzieję, że mi pomoże. A tak w ogóle to mam do pomieszczenia w domu dodatkowo 6 osób. Rodzice mnie zabiją, bo do wykorzystania mamy pokój Nialla i mój. Jakoś ich pomieścimy.
 -Jutro twoje urodziny, chodźmy gdzieś dziś na imprezę!- wykrzykną Louis.
 -Tak oczywiście. I wróćmy nawaleni w trzy, a raczej siedem dup do domu, w którym będą rodzice nie wiedzący jeszcze, że tu jesteście. Myśl Lou.
 -To co robimy?
 -Czekamy na Nialla i Margaret.
 -To ona też będzie?
 -Tak. Powinni być za jakąś godzinę.
 -Zagramy w coś? Mam pomysł!- pomysły Tomma mnie przerażają. Boje się- ale spokojnie, co takie faceplany? To normalna gra. W butelkę ale bez butelki!- nasze miny? mniej więcej takie- O.o- no wiecie! Wybieramy sobie osobę, ta mówi pytanie czy wyzwanie.
 -Bardzo kreatywne Lou.
 -Wiem. To ja zaczynam. Wybieram...może... Liam- siadłam na kanapie pomiędzy wybranym a Zaynem i oglądałam ciąg dalszy.
 -Pytanie.
 -Hmm...czy uprawiasz regularny sex z Danielle Peazer?- Wszyscy wybuchli
 -Co to ma być za pytanie?!- ale strzelił buraka! Hahaha- odmawiam odpowiedzi!!
 -Nie możesz!- widać było jaki jest niezadowolony, ale robi przy tym taką śmieszną minę, że nie moge się powstrzymać. Zawstydzony Liaś!
 -Nie powiem! To są prywatne sprawy idioci! Mogę sobie uprawiać sex z Dan kiedy mi sie zechce i nie musi to być regularnie!
 -CO TU SIĘ DZIEJE?! Liam?!!- ups...
 -Cześć mamo! Zobacz kto wpadł!- próbowałam odciągnąć temat, zaczęłam się nerwowo drapać po karku i zbyt mocno uśmiechać. Teraz nie tylko Payne miał głupią mine. Wszyscy wyglądali mniej-więcej tak : O.o ; O.O- Chłopcy troszeczkę zgłodnieli! I Niall niedługo powinien być! Idź zrób coś do jedzenia! Zrób twoją specjalność! Wszyscy kochamy spaghetti!- wypchnęłam mamę z pokoju i odwróciłam się do reszty wydychając przytrzymywane powietrze.


*Z perspektywy Peam*


   To takie głupie. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony nie chce uciekać, ale z drugiej nie mogą mnie zobaczyć i poznać prawdy. Ostnią ucieczką będzie powiedzenie "Coście powiedzieli?! "W ciąży?! "Ja tylko troche przytyłam  idioci!". Ehh... Przysiadłam na ławce w małym parku. Muszę chwilę odpocząć. Zmęczyłam się tą drogą. W takim tempie nie dojdę do babci do jutra! Neave miała do niej zadzwonić i ją poinformować o moich odwiedzinach, oby nie zapomniała. Dobrze, że babcia wie o mnie, ale jeszcze nie widziała mnie z tym brzuchem. Chyba pierwszy raz nie powie "zjedz jeszcze trochę! Jesteś taka chuda! Sama skóra i kości" O nie... tym razem mi tego nie może powiedzieć, i tak czuję się jak wielka dynia!

   *1,5 godziny później*

   Weszłam po trzech schodkach i zapukałam w drzwi małego drewnianego domku. Chwilę odczekałam po czym zapukałam ponownie ale mocniej. Usłyszałam przekręcany zamek. Drzwi skrzypnęły i pojawiła się przede mną niska kobieta, o siwych, krótkich włosach. Poprawiła okulary i szeroko się uśmiechnęła.
 -Peam! Matko moja! Jak ty urosłaś! - Mocno ją przytuliłam i weszłam do środka.
 -Też się cieszę, że cię widzę- odwzajemniłam jej gest.
 -Ale ty masz śliczną buzię! Wyładniałaś!- Taa... jasne- Jesteś głodna?! Kobiety w ciąży powinny dużo jeść! Dwa razy, bo trzeba nakarmić jeszcze dzidziusia!- ŻE CO?!! ... dwa...razy...więcej...niż zwykle?! Ja tego nie przeżyje!

__________________________________________________
Witajcie :D wiem, że rozdział jest krótki :/ ale chciałam coś dodać,bo minęło sporo czasu od ostatniego :( ale mam nadzieję że się podoba :* Dziś dobiliście do 10 000 wejść! kocham was! <33

środa, 1 maja 2013

Rozdział 1


04.01.2014r.


*Z perspektywy Peam*


   
      Wstałam leniwie z kanapy i przeszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Czasami denerwujące jest to, że co chwila jestem głodna i wiecznie do sklepu chodzić po zakupy, bo czegoś brakuje.
   Podczas jedzenia przyglądałam się swojemu brzuchowi. Jeszcze nigdy nie był tak duży, a jeszcze urośnie, to środek 5 miesiąca! Kiedyś narzekałam na swoją figurę, na tyłek, na uda. Teraz zrobiłabym chyba wszystko, aby móc wrócić do tego głupiego ciała. Tyle, że jest to niemożliwe. Nosze w sobie dziecko! Jutro osiemnaście lat a ja nawet nie zabaluje, żeby mu nie zaszkodzić. Będę siedziała w domu przy filmach i słodyczach użalając się nad sobą i wyobrażając jak Neave szaleje w klubie ze znajomymi. Tęsknie za tym, za imprezami, wyjściami i nawet szkołą. Od nie wiem ilu nie widziałam ludzi z klasy i pewnie jeszcze długo nie zobaczę. Pozostają mi tylko samotne spacery w kapturze po odległym parku... ewentualnie z Nev, ale nie chce jej męczyć. Nie mogę trzymać jej cały czas przy sobie. Dziś poszła na lekcje zanim się obudziłam, a jest już 15:05. Powinna niedługo wrócić. Mama pojechała do koleżanki załatwić małe drzewka do posadzenia przy płocie, a tata w pracy. Siedzę sama i nic nie robię cały dzień... Nagle rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Wstałam i bez pośpiechu zgarnęłam urządzenie ze stolika w salonie.
 -Halo?
 -Peam?- Usłyszałam niepokojący głos Nev- jesteś pewna, że nie chcesz, żeby chłopaki wiedzieli o dziecku?
 -Tak, gadałyśmy o tym. Co się stało?
 -W takim razie uciekaj z domu.
 -Co? Czemu?- poderwałam się i zaczęłam już zmieniać leginsy na jeansy ciążowe.
 -Zayn do mnie dzwonił, pytał się gdzie jest nasza ulica! Zgubili się w mieście, przyjechali na nasze urodziny! Nialla z nimi nie ma i nic nie wiedzą. Idź gdzieś, coś wymyśle biegnę już do domu- wyłączyłam się i od razu wyszłam zabierając tylko telefon który cały czas miałam w ręce. Na moje nieszczęście usłyszałam dalekie śmiechy, które bardzo dobrze kojarzyłam.  Serce podskoczyło mi do gardła, ale szybko się ogarnęłam i zawróciłam się do małego sadu, przez, który przeszłam ekspresowo i zatrzymałam się przy ogrodzeniu. Schyliłam się obserwując nadchodzącą czwórkę.

   -To tu!- Usłyszałam jego zachrypnięty głos i tętno znacznie mi przyspieszyło. Szedł na przodzie przez nasz ogród w zwykłych jeansach, czarnym podkoszulku i błękitnej rozpiętej koszuli z podwiniętymi rękawami. Był jak młody bóg i nie mogłam od niego wzroku oderwać. zapragnęłam się na niego rzucić, przytulić i pocałować. Wiatr rozwiewał mu włosy, a usta układały się w lekki uśmiech. Te dołeczki... Myślałam, że się rozpłaczę, tak za nim tęskniłam. Zapukał w drzwi, których z pośpiechu nie zamknęłam i odczekał chwilę.
 -Może nie wróciły ze szkoły? Nev mówiła, że dopiero skończyła lekcje- powiedział stojący za nim Zayn. Styles ruszył klamką, łatwo mu ustąpiła i zdziwieni weszli do środka. Odczekałam jeszcze chwilę, aż będą w głębi i ruszyłam biegiem do furtki. Biegłam tak jak mogłam po chodniku mijając dziwnie się patrzących przechodnich. Przed sobą zobaczyłam pędzącą z torbą blondynkę.
 -Są w domu!- Krzyknęłam.
 -Zajmę się tym, idź do parku!- Bez zatrzymania, ale z kontaktem wzrokowym minęłyśmy się.

