czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 35

**Z perspektywy Neave**

    -Jedziemy do domu?- Wymruczał w moją szyję.
 -Zajęty- odpowiedziałam.
 -To co. Damy radę.
 -Dobra- Z niechęcią oderwałam się od niego.
 -Ale wrócimy do tego- kusząco się uśmiechną.



**Z perspektywy Peam**


   -Harry...ummm...o Boże...O kurwa...
 -Ciii...- Otworzyłam oczy i spojrzałam na pochylającego się nade mną chłopaka, wyglądał jakby nasłuchiwał, więc umilkłam i zrobiłam to samo- Ktoś wszedł.
 -Cholera. Wyjdź ze mnie!- syknęłam i kiedy się odsuną złapałam swoje ubrania jednak kroki się zbliżały i nie mieliśmy szans zdążyć się ubrać. Poczułam jego dłoń chwytającąmoją i idąc za nim weszłam do szafy i kucnęliśmy w niej. Przyłożył palec do ust nakazując mi być cicho. Może i lepiej jak nikt nas nie zauważy, spaliłabym się ze wstydu,
cholera, nienawidzę krępujących sytuacji! Przed szparę w drzwiach w miarę możliwości obserwowaliśmy pokój.

*Drzwi się otworzyły i wkroczyły dwie osoby, pierwsza dziewczyna, a za nią chłopak. Blondynka przeszła przez cały pokój uważnie przyglądając się mu. Czy nas usłyszeli? A może zaraz zaczną ich szukać? Cholera!
 -Nie ma ich?- zapytała.
 -Chyba nie...- odpowiedział. Spojrzeli na siebie znacząco i zaraz pokonali dzielący ich dystans. Nev zwinnie wskoczyła na Zayna, a on jakby się tego spodziewał chwycił ją i nie przerywając gorących pocałunków rzucili się na łóżko, na którym przed chwilą byłam z Harrym. Wypatrzyłam w ciemnościach jego oczy. Jeszcze raz spojrzałam na parę za drzwiami od szafy. Super. Żeby nie wyjść na idiotów mają tu zostać, aż skończą?! Raczej nie chce tego ani oglądać ani słuchać. A tak na marginesie- to ona mu wybaczyła? Są parą? Hmm... No tak, oczywiście, że nie. Wylatujemy za kilka godzin, więc po co ona to robi?! Właściwie ja robię to samo, ale co innego. Jezu... przestań myśleć.*
-Co teraz?- szepnęłam. wzruszył ramionami i pokręcił głową na znak, że nie ma pojęcia.
 -Czekamy- O nie... chyba tego nie przeżyje, poza tym, jakiś wieszak wbija mi się w plecy!
 -Dobra... To lepsze niż wyjście z szafy kiedy oni robią ten teges. Wyobrażasz sobie ich miny?- loczek przestał na chwile oddychać z wydętymi policzkami aby nie wybuchnąć śmiechem. Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w wystawiony w moją stronę dzióbek.

                                                        Rozległ się dzwonek telefonu


   Nie poruszyłam się, po prostu mnie sparaliżowało. Telefon jest w kieszeni od spodni, które trzymam. Po chwili usłyszałam kroki osób po drugiej stronie i zaraz wpadło mdłe światło lampki przy łóżku- drzwi się otworzyły. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Nev w staniku i spodenkach oraz Malika bez górnej części garderoby. Teraz już wiem jak wyglądają ich miny. Nikt się nie poruszał i nie mam pojęcia czy ktoś oddycha, bo ja wstrzymałam oddech.  Dobrze że mogę się okryć chociaż trzymanymi rzeczami.
 -Trochę niezręcznie...- zauważył Zayn.
 -Tak, trochę niezręcznie...- powtórzył przyznając rację Harry.
 -Czemu siedzicie w szafie?- padło pytanie w ust bruneta.
 -yyy... A wy czemu prawie uprawialiście seks w moim pokoju?
 -Dobre pytanie- tylko oni rozmawiali, bo ja się zburaczyłam i próbowałam uniknąć dziwnego i może nawet trochę rozbawionego wzroku Neave.
 -Twoje też było niezłe.
 -To może my was... yy... zostawimy i pójdziemy gdzie indziej, a wy dokończycie ... to co robiliście w szafie.
 -Ok, pogadamy później- Odprowadziliśmy ich wzrokiem, a kiedy drzwi się zamknęły Harry wybuchną śmiechem. I ja też nie mogłam się powstrzymać, wstałam, ale chłopak złapał mnie w biodrach i przyciągną do siebie.
 -Mieliśmy skończyć to co robiliśmy w szafie- uśmiechną się zalotnie.
 -Ale my w szafie nic nie robiliśmy- zauważyłam chichocząc.
 -To możemy coś zacząć...- Wpił się w moje usta przyciągając jeszcze bliżej.