*Z perspektywy Neave*


   Pędziłam przed siebie i zdyszana wpadam do domu. 4 pary butów leżały w holu. Złapałam kilka oddechów i weszłam do salonu. Siedząca tam czwórka przeniosła na mnie wzrok. Pierwszy wstał Zayn. Próbowałam nie wyrażać żadnych emocji, bo wciąż starałam się wymyślić co mam im powiedzieć. Kiedy mnie przytulił straciłam dech i poddana również się w niego wtuliłam.
 -Tęskniłem- wymruczał.
 -Ja też. Co wy tu robicie?- Zadałam to pytanie ukrywając lekki strach, ale oddając ton zaciekawienia.
 -Masz urodziny. Raczej macie. Nie mogliśmy przegapić ich- zaśmiał się, a mi całkowicie zmiękły kolana i bałam się, że kiedy mnie puści upadnę.
 -Gdzie Peam?- wtrącił Harry. Na chwilę zamarłam.
 -yyy.... Nie ma jej, myślałam, że wiecie- zerknęłam na lokowatego zza ramienia Zayna.
 -Jak nie ma?- Zmarszczył brwi.
 -Normalnie. Wyjechała- obserwowałam go, ale się nie poruszył- Chcecie coś pić?- szybko zmieniłam temat, ale Harry nie odpuszczał.
 -Gdzie wyjechała?
 -Dokładnie nie wiem. Na dwa tygodnie ze szkoły, jakieś douczanie na wycieczce.
 -A ty nie pojechałaś?- Wtrącił się Liam.
 -Nie miałam ochoty. Jak wyjeżdżali miałam grypę żołądkową, nie mogłam chyba że siedziałabym w autobusie w worem rzygów. Do kiedy zostajecie?
 -A do kiedy możemy?- Wyszczerzył się Louis.
 -Najlepiej do teraz- pokazałam mu język, ale to nie był żart.
 -No wiesz co! Ty u nas dwa miesiące byłaś, a teraz od siebie wyganiasz?! Powiemy Niallowi!
 -A właśnie. Gdzie on jest?- Do wytłumaczeń poderwał się Liam.
 -Mówił, że przyleci jutro i nie pozwolił nam z nim się zabrać, więc kiedy on poszedł do Margaret na noc- poruszył się śmiesznie brwiami- my się zabraliśmy i oto jesteśmy.
 -To on wam nie pozwolił lecieć jutro z nim, więc przylecieliście bez niego dzisiaj tak?- przytaknęli z uśmiechami-jesteście idiotami. Zadzwonię do niego- podeszłam do domowego telefonu i wystukałam numer brata. Chłopakom nie podobał się mój pomysł, ale potrzebowałam natychmiastowej pomocy z jego strony. Sygnały mijały a on nie odbierał. Kiedy miałam już odkładać słuchawkę naraszcie odebrał.
 -Niall? Wiesz jaka niespodzianka? Chłopaki mnie odwiedzili!- Udawałam szczęśliwą, bo wiedziałam, że on zrozumie iluzje.
 - JAK! KIEDY! GDZIE?! COO?!
 -Gówno. Czemu nie pozwoliłeś im przyjechać? A i tak na marginesie, to chyba mówiłam ci, że Peam wyjechała kilka dni temu? Mogłeś im to powiedzieć, Hazza jest chyba trochę zawiedziony.
 -Przepraszam, nie dopilnowałem ich.  Przylecę jeszcze dziś. A gdzie ona na prawdę jest?
 -park...- wyszeptałam- i pewnie szybko nie wróci- dodałam głośniej, żeby chłopaki słyszeli- Będzie tam jeszcze ponad tydzień. Chłopaki chyba nie będą na nią czekali nie?
 -Niech do kogoś pójdzie, ja się pakuje i lecę.
 -Dobra, pa- rozłączyłam się i odwróciłam do chłopaków-to co robimy?


___________________________________________________________
Siemcia :) długo znowu nie dodawałam i ten rozdział jest krótki, ale następny postaram się dłuższy napisać. Jak się podoba? Może być? Skomentujcie bo ostatnio coraz mniej osób to robi <3


wtorek, 23 kwietnia 2013

Pralog

24.12.2013


*Z perspektywy Neave*


   -Chodź, przyjechał już- wzięłam Peam za rękę. Podniosła się z kanapy ukazując swój już spory brzuch. W końcu to hmm... który to miesiąc? W ciążę zaszła pod koniec sierpnia... no to już 5 miesiąc. Rodzice nie byli zadowoleni, nie wiedzieli co powiedzieć, zrobili jej wykład o seksie przy okazji przestrzegając mnie, że jeśli zdarzy się to ponownie wyrzucą nas z domu. Ale wtedy byli okropnie zdenerwowani, na pewno by tego nie zrobili. Mamy prawie 18 lat jeszcze tylko jakieś 2 tygodnie. Chłopcy nie wiedzą nic o ciąży Peam, ale Niall przyjeżdża na święta. I co teraz? Nic, skłamiemy co do ojca, byłam temu przeciwna, chciałam mu powiedzieć prawdę, ale siostra się upierała. Jeśli nasz kochany braciszek dowiedziałby się, że to Harry, jego najlepszy przyjaciel jest ojcem, a złamał serce i porzucił dziewczynę na pewno by się z nim pokłócił, wygadał mu, a w najgorszym przypadku może nawet zespół się rozlecieć dlatego nikt nic nie wie. Dopóki była szkoła Peam skutecznie chowała brzuch, ale już w 4 miesiącu zrezygnowała z tego i przestała chodzić do szkoły błagając rodziców żeby uczyła się w domu. Ci jednak nie zgodzili się i kazali się jej uczyć. Tak też zrobiła jednak nie chodziła na lekcje tylko sama uczyła się w domu z podręczników szkolnych i internetu. Postanowiła, że będzie zdawać maturę i trzymam za nią kciuki, że uda jej się. Ja jak było tak zostało. Szkoła jest, dom jest,  rodzice są. Kiedy tylko mam chwilę pomagam Peam lub wychodzę do sklepu coś jej kupić. Przed świętami nawet wyciągnęłam ją do kosmetyczki i fryzjera. Ona została została przy blondzie, tylko podcieła je trochę, ja natomiast coś zmieniłam. Pomalowałam włosy na bardzo ciemy brąz, nawet trochę pod czerń podchodzi. Nie wyglądam źle, tylko trochę inaczej.
Spojrzałam kątem oka na siostre, zauważyłam jak bardzo się denerwuje. Szybciej oddychała, ręka, którą trzymałam spociła się, a jej oczy się błyszczały. Ścisnęłam jej dłoń próbując dodać otuchy lecz ona tylko blado się uśmiechnęła. Przeszłyśmy próg salonu.
 Na kanapie siedział sam Niall czekając na nas. Rodzice pozwolili nam się z im same przywitać i nei wtrącać we wstępną rozmowę. Kiedy nas dostrzegł poderwał się z miejsca i szybkim krokiem podchodził jednak jego wzrok z moich zmienionych włosów przeniósł się trochę niżej i w bok. Momentalnie się zatrzymał i opuścił ręce, które już wyciągał. Otworzył usta i patrzył nie tyle co zdziwiony co przestraszony. Peam gniotła moją dłoń jednak nawet nie drgnęłam. Ze wstrzymanym oddechem czekałam na jego pierwsze słowa, których się nie spodziewałam. Oczekiwałam raczej "Jesteś w ciąży?!" "Boże..." albo pytania o ojca. Zaczął trochę inaczej.
 -Co to kurwa jest?- wypowiadał słowa ostrożnie mocno zszokowany.
 -Co?!- wydarłam się- uważaj na słowa!
 -Przepraszam..- wybełkotał i niepewnie staną przed nami- Nie płacz...- delikatnie przytulił siostrę gdy zauważył, że jej oczy się zaczerwieniły. Poklepałam go po ramieniu, rozumiem co czuł, pewnie to co ja kiedy się dowiedziałam z jej krzyków dnia kiedy wszystko całkowicie się spieprzyło w jej życiu. Tylko, że on to zobaczył, anie usłyszał. Długo siedzieliśmy w salonie na sofie, przez jakiś czas w ciszy, ale w końcu zadał to pytanie.
 -Kto jest ojcem?
 -Nie wie- odpowiedziałam.
 -Jak to nie wie?
 -To było na imprezie, wiesz.. trochę się napiłam i tak wyszło- Nie wnikał w szczegóły tylko jeszcze raz mocno ją przytulił.
   Wiem, że i jemu nie będzie teraz łatwo w trasie, czy ogólnie z dala stąd. Na pewno będzie się martwił i częściej dzwonił.
 -A i jeszcze jedno- przypomniałam sobie o najważniejszej rzeczy- Nie mów nikomu.
 -Nawet chłopakom?
 -Zwłaszcza im.


   Wieczorna kolacja jak co roku. Tradycyjna choć trochę niezręczna, ale jednak. Niall dał nam nowe ubrania przepraszając Peam, że nie wiedział (Że ma oczywiście kupić w innym rozmiarze czy coś) oraz po ślicznej zawieszce z koniczynką (dla mnie srebrną, a Peam złotą) mówiąc przy tym, że szczęścia nam się teraz trochę przyda. nawet nie spojrzałam co rodzicom dał tylko wręczyłyśmy mu we dwie jego prezent- piłkę do nogi i srebrny, grubszy łańcuszek. Co miałyśmy mu kupić? Przecież i tak może mieć wszystko.
 -To od chłopców dziewczyny- podał nam pakunek owinięty w czerwony papier z pozłacaną kokardką. Wyjęłam z niego duży album. Kiedy tylko go otworzyłam na pierwszej lepszej stronie zebrały mi się łzy. Byłam tam ja z Peam opalające się, a obok Liam z Danielle, a za nimi skradający się Lou z wiadrem wody. Pamiętam tą sytuację. Dan prawie nie zabiła Tomma za zniszczenie włosów które dopiero uczesała. Tęsknie za nimi wszystkimi, bardzo. Może za Stylesem nie, on jest cholernym dupkiem. Nienawidzę go. A tak poza tym to chciałabym żeby reszta przyleciała w odwiedziny. Szkoda, że jedna z nas wpadła. Co by było gdybym to była ja? Załamałabym się, zresztą ona też się załamała, przez pierwsze 2 miesiące chodziła do psychologa. Na razie nie jest źle, dajemy radę choć jak zaczynam wspominać to tylko czekam na noc, aż będę mogła w ciemności się wypłakać.


*Następny dzień godzina 16:00*

   -Przyśle wam prezent na urodziny, a jak się wyrwę to przyjadę- Mocno ściskałam blondyna w progu. Fajnie, że chociaż na ten jeden dzień przyleciał.
 -Pamiętaj, żeby nikogo ze sobą nie zabrać- uśmiechnęłam się.
 -Ok. Mogę zadać jeszcze jedno pytanie co do ... dziecka?- Przytaknęłyśmy- Który to miesiąc? Zapomniałem o tym, a to chyba dość ważne.
 -Piąty/czwarty- odpowiedziałyśmy inaczej. Spojrzałyśmy po sobie.
 -Yyy... Tak właściwie cztery i pół- naprowadziłam- Pocałował nas w policzki i ostatni raz oglądając się za siebie wsiadł do taksówki wiozącej go na lotnisko.
______________________________________________________
Hej Haj Hello. Co tam miśki? Wiem, że miał być w poniedziałek ale zapomniałam dodać xD wybaczcie. Jak się podoba? Wiem, że to taki skok w czasie i będzie też kolejny. Skomentujcie <3

niedziela, 21 kwietnia 2013

Hej kochane xx Proszę czytelników o przeczytanie!

Słuchajcie mam pomysł na nowe opowiadanie (Oczywiście to będzie cały czas aktualne i będę również je prowadziła). Tylko, że będzie trochę inne. Chłopcy będą owszem, ale nie jako gwiazdy i będzie to opowiadanie fantastyczne. Będą też wątki miłosne jak to zawsze u mnie.

Szczerze wam powiem, że to nowe opowiadanie jest od dawna w mojej głowie. nie wiem czy jestem psychiczna, ale powiem wam, że to co w nim będzie ja już przeżyłam w swojej wyobraźni, w swoim mózgu. Od dawna żyję w takim swoim świecie który istnieje tylko dla mnie. Chce wam po prostu udostępnić swój mózg. Nie wiem czy będę umiała to opisać ale postaram się, Włożę w nie całe serce, więc będę musiała mieć na nie czas. To opowiadanie będę na razie prowadziła (prolog już jutro dodam) a w tym samym czasie będę pracowała nad nowym lecz w najbliższym czasie go nie udostępnie. Kiedy powstanie jakaś jego część stworzę dopiero nowego bloga na którym będę udostępniać stopniowo nowe rozdziały.

Jak wam się podoba pomysł? I błagam nie mówcie, że jestem jakaś dziwna, wiem to. Uświadomiłam to sobie już dawno dawno temu kiedy to się zaczęło- czyli nie wiem, mam to od zawsze.
Skomentujcie z opiniami na temat mojego pomysłu.

Pozdrawiam i do jutra xx

czwartek, 18 kwietnia 2013

Epilog



    Wszystko kiedyś się kończy, ból także... Tylko czy w tym przypadku też? Mówią, że dziewczyny są słabe, lecz prawda jest taka, że mają lepszą psychikę, która też nie jest wieczna. Jak sobie z tym poradzą? Nie wiedzą czy dadzą sobie z tym radę. Cierpią w inny, ale podobny sposób.  Rozstania są trudne, ale trzeba przez nie przejść, chyba że przed tym prędzej uschną jak delikatny kwiatek lub w brutalny sposób zostaną zerwane. Wszystko toczy się szybko i nawet w krótkim czasie rozwija się w nas coś co nazywamy miłością- uczuciem tak wielkim i gorącym, że nie potrafimy o nim zapomnieć i wciąż myślimy, wspominamy, wyobrażamy. To najcudowniejsza rzecz na świecie, ale też najbardziej znienawidzona przez tych którzy są zmuszeni ją zostawić.



Droga Peam.

   Niewyobrażalnie za tobą tęsknie i nie umiem bez ciebie wytrzymać. Czuję się samotny, opuszczony i wciąż widzę twoje wspaniałe błękitne oczy. Nie wiem co ci napisać, ale czułem taką potrzebę. Dużo się zastanawiałem i chyba tak nie potrafię... no wiesz, tak z dala od ciebie :(. Tobie też tak dziwnie? Pamiętaj mnie, albo zapomnij. Może będzie lepiej? Jesteśmy już miesiąc na sms'ach i czasami dzwonie. Nie odpowiada mi to, chciałbym żebyś była ze mną, albo szukała szczęścia gdzie indziej. I też chyba to drugie byłoby lepsze. Nie będę mówił jak w każdym filmie "zostańmy przyjaciółmi", bo to też nie będzie miało sensu. Przepraszam cię, za wszystko. Kiedy będzie ci kiedyś smutno, albo nudno śmiało pisz. Zawsze cię wysłucham. Mam nadzieję, że nie złamie ci serca i szybko się pozbierasz, pokaż światu jaka jesteś silna. Taki luzer jak ja nie zasługuje na ciebie. Zatrzymaj naszyjnik, który ci dałem. Kiedyś będziemy to wspominać. Kocham Cię, wybacz.
                                                                                                                                                                                                 

Harry.

     Zrozpaczona dziewczyna padła na łóżko niemożliwie przy tym krzycząc i przeklinając świat, życie i Jego. Miał nadzieje, że nie złamie jej serca, on jej je rozerwał, na strzępy. Trzymała twarz w mokrej poduszce i piszczała z bólu jaki jej stworzył. Nie umiała nic na to poradzić. Jak ma sobie poradzić? Wkrótce miała mu powiedzieć coś ważnego... Nic teraz nie miało dla niej sensu. Zszokowana siostra wbiegła do jej pokoju i próbowała ją uspokoić. Na nic. Peam oszalała i wpadła w głęboką depresje...


______________________________________________
Witajcie... Czekacie na kolejny rozdział a tu epilog. No niestety, jest to koniec. Ale koniec tej części. Powstanie następna związana właśnie bardziej z problemami tym razem Peam. 1 część była bardziej o Nev, więc no nie wiem, wydaje mi się że mam ciekawy pomysł. Co sądzicie? 2 część zacznie się później, nie teraz, ale niedługo powinnam zacząć nad nią pracować, aby była lepsza, bardziej dopracowana. Mam też nadzieję, że będą dodawane rozdziały regularnie. Trudno mi było to skończyć więc przedłuże. Jeśli nie chcecie czytać dalej, uznajcie to za koniec :(:

PROSZĘ TEŻ ABY KAŻDY KTO CZYTAŁ OPOWIADANIE SKOMENTOWAŁ! CHCE ZOBACZYĆ KTO WYTRWAŁ DO KOŃCA!
nie musicie cię rozpisywać, choć bardzo to lubię :).

Do zobaczenia :** <3

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 35

**Z perspektywy Neave**

    -Jedziemy do domu?- Wymruczał w moją szyję.
 -Zajęty- odpowiedziałam.
 -To co. Damy radę.
 -Dobra- Z niechęcią oderwałam się od niego.
 -Ale wrócimy do tego- kusząco się uśmiechną.



**Z perspektywy Peam**


   -Harry...ummm...o Boże...O kurwa...
 -Ciii...- Otworzyłam oczy i spojrzałam na pochylającego się nade mną chłopaka, wyglądał jakby nasłuchiwał, więc umilkłam i zrobiłam to samo- Ktoś wszedł.
 -Cholera. Wyjdź ze mnie!- syknęłam i kiedy się odsuną złapałam swoje ubrania jednak kroki się zbliżały i nie mieliśmy szans zdążyć się ubrać. Poczułam jego dłoń chwytającąmoją i idąc za nim weszłam do szafy i kucnęliśmy w niej. Przyłożył palec do ust nakazując mi być cicho. Może i lepiej jak nikt nas nie zauważy, spaliłabym się ze wstydu,
cholera, nienawidzę krępujących sytuacji! Przed szparę w drzwiach w miarę możliwości obserwowaliśmy pokój.

*Drzwi się otworzyły i wkroczyły dwie osoby, pierwsza dziewczyna, a za nią chłopak. Blondynka przeszła przez cały pokój uważnie przyglądając się mu. Czy nas usłyszeli? A może zaraz zaczną ich szukać? Cholera!
 -Nie ma ich?- zapytała.
 -Chyba nie...- odpowiedział. Spojrzeli na siebie znacząco i zaraz pokonali dzielący ich dystans. Nev zwinnie wskoczyła na Zayna, a on jakby się tego spodziewał chwycił ją i nie przerywając gorących pocałunków rzucili się na łóżko, na którym przed chwilą byłam z Harrym. Wypatrzyłam w ciemnościach jego oczy. Jeszcze raz spojrzałam na parę za drzwiami od szafy. Super. Żeby nie wyjść na idiotów mają tu zostać, aż skończą?! Raczej nie chce tego ani oglądać ani słuchać. A tak na marginesie- to ona mu wybaczyła? Są parą? Hmm... No tak, oczywiście, że nie. Wylatujemy za kilka godzin, więc po co ona to robi?! Właściwie ja robię to samo, ale co innego. Jezu... przestań myśleć.*
-Co teraz?- szepnęłam. wzruszył ramionami i pokręcił głową na znak, że nie ma pojęcia.
 -Czekamy- O nie... chyba tego nie przeżyje, poza tym, jakiś wieszak wbija mi się w plecy!
 -Dobra... To lepsze niż wyjście z szafy kiedy oni robią ten teges. Wyobrażasz sobie ich miny?- loczek przestał na chwile oddychać z wydętymi policzkami aby nie wybuchnąć śmiechem. Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w wystawiony w moją stronę dzióbek.

                                                        Rozległ się dzwonek telefonu


   Nie poruszyłam się, po prostu mnie sparaliżowało. Telefon jest w kieszeni od spodni, które trzymam. Po chwili usłyszałam kroki osób po drugiej stronie i zaraz wpadło mdłe światło lampki przy łóżku- drzwi się otworzyły. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Nev w staniku i spodenkach oraz Malika bez górnej części garderoby. Teraz już wiem jak wyglądają ich miny. Nikt się nie poruszał i nie mam pojęcia czy ktoś oddycha, bo ja wstrzymałam oddech.  Dobrze że mogę się okryć chociaż trzymanymi rzeczami.
 -Trochę niezręcznie...- zauważył Zayn.
 -Tak, trochę niezręcznie...- powtórzył przyznając rację Harry.
 -Czemu siedzicie w szafie?- padło pytanie w ust bruneta.
 -yyy... A wy czemu prawie uprawialiście seks w moim pokoju?
 -Dobre pytanie- tylko oni rozmawiali, bo ja się zburaczyłam i próbowałam uniknąć dziwnego i może nawet trochę rozbawionego wzroku Neave.
 -Twoje też było niezłe.
 -To może my was... yy... zostawimy i pójdziemy gdzie indziej, a wy dokończycie ... to co robiliście w szafie.
 -Ok, pogadamy później- Odprowadziliśmy ich wzrokiem, a kiedy drzwi się zamknęły Harry wybuchną śmiechem. I ja też nie mogłam się powstrzymać, wstałam, ale chłopak złapał mnie w biodrach i przyciągną do siebie.
 -Mieliśmy skończyć to co robiliśmy w szafie- uśmiechną się zalotnie.
 -Ale my w szafie nic nie robiliśmy- zauważyłam chichocząc.
 -To możemy coś zacząć...- Wpił się w moje usta przyciągając jeszcze bliżej.



**Godzinę później**


   -Halo?
 -Peam?! Gdzie jesteście? Czekamy na was, czemu nie odbierałaś?
 -Gdzie czekacie?
 -Widzieliście się w ogóle z Zaynem i Nev? Mieli po was pójść.
 -Yyy... O właśnie weszli do domu! Narazie! Niedługo będziemy!- Odrzuciłam telefon na bok. wsunęłam na siebie jeansy i koszulkę.
    -Kto to był?
 -Niall- odpowiedziałam.- Zbieraj się, zaraz wychodzimy- wyszłam z pomieszczenia i przeszłam pod odpowiednie drzwi. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam- sory..- Zakryłam oczy- ludzie ogarnijcie się!
 -Możesz już patrzeć- usłyszałam głos siostry. Popatrzyłam na nich pod kocem i westchnęłam.
 -To co mieliście nam przekazać zanim zaczęliście swoje sprawy?- uniosłam brew.
 -Że idziemy do klubu, a co?
 -To może łaska było nas zawiadomić? Ubierajcie się.
 -A co jak jeszcze nie skończyliśmy?- wtrącił się brunet.
 -Ja myślę, że właśnie skończyliście, macie 15 minut do wyjścia, ruchy!- wyszłam i zamknęłam drzwi. To pora szykować się na tańce, więcej ruchu przed odlotem nie zaszkodzi, potem się wyśpię.


**3 godziny później z perspektywy Neave**



    Na prawdę nie chciało mi się iść, a teraz siedzie w tej loży i obserwuję bawiącą się resztę, chętnie bym do nich dołączyła, ale jestem zmęczona, zmęczona wszystkim. A tak w ogóle to my się umawialiśmy na jakieś wyjście? Może nie słuchałam albo zapomniałam? Mam chyba młodzieńczą sklerozę.
 -Czemu smutasz?- Dosiadł się Lou.
 -Nie smutam. Nie chce mi się tu siedzieć, nie chce mi się wyjeżdżać.
 -A co byś bez nas tu robiła? Przecież zaraz zaczyna nam się od nowa życie gwiazd! Jak poszliście to uciekaliśmy przed reporterami! A przed chwilą dziewczyna prawie nie
zemdlała jak mnie zobaczyła- zaśmiał się- będzie okej, obiecuję was odwiedzić jeszcze w tym roku!
 -Dzięki Lou, pocieszyłeś mnie- westchną.
 -Chodź- wziął mnie za rękę i podniósł się.
 -Gdzie?
 -Zatańczyć ze mną! Musisz się rozerwać! Zostało ci mało czasu!- I tak minęło nam pół nocy. Tańce, zabawa, picie, jeszcze raz tańce, śpiewy i znowu tańce. Louis miał racje musiałam wyluzować, bo zachowywałam się gorzej jak Peam z tym myśleniem. Wszystko się skończyło kiedy Dan krzyknęła "Cholera! Spóźnicie się na samolot!". Tak więc teraz biegniemy po nasze rzeczy. Ten taksówkarz specjalnie jechał jak najwolniej! Gapił mi się w lusterku w cycki! Palant. Wszyscy wbiegliśmy do apartamentu gdzie były już wszystkie spakowane nasze rzeczy.
 -Kto może siąść za kierownice?- przeleciałam wzrokiem po wszystkich, ale poodwracali i pospuszczali wzrok- CO?! Nikt? Serio?! Pijaki!
 -Ymm... Ja wypiłam tylko 1 drinka, jestem w stanie prowadzić- powiedziała cicho Margaret, która przez cały czas była z nami. Peam szybko ją uścisnęła i wyszliśmy z domu- Ale wszyscy się nie zmieścimy-zauważyła.
 -Weź vana ma więcej miejsc-zarządził Liam, ale tam też nie mogliśmy wszyscy wejść.
 -Ktoś zostaje, kto?... No dalej! Zostaje Louis, El, Danielle i Zayn.
 -Co?- Wszyscy wytypowani się zdziwili i zaczęli wymachiwać zdenerwowani rękami.
 -Ktoś musi!... Dobra, kto pierwszy wsiądzie ten jest!- Wszyscy ruszyli biegiem do samochodu i po kolei się wpakowywali do niego, aż nie zostało miejsc, mimo, że trochę ściśnięci to jednak wszyscy, z wyjątkiem nas- mnie i Peam.
 -Wciskajcie się! Mamy nadzieję że dacie radę!- krzykną Liam. Załamałam ręce i dopadłam do pojazdu- Na kolana! Peam siadła oczywiście do Harry'ego, jakby inaczej.
 -Nie masz wyboru- Zayn poklepał swoje kolana z łobuzerskim uśmiechem.
 -Nawet jakbym miała to i tak bym te kolana wybrała, są bardzo wygodne- Kiedy wszyscy się usadziliśmy- ściśnięci jak kiszone ogórki- ruszyliśmy jak najszybciej.
 -Tak na marginesie wali tu wódką- zauważyła El.
 -Tak na marginesie, sory- Harry zakrył usta a cały samochód wybuchł śmiechem.
   Kiedy udało nam się dojechać na lotnisko po kolei wysiadaliśmy i w pośpiechu chłopaki wyjęli nasze walizki i całą gromadą szliśmy przez budynek. Rozległ się głos mówiący o naszym locie, więc musieliśmy się sprężyć bardziej. Po kupnie biletów przyjrzałam się wszystkim towarzyszom i łzy pojawiły mi się w oczach. Spojrzałam na Peam, która można powiedzieć, że już ryczała. Zaczęłyśmy wszystkich po kolei tulić, ciężko było się z nimi żegnać. Dziewczyny też się popłakały jednak ja jeszcze się trzymałam. Musiałam przetrzymać, a łzy wypuścić w samotności.               
 -Dziękuję za te wakacje- Cmoknęłam Nialla w policzek- jesteś najlepszym bratem pod słońcem- Mocno go uścisnęłam.
 -Wiem, siostrą też jesteś całkiem niezłą. Chyba muszę cię oddać- uśmiechną się słodko odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za nami Zayna. No tak, z nim chyba będzie trudno. Stanęłam przed nim i spojrzałam mu w oczy.
 -Nie przytulisz się?
 -Nie przytulisz mnie?- zrobiłam krok i wtuliłam się w jego ciepłe ramię- odwiedzisz mnie kiedyś?
 -Kiedyś, a ty przylecisz kiedyś do mnie?
 -Kiedyś na pewno.
 -Mam coś dla ciebie- podniosłam na niego wzrok, a on sięgną do kieszeni i wyciągą z niej małe opakowanie po czym wręczył mi je.
 -Mogę teraz otworzyć?- zapytałam.
 -Może lepiej w samolocie- zaśmiał się.
 -Dziękuję- delikatnie go pocałowałam, ale nie mogłam się powstrzymać i nie oderwałam się od niego, aż nie pospieszyła nas reszta, jeszcze trzeba było oderwać Peam i Harry'ego, a z tym był problem.
 -Przestań się powstrzymywać, rozpłacz się, to nic złego- ciągną rozmowę.
 -Nie chcę- Pokręciłam głową, ale jednak wypuściłam jedną małą łzę, która spłynęła po moim policzku. Chyba nigdy nie czułam się taka rozdarta.
 -Mam nadzieję, że są to łzy szczęścia.
 -Byłyby jeszcze ponad miesiąc temu- teraz... żalu, bólu, załamania.
 -W takim razie nie płacz- pocałował mnie w czoło i odsuną się na bok umożliwiając mi przejście.
 -Trzymajcie się- rzucił Tommo- Wzięłam Peam za rękę i razem przeszłyśmy dalej, a potem jeszcze odwracając się i machając do samolotu. Będę cholernie za nimi tęskniła.

Wiem, że w najbliższym czasie będę tylko o nich myślała, ale mam nadzieję, że ta pustka, która właśnie się stworzyła kiedyś albo się wypełni, albo zapomni.
Usiadłam wygodnie na fotelu i zapięłyśmy pasy. Kiedy wylecieliśmy sięgnęłam do kieszeni w której było ukryte małe pudełeczko. Zawahałam się, ale je otworzyłam. Nie mogłam już dłużej trzymać emocji. Nowa łza wydostała się a za nią popłynęły kolejne i kolejne tworząc potok łez. Wtuliłam się w ciało blondynki i szlochałam w nie. Jak tak po prostu może się to wszystko skończyć? Nie chcę, nie chcę końca.

________________________________________________-
hej :) Więc nwm czy to już nie będzie koniec, pomyśle o tym :(  jeśli będę miała jeszcze jakies pomysły na to opowiadanie to dopisze troche dalej jeszcze. Zdj powyżej to zawieszki od Zayna dla nev,  brazoletka :) tylko nie nałńcuszku tylko na takim czarnym sznurku :D Mam nadzieję że skomentujecie rozdział :*



środa, 27 marca 2013

Rozdział 34 :)

Rozdział 34



**z perspektywy Neave**


   -Ja chce do domu- jęknęła Peam- nogi mi odpadają.
 -Chętnie cię poniosę!- Krzykną uradowany Loczek i nim blondynka się zorientowała nie dotykała już stopami ziemi. Szczerze to trochę jej zazdroszczę. Znalazła swoją "Summer love" a ja? Wlekę się za tymi wszystkimi parami i trochę mi głupio. Może im przeszkadzam swoim średnim humorem?
 -Słuchajcie ja idę, mnie też wszystko boli i odpuszczę sobie zwiedzania reszty Londynu. Robi się ciemno a ja jeszcze nie spakowałam się do końca- dobra spakowałam się, ale musiałam skłamać, nie chce mi się tu dłużej chodzić.
 -Zayn idź z nią- Oboje spojrzeliśmy na Liama. Ja karcąco próbując go zabić wzrokiem, a ten z boku bez większego wyrażania emocji oprócz zaskoczenia.
 -To ja już chyba wolę zostać- Ciemny blondyn podniósł brew, więc odwróciłam wzrok zażenowana ale okazało się, że wszyscy przyjęli pozę Payna. Założyłam ręce na piersiach i z zaciśniętymi ustami ruszyłam w stronę apartamentu chłopaków, mam nadzieję, że do niego trafię. Mimo obolałych kończyn miałam szybkie tempo.
   Kiedy szłam przez miasto czułam obserwacje i wiedziałam że to ten idiota depcze mi po piętach ale nie miałam zamiaru się odwracać. Zaczęło marzyć więc założyłam kaptur i wsadziłam ręce w kieszenie. Jak to jest, że w Londynie nawet jak jest słonecznie to nie wiadomo skąd przychodzi deszcz -,-'. Beznadzieja, chcę już do domu.
   W pewnej chwili zostałam objęta ciepłym ramieniem i nie musiałam patrzeć żeby wiedzieć kto to.
 -Nie musisz mnie odprowadzać- zaczęłam.
 -Chyba muszę.
 -Niby czemu?- zadrwiłam- Liam ci nakazał?
 -Ehh... nie. Po prostu od jakiś 10 minut idziesz w złą stronę- zatrzymaliśmy się na środku chodnika. Mógł mieć rację, nie znam dobrze tego miasta a jest ogromne.
 -W takim razie, w którą stronę mam iść?- Nadal na niego nie patrzyłam tylko zaciskałam dłonie i wbijałam wzrok w chodnik. Chłopak nie odpowiedział mi, ale bez słowa poprowadził w przeciwnym kierunku.
   Chciałam go nienawidzić, ale nie mogłam, nie umiałam. Kiedy chciał umiał być miły i nawet uprzejmy. Szkoda tylko, że w tych chwilach kiedy umiał być tym dobrym zawsze udawał, wiedziałam to. Nie był typem romantyka, ani fajnego miłego chłopaka. Dobra... może był, ale na pewno nie przy mnie, nie dawał po sobie tego poznać. Z jednej strony odpowiadała mi ta cisza, ale z drugiej trochę krępująca. Zanim zdążyłam na dłużej zostać z myślami odezwał się.
 -Chcesz coś zjeść? Po drodze jest dużo dobrych restauracji i knajpek.
 -Nie, nie mam ochoty na nic.
 -Nie jadłaś nic od popołudniowych lodów.
 -Nie chce do żadnej eleganckiej restauracji z homarami, mogę równie dobrze iść do was i zjeść kanapki.
 -Uparciuch z ciebie. Chodź- skręcił w prawo, a moje nogi nie chciały mnie słuchać aby zawrócić. Bez dalszych protestów poszłam z nim, a potem weszłam do zaludnionego klubu. Popchną mnie do środka, a potem do stolików pod ścianą. Usiedliśmy w samym rogu. Unikając rozmowy jadłam coś próbując omijać jego wzrok, ale miałam tego dość.
 -Na co się tak patrzysz?- syknęłam.
 -Na ciebie.
 -No wow- Odsunęłam talerz z połową posiłku. Przez kilka minut siedziałam naburmuszona i kiedy wstałam by z powrotem nałożyć mokrą kurtkę Zayn złapał mnie za rękę i znacząco spojrzał na tańczący tłum po drugiej stronie. Pokręciłam głową i wyrwałam dłoń z jego uścisku na co chwycił mnie ręką w talii i siłą poprowadził do celu. Cholerne nogi, one mają się słuchać mnie! Zawracać już! Ehh... to chyba nie ma sensu. Wpadłam. Nie ma to jak tańczyć pośród falujących ciał z osobą której z całych sił chce się nienawidzić, ale nie można, bo kiedy jest przy tobie pustka w środku się wypełnia i czujesz się niesamowicie.


**Z perspektywy Peam**



    Zaczęło podać więc zmierzaliśmy w kierunku willi chłopaków. Właściwie to nawet nie przeszkadzało nam, a przynajmniej mi to, że pada. Byłam szczęśliwa idąc z nimi, ale

nie mogłam przestać myśleć, że to już koniec. Koniec wakacji, koniec swobody i koniec naszej mini przygody. Może dla Neave nie była najlepsza, ale dobrze wiem, że jeśli miałaby wybierać to wróciłaby tu i wszystko powtórzyła. To jest wspaniałe! Całe dnie z przyjaciółmi... z chłopakiem. Właśnie, chłopakiem. Nie wyobrażam sobie pożegnania z Harrym. Będzie pewnie jak na filmach- będziemy stali na lotnisku przytuleni, zapłakani i całą reszta. Chyba nie chce żeby tak to się skończyło, ja w ogóle nie chce żeby cokolwiek się skończyło. Kiedy wrócę do codzienności wszystko wróci do normy. Przynajmniej będę miała fajne wspomnienia i masę zdjęć. Chociaż to, na więcej nie mogę liczyć.
   Szliśmy niespiesznie patrząc na ludzi łapiących taksówki albo uciekających przed deszczem. Wszyscy byli tacy inni. Mieli swoje życie, swoje problemy. Każdy z nich oglądał świat ze swojej perspektywy. Jedni widzą na różowo inni na szaro. Ja nie wiem jak widzę, czasami na różowo, czasami na szaro, więc coś pomiędzy- może błękitny? hmm... sama nie wiem. Muszę się nacieszyć tymi ostatnimi godzinami szczęścia i nie mogę ich zmarnować na zamartwianie się. Kurde, nie mogę tak nie myśleć o coraz bliższym smutku! Czas leci szybko wtedy kiedy chcemy by chwila trwała jak najdłużej...
 -Idziemy na imprezę?- Zagadną Louis.
 -Peam nie może- przypomniał Niall.
 -Ale to jej ostatnia noc tutaj. Jak przyjdzie z nami to ją wpuszczą na pewno- przekonywał.
 -Nie jestem ubrana- rzuciłam cicho.
 -Nie zawsze musisz być wystrojona, my też się nie szykowaliśmy.
 -Ale wy zawsze jesteście fajnie ubrani- zauważyłam- macie tylko zajebiste ubrania tego nie kryjmy i przy okazji makijaż mi się rozmazuje.
 -To wezmę ją do domu i dołączymy do was z Nev i Zaynem ok?- Byłam zdania Harry'ego, więc po chwili ustaleń zdecydowaliśmy, że potkamy się w jakiejś miejscówce. Mamy się pospieszyć, więc w głowie już zaczęłam przeszukiwać szafę. Po chwili podjechała taksówka. Chłopak otworzył mi drzwi, nie jestem do tego przyzwyczajona ale miło się zrobiło. Usiadł obok mnie i podał adres kierowcy. Kiedy ruszyliśmy co chwila zerkałam w jego stronę i złapałam go też parę razy na tym samym.
 -Dobra, skończ. Odezwij się do mnie bo nie zniosę tego- oparłam głowę o zagłówek.
 -Czego?
 -Ciebie, takiego zmartwionego i smutnego ciebie.
 -Przepraszam- szepną.
 -Oh nie masz za co przesadzam- westchnęłam. Poczułam jego miękkie usta na policzku i od razu zrobiło mi się cieplej a w brzuchu zaczęły latać motyle. Mogłoby być tak zawsze, ale będzie tylko jeszcze przez jakiś czas...- Będę za tobą strasznie tęskniła.
 -Ja za tobą też- wymruczał i przyciągnął moją twarz do swojej. Zdążyłam tylko spojrzeć w jego cudowne oczy, a potem zatopiłam się w słodkich i namiętnych pocałunkach, które z czasem stały się coraz głębsze. Zapomniałam w tej chwili o wszystkim, o zmartwieniach, o smutku, o rozstaniu, o tym, że taksówka się zatrzymała, a kierowca do nas coś gada... chwila.
 -Harry...
 -Mhm?
 -Musimy. Iść- ledwo się ode mnie odrywając wyciągną portfel z tylnej kieszeni i zostawił kilka banknotów na fotelu. Szybko wysiedliśmy po czym złapał mnie za rękę i prawie biegnąc dotarliśmy do drzwi. Otworzy je kluczek i wciągną mnie do środka.
    Światła były wszędzie pogaszone, więc nikogo nie było w domu. Harry złapał mnie w talii i znów zaczął napierać na moje usta, aż kolana mi się uginały. Moje nogi stały się jak galarety i nie wiem czy byłam jeszcze dość obecna, żeby zauważyć, że mnie podniósł i zaniósł do jego sypialni. Już nie myślałam co powinnam, co nie i czym teraz powinnam się zajmować. Wyplątałam dłonie z jego loczków i wsunęłam je pod koszulkę. Chłopak lekko drgnął na dotyk mojej zimnej skóry, ale nie odsunął się położył mnie, a sam był nade mną zdejmując górną część garderoby przyprawiając mnie o zawrót głowy...


**Z perspektywy Neave**



   -Chyba jeszcze ich nie ma- Odezwał się kiedy staliśmy przy bramie do ich posesji.
 -To dobrze, nie zauważą ile nas nie było. Chodź- złapałam kawałek jego rękawa i poprowadziłam za sobą. Chłopak wyciągną klucze i wsadził wybrany w zamek.
 -Nie idzie- zauważył kiedy nie mógł przekręcić klucza w odpowiednią stronę. Wyjął go i nacisną klamkę- drzwi były otwarte, a w domu ciemno. Spojrzeliśmy po sobie- Poczekaj sprawdzę.
 -Cii...- Przyłożyłam wskazujący palec do ust i nasłuchiwałam- słyszysz? Na górze chyba- zmarszczyłam czoło i ściągnęłam brwi- czy to było sapnięcie?...- Znów skierowaliśmy wzrok na siebie, tym razem porozumiewawczo.
 -Chodźmy stąd- Powiedział ale ja nie ruszyłam się z miejsca.
 -Na kogo stawiasz?- zapytałam szeptem.
 -Że kto to moim zdaniem jest na górze? Hmm... Peam i Harry.
 -Chyba cię popierdoliło- skrytykowałam.
 -A kto jeszcze? Liam by nie zostawił reszty, bo tamte dzikusy by nawet nie zdołały same do domu wrócić, gdyż pewnie poszliby na imprezę. Lou by imprezy nie opuścił. Więc zostaje nam Niall z Margeret i twoja siostra z Harrym. Uważasz Niall zaprosi do łóżka dziewczynę, z którą widział się kilka razy? Czy może nasza wakacyjna zakochana para? Stawiam na to drugie- To co powiedział było logiczne, ale nie chciało mi się w to wierzyć.
 -No nie wiem...
 -Chyba, że chcesz sprawdzić- cicho się zaśmiał.
 -Nie dzięki- odburknęłam.
 -To wyjdźmy zanim przejdą do głośniejszych spraw- mówił rozbawiony, ale w moim sercu poczułam ukłucie. Może z zazdrości? Może... Ale może dlatego, że bałam się? Bałam się o nią, że może będzie żałowała tego tak jak ja na początku? Wszystko przeleciało mi przed oczami w sekundę i przeszedł mnie dreszcz. Znowu panikuję. Jest szczęśliwa i nie chcę jej tego zepsuć. Powoli się wycofałam. Zayn zamkną cicho drzwi.
 -Gdzie chcesz iść?- Wzruszyłam ramionami.
 -A mamy gdzie iść?
 -Londyn to duże miasto.
 -Więc zdaję się na ciebie, ale wykluczam miejsca z pijanymi, śmierdzącymi ludźmi!
 -Ok, nie ma sprawy.

   Szliśmy dość długo, jakieś 15 minut. Nie zadręczał mnie rozmową za co byłam teraz bardzo wdzięczna. Potrzebowałam ciszy, żeby przemyśleć wszystko, ale zanim się zorientowałam i rozkręciłam z rozmyślaniem znaleźliśmy się na jakimś małym placu zabaw. Od razu skierowaliśmy się na łańcuchowe huśtawki. Usiadłam na lewej i zaczęłam się lekko bujać. Wiatr owiewał moją twarz i zasłaniał ją włosami, a potem je rozwiewał na boki. Odprężyłam się i po niedługim czasie zwolniłam tempo i spojrzałam w lewo. Od razu spotkałam wzrok chłopaka i pomimo, że było ciemno to widziałam jego oczy. Przed oczami stanęły mi całe wakacje, wszystko po kolei, od początku do końca, a ja nie Chciałam ich końca. Kiedy się we mnie wpatrywał chciałam się do niego zbliżyć, dotknąć go, jego twarzy i ust. Mogłam go widzieć już ostatni raz choć w głębi serca modliłam się, abyśmy jeszcze w przyszłości się spotkali. Żebym zobaczyła całe "One direction", dziewczyny- El i Danielle, a może nawet Margaret. Chciałabym powtórzyć te dwa miesiące. Chciałabym cofnąć czas, żeby zacząć od nowa tylko, że lepiej, żeby ułożyło się....
 -Nigdy nie kochałem cię bardziej niż teraz- Nie poruszyłam się, wstrzymałam oddech. Chociaż... Chyba mogę żyć z przeszłością i nic bym w niej nie zmieniła. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć, dlatego podeszłam do niego. Usiadłam i wpiłam się w jego usta jak z nadzieją, że to się nigdy nie skończy.

____________________________________________________________
No więc jestem :)
Wasze komentarze były bardzo miłe i pocieszające, ale wciąż nie jestem pewna czy prowadzić, jednak chyba zrobię to dla was <3 powoli, powoli koniec ;)  Mam nadzieję, że skomentujecie i wyrazicie swoją opinie :** <3


sobota, 23 marca 2013

:(

Wiem że nie bywam tu ostatnio często, przepraszam. I przykro mi że wy także opuściliście mojego bloga. Dużo osób przestało komentować i w ankiecie ilość osób się zmniejszyła :( Jeśli nie chcecie żebym dalej prowadziła bloga to nie muszę, przecież robię to dla czytelników :( nie chce nic robić na siłę. Napiszcie w komentarzach swoje zdanie, jeśli nie będzie czytelników nie ma po co pisać, wtedy blog zostanie zawieszony na nie wiem ile... może na zawsze :'(

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 33

      Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Chyba zasnęłam. Strasznie cicho jest w domu i tylko jakieś krótkie urywki rozmowy dochodzą z piętra niżej. Nie czułam się dobrze, ale to tylko z powodu wczorajszego porwania się emocjom. Głowa mnie bolała przypominając sobie te wszystkie głosy i krzyki. Zsunęłam nogi na zimną podłogę i mimo wielkiej niechęci stanęłam na niej i powolnym rozleniwionym krokiem ruszyłam do wyjścia z pomieszczenia. Zeszłam po schodach i przeszłam do kuchni, wzięłam jedną z zaparzonych herbat i zawróciłam do salonu, gdzie zastałam dziewczyny. Dan siedziała na fotelu, a Peam i Eleanor na kanapie z nogami wyłożonymi na stoliku.
 -Hej- mruknęłam i dosiadłam się do dwójki. Uśmiechnęły się lekko i wróciły do oglądania telewizji, w której leciały jakieś wiadomości- Gdzie chłopaki?- nadal mówiłam cicho blisko szeptu trochę się denerwując czy oby przypadkiem nie przeze mnie wyszli.
 -Poszli na jakieś spotkanie z fanami w centrum, a co?- Nie zdziwiło mnie, że Danielle się zainteresowała, bo zawsze taka była- Ciekawa wszystkiego.
 -Nic, nic. Tak się pytam- Tak na prawdę to trochę mi ulżyło. Nie miałam pojęcia co powiem Zaynowi. Że wyżyłam się na jego dziewczynie? Że wkurza mnie on swoim dziwnym zachowaniem? Że nie wiem o co tak na prawdę mu chodziło? Wiele pytań nie daje mi teraz spokoju, np. Czemu Malik stał po mojej stronie, zamiast chronić swoją dziewczynę? Mój niepokój narastał z każdą minutą, bo nie wiedziałam kiedy wrócą i na co mam być gotowa. Na wielki wybuch gniewu? Obym go przeżyła. Na ignorowanie mnie? O nie... Tego też bym nie przeżyła. Więc cokolwiek to będzie i tak muszę pożgnać się ze szczęśliwym ostatnim dniem tutaj.
     Starałam się uspokoić mówiąc, że wszystko będzie dobrze, ale jaki to miało sens skoro doskonale wiedziałam, że tak nie będzie. Właściwie to czemu ja się w ogóle przejmuje ich opinią, JEGO opinią. Mam to w dup*e. Skrzyżowałam ręce na piersiach i założyłam nogę na nogę. Pozycja obronna przyjęta, jeszcze tylko poczekać trochę, iść do Nialla, wziąć rzeczy, wpakować się do samolotu i powitać rodziców z uśmiechem wmawiając, że były to nasze najlepsze wakacje. Już skaczę z radości.

    Usłyszałam samochód wjeżdżający na posesje, a potem zbliżające się kroki. Do domu weszło pięciu chłopaków. Każdy rozszedł się w swoją stronę. Niall do kuchni, Liam i Lou dołączyli do nas, Harry chyba do łazienki, a Zayn do swojego pokoju. Li i Louis nic nie mówili tylko się przywitali, uśmiechnęli i zasiedli na fotelu i sofie obok swoich dziewczyn. Odetchnęłam, że na razie nikt nic nie komentował, ale to na razie, oby tak zostało.
 -Idź- szepnęła Peam obok mnie.
 -Gdzie?- Dała mi sójkę w bok.
 -Dobrze wiesz, idź z nim pogadaj.
 -Nie, nie będę się z niczego tłumaczyła.
 -Nie musisz. Idź z nim pogadaj. Już!- Zgniatała mnie wzrokiem nakazując ostro. Nabrałam dużo powietrza i głośno wypuściłam- idź. Teraz.
 -Dobra... Idę- Zrezygnowana wstałam z kanapy, w drodze na górę minęłam się z Harrym. Stanęłam przed drzwiami z ciemnego drewna. Zastanawiałam się czy zapukać, czy po prostu wejść. Ale nie jestem tu nie wiadomo kim, więc cicho stuknęłam kilka razy w drewno. Nikt się nie odezwał, więc powtórzyłam czynność.
 -To ja- odezwałam się- mogę wejść?
 -Ty znowu tu? Myślałem, że nie będziesz chciała w ogóle ze mną gadać.
 -Ale chce. Przykro mi z powodu Perrie- drugie zdanie wypowiedziałam bez entuzjazmu.
 -Dzięki za współczucie, ale nie potrzebuję go. Może nawet dobrze zrobiłaś- całkowicie zbił mnie z pantykału. Po chwili milczenia wpadłam w złość, otworzyłam drzwi i głośno je za sobą zamknęłam.
 -Jesteś taki głupi czy tylko udajesz? Jesteś straszny! Okej, może jej się należało, ale wcale nie zrobiłam dobrze! Jesteś nienormalny! To twoja dziewczyna!
 -Była dziewczyna. Poza tym ja jej nic nie zrobiłem. Więc to ty jesteś ta okrutna, a nie ja.
 -JA?! Dobrze, zrobiłam to ale nie cieszę się z powodu wyrządzonej krzywdy. Ona więcej tu pewnie nie wejdzie!
 -Wyświadczyłaś mi przysługę zerwania z nią. Dzięki- Leżał rozluźniony na łóżku i tylko co kilka minut zerkał w moją stronę.
 -Wiesz... Czyli zamiast ją zostawić w normalny sposób, to bardziej ci się spodobało to jak ... to że ona się mnie przestraszyła? Że tak jakbym ją skrzywdziła? Nie uważasz że masz nie po kolei w głowie?
 -Po prostu lubię jak dziewczyny się o mnie biją.
 -Że niby ja się o ciebie biłam?! Chyba cię pojebało! Lalunia działała mi na nerwy, więc nic na to nie poradzę. Poza tym nawet nie było by warto jeśli na serio chodziło by o ciebie- zacisnęłam zęby próbując spokojnie oddychać.
 -Coś ty taka nerwowa? Gdzie panowanie?
 -Odpoczywa sobie. Jakiś problem?
 -Przestań- zmarszczyłam brwi próbując domyśleć się sensu tych słów.
 -Co przestać.
 -Udawać twardzielke, rzucać te cięte riposty i wszystko inne.
 -To nie ja zachowuję się teraz jak ostatni cham!
 -Dobra koniec tematu. Zapomnijmy o tym- Chciałam coś powiedzieć, ale ścisnęło mi się gardło. Opadłam na obrotowe krzesło.  Przymknęłam powieki i otworzyłam je dopiero kiedy usłyszałam dźwięk łóżka sygnalizujący że chłopak wstaje. Podszedł i kucną przede mną- Na prawdę chcesz się teraz kłócić? Ja nie mam na to najmniejszej ochoty.
 -Bo zapewne masz ochotę na co innego- Skrzyżowałam ręce i starałam się przybrać jak najzimniejszy wyraz twarzy.
 -Może i mam, ale nie wiem czy to w tej chwili odpowiednie- uśmiechną się rozbawiony.
 -To nie jest śmieszne- syknęłam.
 -I nie miało być. Wcale się z ciebie nie nabijam i mówię prawdę, nie okłamałbym cię.
 -Ta... i co jeszcze? Wyznasz mi miłość?- prychnęłam.
 -Mógłbym, ale jak już mówiłem, nie wiem czy to odpowiednia chwila. Nev? Nigdy o to nie pytałem, ale dziś to jakiś dziwny dzień. Mogę ci zadać pytanie?- Przytaknęłam nie wiedząc czego się spodziewać- Albo dwa, dwa pytania. Pierwsze: Czy jak byś mogła cofnęłabyś wszystkie pocałunki i naszą noc?- Przygryzłam nerwowo dolną wargę, ale zaprzeczyłam na co się delikatnie uśmiechną.
 -A drugie. Jakie jest drugie pytanie?
 -Drugie pytanie brzmi: Czy mogę cię teraz pocałować?- Zamrugałam dwa razy lekko oszołomiona zmianą jego postawy. Mimo, że bardzo bym teraz chciała to nie mogę. Muszę dać mu do zrozumienia, że nie jestem lalką za zawołanie.
 -Nie- odpowiedziałam stanowczo.
 -Zrobiłaś sie czerwona- uśmiechną się nonszalancko.
 -Ze złości- skomentowałam- myślisz, że kim ja jestem? Zabawką? Wsadź sobie do tego pustego łba, że żegnam się z tobą dziś za kilka godzin i całę szczęście, bo dłużej nie wytrymam z Tobą.
 -Właściwie to wylatujecie jutro rano, taka mała zmiana planów, bo nie byłyście na mieście, więc lot przełożony. Więc mamy kilkanaście godzin.
 -Duża różnica- prychnęłam. Położyłam mu dłonie na ramionach i odepchnęłam go do tyłu. Wstałam i tak po prostu wyszłam z pokoju. Jeśli przebywałabym z nim dłużej nie wiem jakby się to skończyło i wole nawet o tym nie myśleć.

   

    **Z perspektywy Peam**



     Zaczęłam się szykować do wyjścia do miasta. Nie czułam potrzeby zwiedzania go ale chłopaki nalegali. Pewnie i tak nie będziemy mieli spokoju. Zmieniłam bluzkę na z krótkim rękawem i narzuciłam na to cienką kurtkę. Włosy rozpuściłam i poprawiłam makijaż. Zeszłam po schodach do reszty i wszyscy razem wyszliśmy na podwórze. Wpakowaliśmy się do samochodów. Ja oczywiście poszłam do Harry'ego i po długich kłótniach z Niallem i Zaynem siadłam z przodu. Przez całą drogę obserwowałam naszego kierowcę. Starałam się zapamiętać każdy szczegół jego twarzy by zapamiętać go jak najdokładniej. byłam świadoma, że to nasz ostatni wieczór, ale starałam się o tym nie myśleć i bawić się jak najlepiej. Tuż przed wyjściem z samochodu uśmiechnął się do mnie przez co zapomniałam gdzie mam nogi aby wysiąść. Ciekawa jestem czy kiedyś przyzwyczaiłabym się do tych dołeczków prawie nie mdlejąc przy tym. Po dobrej minucie zapanowałam nad sobą i normalnie towarzyszyłam reszcie idąc za rękę z loczkiem. Chłopaki dobrze się maskowali, z tymi okularami, czapkami i kapturami ale niektóre fanki rozpoznały ich. Zanim stworzył się tłum i pojawili się paparazzi zdążyliśmy się wymknąć. Kątem oka obserwowałam pozostałych. Dan z Liamem, El z Lou, Niall wyszczerzony do telefonu oraz Nev i Zayna. To było najciekawsze. Ta idzie nie zwracając uwagi odpowiadając na jego pytania krótko - "tak, nie, aha, fajnie, ok ". Chłopak nie wydawał się jednak niezniechęcony ale wręcz przeciwnie rozbawiony i zaintrygowany.
 -Ej, słuchajcie Margaret do nas dołączy! -Wykrzykną szczęśliwy braciszek.
 -Kto to Margaret?- Zaciekawiłam się.
 -Dziewczyna, w której się bujną, właściwie to strasznie mu się podoba i odkąd ma jej numer prawie zawsze z nią pisze, a czasami gada, więc dziwne że jeszcze tego nie zauważyłaś. Czasami jeśli nie odpisuje przez kilka minut myśli, że już go nie lubi, albo ktoś ją napadł. Biedny, oszalał...- Loczek pokręcił z niedowierzaniem głową.
 -UUU.... Niall ma dziewczynę?!- Podekscytowała się kolejna, nie chce wiedzieć co kombinuję mój klon- I zaraz tu przyjdzie...?- wyszczerzyła się.
 -Nie, nie możesz nic do niej mówić, ani jej dotykać, ani nawet myśleć o niej!
 -Czemu?- udała urażoną.
 -Bo zawsze kończy się to źle- No nie wątpię, że Niall mówił prawdę. Nev miała w zwyczaju wypytywać dziewczynę o wszystko i jeszcze żadna nie zdała jej testu. Ale tak właściwie to chyba nie da się go rozwiązać. Zawsze po tym robiła coś żeby dziewczynę odstraszyć, więc rzadko się zdarzało żeby jakaś została na dłużej. Jestem ciekawa po co to robi i co ją to obchodzi.
    Miejscem spotkania z dziewczyną była budka z lodami w parku na obrzeżach miasta. Kiedy tam dotarliśmy już tam na nas czekała. Była niewysoką blondynką o średniej długości włosach i brązowych oczach. Była Ładna i nawet pasowała do Nialla, który jeszcze nie zdążył do niej podejść a już suszył zęby.
 -Hej- Ciemna blondynka przywitała się normalnie i nie była chyba skrępowana przy ilości tylu osób- Jestem Margaret- Podała mi i Neave rękę miło się uśmiechając. Wydawała się sympatyczna i rzeczywiście taka była.
 -Gdzie idziemy?- Padło pytanie.
 -Może na wesołe miasteczko?- Zaproponowała Dan, ale tylko Liam i El jej przytaknęli.
 -Fajniej będzie w disneylendzie! Idziemy?- uradował się "najstarszy" z nas.
    Nie było odmowy, więc wszyscy tam poszliśmy. Przyznaję, że był to nawet fajny pomysł. ;D
_______________________________________________
Błagam nie bądźcie na mnie złe, ale całkowicie straciłam wenę dla tego nie dodawałam tak długo rozdziału. Ten też jest strasznie słaby bo nie miałam w ogóle pomysłu! Będę się starać i przykro mi ale nie będę długo prowadziła tego bloga tylko jeszcze max kilka rozdziałów i to będzie koniec więc powoli do tego koca się zbliżamy. Przepraszam was :'(

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 32

       Blondynka pisnęła porażona widokiem a my momentalnie odwróciliśmy ku jej głowy.  Jej mina była zabójcza. Usta otworzone, oczy prawie z orbit wylazły.
 -No co? To już nie można całować czyjegoś chłopaka?- Przemówiłam pierwsza po czym uśmiechnęłam się rozbawiona i podniecona zwycięstwem nad Perrie.
 -Nie żyjesz!- Wskazała na mnie palec. Drugą rękę i szczękę miała zaciśniętą. A jej syk tylko mnie rozbawiał bardziej.
 -No dawaj. Zobaczymy kto tu umrze!- Nie wiem co mnie tak bawiło. Dobra wiem- ONA. :D- Ale jakbyś mogła zdejmij pierścionki i kolczyki co? Jeszcze pogubisz i będziesz jeszcze bardziej rozmazana niż jesteś teraz :P Zesztywniała, ale zaraz się opanował i podeszła. Złapała mnie paznokciami za nadgarstek i wyrwała od zdrętwiałego chłopaka-Ej! Nie tak ostro! Jeszcze się oparze!
 -Eh wiem że jestem gorąca- zarzuciła włosami.
 -W takim razie możesz się opalać w mojej zajebistości bo jakoś pobladłaś- prychnęłam- O! A teraz poczerwieniałaś! Kurde może idź do lekarza, bo zmieniasz się w mgnieniu
ka- Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej czekając na jej ruch.
 -W twoim przypadku to nawet psychiatra nie pomoże więc ja lekarzem się nie martwię. Ale jeśli chcesz to mogę cię zapisać do najbliższego szpitala z trudną młodzieżą, są tam sami tacy jak ty. Piją, palą, ćpią, tną się, mają jakieś zaburzenia i takie tam. Może skorzystasz?
 -Hmm.. nie dzięki. Nie piję, palę czasem i nie posiadam żyletki a z moją psychiką da się żyć- Sztucznie się uśmiechnęłam.
 -Jak się bierze to tak już jest... Mówiłam ci kiedyś, że działasz mi na nerwy?- nachyliła się nieco.
 -Nie, ale coś obija ci się w myślach, że mnie nie lubisz i chętnie byś mi wykrzywiła ryj- przechyliłam głowę na prawo ze słodkim wyrazem twarz.
 -Uwierz, że wygląda to inaczej i nie umiesz mi czytać w myślach- położyła ręce na biodra i stała w lekkim rozkroku.
 -A skąd wiesz...- Przybrałam jej pozę i pochyliłam się ku niej z podniesioną brwią.
-Skoro tak sądzisz to co teraz myślę?- Zrobiła dzióbek.
 -Że zaraz na mnie skoczysz z pazurami myśląc, że będziesz wyglądała jak piękny lampart a tak naprawdę będziesz wyglądać jak hipopotam machający rękami we wszystkie strony.
 -Hmm... brzmi ciekawie. A przepowiadasz przyszłość? Jak wyglądasz? Bardzo źle?
 -Nie, ale martwiłabym się o ciebie. Będziesz miała połamane paznokcie i troszeczkę sine pod okiem, ale nie martw się. Makijaż zakryje.
 -DOŚĆ TEGO! ZABIJE CIE!- Rzuciła się tak jak przypuszczałam, ale odeszłam troszeczkę w bok i musiała zawrócić do mnie.
 -AU! Podrapałaś mnie! Zobacz!- Pokazałam ramię ze zdartym naskórkiem. Warknęła i uderzyła mnie w klatkę piersiową z pięścią- O nie! Baby po cyckach się nie leją!- Złapałam jej nadgarstki i uniemożliwiłam jej ruch.
 -Przestańcie- powiedział stanowczo Zayn nie wiedząc co zrobić.
 -Oj przestań daj mi się zabawić!- Zaśmiałam się, ale po chwili syknęłam kiedy kopnęła mnie w kolano- Nie ładnie. Jesteś bardzo nie miła- skomentowałam. Wyrwała się i przyłożyła mi otwartą dłonią w policzek, że aż się odwróciłam o 180 stopni. Chłopak chciał podejść, ale zatrzymałam go gestem ręki.
 -Daj spokój Nev, czemu nic nie robisz? Boisz się? No uderz mnie!- Krzyczała.
 -Nie warto- odpowiedziałam spokojnie masując prawdopodobnie czerwony policzek.
 -Nie warto?!
 -Perrie uspokój się- ponownie wtrącił się obserwator- Idź na dół, zaraz przyjdę i ci wyjaśnię.
 -CO! Co mi masz wyjaśniać! Że mnie zdradziłeś z nią?!
 -No wiesz nie była to do końca całkowita zdrada,była jakiś czas temu, ale wiesz... chyba lepiej by było jak byś się nie denerwowała. Pogadamy i wszystko będzie okej. Nie musisz od razu się bić, jeszcze coś ci się stanie.
 -MI?! Chyba jej! Nie mogę się na TO patrzeć.
 -Nie umiesz odróżniać rodzaju? Podpowiem ci. Jestem rodzajem żeńskim a ty?- wciąż choć poirytowana mówiłam spokojnie i kpiąco. Przeszyła mnie wzrokiem i wymierzyła cios, ale mój refleks chyba jest lepszy od jej szybkości. Bez problemu złapałam jej dłoń zaciśniętą tak że miała białe kostki. Potem wykręciłam ją za plecy i tak ją trzymałam.
 -PUSZCZAJ! TO BOLI! AŁA! PRZESTAŃ!
 -Powiedz ładnie przepraszam za wszystko co przed chwilą mówiłaś oraz, że więcej nie wejdziesz mi w drogę, nie będziesz wyzywać oraz przyznasz że jesteś beznadziejna w agresyjnym zachowaniu.
 -NIE! PUŚĆ TY SZMATO! DZIWKA!- Wkurzyłam się i pociągnęłam jej rękę wyżej, aby ją mocniej bolało.
 -Nev, puść ją- odezwał się.
 -Nie- odpowiedziałam stanowczo- zasłużyła sobie.
 -ZDZIRA! SUKA!- wykrzykiwała- ZABIJĘ CIĘ!- Nie wytrzymałam i docisnęłam żeby pod wpływem bólu zgięła się po czym położyła się na podłodze a ja siadłam za nią trzymając cały czas jedną- prawą rękę. Złapałam też drugą i zrobiłam z nią to samo. Cios łatwy bez wysiłku a sprawia tyle bólu...
 -MOŻE W KOŃCU PRZESTANIESZ MNIE WYZYWAĆ?! MOŻE W KOŃCU USTĄPISZ?! JESTEŚ TU NIEPOTRZEBNA I TYLKO WSZYSTKICH DENERWUJESZ! NAWET NIE WIESZ ILE CZEKAŁAM NA TAKĄ CHWILE JAK TA!- Dostałam jakby porażenia wspomnień jak bardzo mnie odraża i wkurza, zacisnęłam swoje dłonie na jej nadgarstkach, aż kostki mi zbladły- JESTEŚ NAJWIĘKSZĄ SUKĄ I DZIWKĄ JAKĄ WIDZIAŁAM! MOGŁABYM CI TERAZ NAWET TE RĘCE POODRYWAĆ TYLKO OBY MIEĆ Z TOBĄ SPOKÓJ I WIĘCEJ NIE ZOBACZYĆ!
 -Matko co tu się...! Nev! Zostaw ją!- Krzyczała przerażona siostra w progu, za nią dostrzegłam chyba wszystkich domowników. Musieli słyszeć tą pizdę, nie dało się nie usłyszeć jej pisków i wrzasków. moich też... odwróciłam od nich wzrok i skupiłam się na punkcie pode mną. Wiła się i próbowała wydostać. Nie było mi jej szkoda, nawet w najmniejszym stopniu. Miałam zaciśnięte usta, a oczy zaczęły piec, lecz nic z nich nie wypłynęło. Czułam taki wstręt i odrazę jak jeszcze nigdy. Całą złość władowałam w zadawany jej ból...
     Poczułam silne dłonie na ramionach i, że ktoś mnie odsuwa od leżącej dziewczyny. Obejrzałam się i zobaczyłam Liama reszta się gapiła. Za chwilę też podszedł Harry odrywając moje palce od jej nadgarstków co uwolniło blondynkę. Odwróciła się przerażona z mokrymi policzkami od łez. Miała czerwone oczy i strach w oczach. Odsunęła się ode mnie aż pod samo łóżko o które się oparła. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Działałam pod silnym wpływem agresji i nawet nie patrzyłam na to co robię. Na jej wyraz twarzy doznałam prawdziwego szoku. Zauważyłam na jej nadgarstkach czerwone ślady oraz dobrze widoczne ślady paznokci. Nie wiedziałam co zrobić. Stałam otępiała. Liam cały czas trzymał mnie pod ramionami a Harry za ręce zerkając w stronę przerażonej Perrie. Jak mogłam to zrobić?! Nie mogłam z siebie wydusić słowa, warga i dłonie mi drżały. Odwróciłam lekko głowę i widziałam zszokowane dziewczyny i resztę. Zayn stał za mną w bezruchu jak posąg.
 -Chodź stąd- szepną Li odciągając mnie do tyłu. Ostatni raz spojrzałam na zapłakaną blondynkę i wyszłam z pokoju już podtrzymywana przez El i Nialla. Z boku szła Danielle i Peam. Wprowadzili mnie do innego pokoju. Zostałam sama z dziewczynami, blondyn bez słowa odszedł. Mulatka położyła swoją dłoń na moje kolano siedząc obok na łóżku. Wszystkie mi się przyglądały. Podciągnęłam nogi pod brode i schowałam twarz.
 -Ja... j.. ja nie chciałam- głos mi drżał, że nie mogłam go opanować. Starałam się uspokoić oddech i bicie serca lecz na próżno. Cały czas widziałam jej twarz.. ich twarze. Wszyscy zszokowani, nie wiedzieli co zrobić...
 -Cii... Jest dobrze...- pocieszała Eleanor.
 -Dobrze?!-Wzburzyła się Peam- Jak ty mogłaś jej tak zrobić! Rozumiem, że można było jej nie lubić... ale, żeby tak.. to wszystko poszło... Nie wiem co o tym myśleć...
 -Co się stało?- Wtrąciła pocieszająco Danielle, ale nie odpowiedziałam. Położyłam się tylko na łóżku i zamknęłam oczy starając się zapomnieć o tym co zrobiłam. Nie umiem panować nad emocjami, nie zawsze i nie w przypadku niektórych osób...


**Z perspektywy Peam**


  -Zayn?-Podeszłam do chłopaka siedzącego w salonie. Odwrócił głowę w moją stronę- Co się tam stało? Neave nic nie mówi i chyba nawet zasnęła...- Westchną.
 -Nic takiego.
 -To wyglądało na coś dużo bardziej strasznego. To nie było nic takiego, ona ma zawsze uczucia i wszystko pod kontrolą. Nigdy nie widziałam jej tak złej.... tak nieopanowanej.
 -Perrie trochę ją obraziła... i uderzyła kilka razy. Potem Nev jej za wszystko oddała.
 -I ty tam tak stałeś? Nic nie zrobiłeś?- Powiedziałam z wyrzutem.
 -A co mogłem zrobić? Nie wiedziałem. Nie chciałem żadnej się narażać! Mogłem tylko patrzeć jak to potoczy się dalej, ale jak zobaczyłem jak ona ją trzymała... jak ją poniosło... Nie wiem. Zadawała tyle cierpienia i nie patrzyła na nic, przez chwile nawet się jej bałem, miałem już je oderwać ale zrobiłem tylko krok, a wy weszliście i Liam z Harrym wkroczyli do pomocy. Żałuje tego co się stało i tego co jej powiedziałem. Był to chyba najmniej odpowiedni moment na wyznania. Gdyby nie to, pewnie by nic się nie stało, albo by olała ją i wyszła. Wszystko poszło nie tak- wyglądał na zmartwionego, ale mocno trzymał kamienny wyraz twarzy, próbował nie zdradzać uczuć.
 -A co z.. nią? Z Pezz...?
 -Żyje. Lou ją odwiózł do domu.
 -Co zaszło między wami? Czy wy, jesteście parą czy coś?
 -Nie wiem.  I tak ona wyjedzie zaraz, więc nic z tego. Będę musiał się z tym pogodzić i przestać o niej myśleć.
 -A więc o niej myślisz... Uwierz, że trudno będzie ci jej zapomnieć. Chłopaki jak się w niej bujneli to można było to nazwać uzależnieniem.
 -Chyba wiem o czym mówisz. I chyba jest ze mną gorzej niż z nimi wszystkimi razem... Chyba na prawdę się w niej zabujałem.
 -Zabujałeś? To chyba mało powiedziane...


**Kilka godzin później**



    -Co robimy?- Zagadną pierwszy Louis siedząc przy stole. Wszyscy popatrzyli po sobie. Jedliśmy w ciszy, która jak dla mnie była nie do zniesienia. Nev cały czas była w pokoju i się nie odzywała co bardzo mnie martwiło, ale nie wyglądała jakby chciała uciec od problemów, ona po prostu żałowała tego co zrobiła nawet znienawidzonej osobie. Dobrze wie, że ją poniosło i nie potrzebuje jakiś kazań. Chyba wyjedziemy jutro, patrzyłam i mamy samolot wieczorem. Tak będzie chyba dla niej najlepiej.
 -Chodź na górę- zaproponował siedzący z boku Harry. I tak nic nie jadłam, więc skinęłam głową i poszłam za nim po schodach i do jednej z sypialni. Była jego, miała jasno czerwone ściany i ładne ciemne podłogi z puszystym dywanem. Łóżko było dwuosobowe, a po bokach stały na stoliczkach lampki. Przy biurku stała gitara, a na nim laptop. Przez duże okno wpadało mdłe światło zachodzącego już słońca.
 -Siadaj- wskazał kanapę stojącą pod przeciwną ścianą niż patrzyłam. Tak też zrobiłam, siadłam po turecku i wpatrywałam się w niego- stał oparty o ścianę i robił to samo co ja. Przyglądał mi się- Nie chce żebyś wyjeżdżała- odezwał się ze smutkiem.
 -Muszę, dobrze wiesz. Chyba, że przystanę na propozycje Thomasa i zostanę modelką- zaśmiałam się cicho.
 -To bądź nią. Będzie fajnie jak będę cię podziwiał na wybiegu w najnowszych stylizacjach lub dziwacznych strojach- pokazał swoje słodkie dołeczki w policzkach.
 -Chyba  jednak najpierw uczończę liceum, tak było by lepiej. O kurde! Zapomniałam!
 -O czym?
 -Nie zadzwoniłam do rodziców przez kilka dni! Pewnie się denerwują!
 -Dziewczyno, masz 17 lat. Zrozumieją to na pewno- może miał racje? Nie dzwonili, więc puls może już się uspokoić.
   Nic więcej nie mówiąc wstał i chwycił mnie za rękę. Pomógł mi wstać po czym delikatnie musną moje usta. Czułam jak serce mi wariuje, a kolana miękną. Złapał mnie w talii i przyciągną do siebie. Idąc do tyłu napotkał łóżko, na którym się położył, a mnie na sobie. Trzymał swoje emocje i wiedziałam, że nie chce mi nic zrobić. Chce być dla mnie dobry i delikatny i podchodzić stopniowo, więc niczego ode mnie nie oczekiwał. Nie spodziewałabym się po nim tego, ale taki był. Dbał bardziej o mnie hamując swoje potrzeby.
_______________________________________
Hej przepraszam za długą nieobecność. (Przez 4 dni byłam poza domem na wyjeździe więc nie miałam jak pisać) Rozdział taki sobie :( a jak wam się podoba? Może być? Wyraźcie swoją opienię :*