**Godzinę później**


   -Halo?
 -Peam?! Gdzie jesteście? Czekamy na was, czemu nie odbierałaś?
 -Gdzie czekacie?
 -Widzieliście się w ogóle z Zaynem i Nev? Mieli po was pójść.
 -Yyy... O właśnie weszli do domu! Narazie! Niedługo będziemy!- Odrzuciłam telefon na bok. wsunęłam na siebie jeansy i koszulkę.
    -Kto to był?
 -Niall- odpowiedziałam.- Zbieraj się, zaraz wychodzimy- wyszłam z pomieszczenia i przeszłam pod odpowiednie drzwi. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam- sory..- Zakryłam oczy- ludzie ogarnijcie się!
 -Możesz już patrzeć- usłyszałam głos siostry. Popatrzyłam na nich pod kocem i westchnęłam.
 -To co mieliście nam przekazać zanim zaczęliście swoje sprawy?- uniosłam brew.
 -Że idziemy do klubu, a co?
 -To może łaska było nas zawiadomić? Ubierajcie się.
 -A co jak jeszcze nie skończyliśmy?- wtrącił się brunet.
 -Ja myślę, że właśnie skończyliście, macie 15 minut do wyjścia, ruchy!- wyszłam i zamknęłam drzwi. To pora szykować się na tańce, więcej ruchu przed odlotem nie zaszkodzi, potem się wyśpię.


**3 godziny później z perspektywy Neave**



    Na prawdę nie chciało mi się iść, a teraz siedzie w tej loży i obserwuję bawiącą się resztę, chętnie bym do nich dołączyła, ale jestem zmęczona, zmęczona wszystkim. A tak w ogóle to my się umawialiśmy na jakieś wyjście? Może nie słuchałam albo zapomniałam? Mam chyba młodzieńczą sklerozę.
 -Czemu smutasz?- Dosiadł się Lou.
 -Nie smutam. Nie chce mi się tu siedzieć, nie chce mi się wyjeżdżać.
 -A co byś bez nas tu robiła? Przecież zaraz zaczyna nam się od nowa życie gwiazd! Jak poszliście to uciekaliśmy przed reporterami! A przed chwilą dziewczyna prawie nie
zemdlała jak mnie zobaczyła- zaśmiał się- będzie okej, obiecuję was odwiedzić jeszcze w tym roku!
 -Dzięki Lou, pocieszyłeś mnie- westchną.
 -Chodź- wziął mnie za rękę i podniósł się.
 -Gdzie?
 -Zatańczyć ze mną! Musisz się rozerwać! Zostało ci mało czasu!- I tak minęło nam pół nocy. Tańce, zabawa, picie, jeszcze raz tańce, śpiewy i znowu tańce. Louis miał racje musiałam wyluzować, bo zachowywałam się gorzej jak Peam z tym myśleniem. Wszystko się skończyło kiedy Dan krzyknęła "Cholera! Spóźnicie się na samolot!". Tak więc teraz biegniemy po nasze rzeczy. Ten taksówkarz specjalnie jechał jak najwolniej! Gapił mi się w lusterku w cycki! Palant. Wszyscy wbiegliśmy do apartamentu gdzie były już wszystkie spakowane nasze rzeczy.
 -Kto może siąść za kierownice?- przeleciałam wzrokiem po wszystkich, ale poodwracali i pospuszczali wzrok- CO?! Nikt? Serio?! Pijaki!
 -Ymm... Ja wypiłam tylko 1 drinka, jestem w stanie prowadzić- powiedziała cicho Margaret, która przez cały czas była z nami. Peam szybko ją uścisnęła i wyszliśmy z domu- Ale wszyscy się nie zmieścimy-zauważyła.
 -Weź vana ma więcej miejsc-zarządził Liam, ale tam też nie mogliśmy wszyscy wejść.
 -Ktoś zostaje, kto?... No dalej! Zostaje Louis, El, Danielle i Zayn.
 -Co?- Wszyscy wytypowani się zdziwili i zaczęli wymachiwać zdenerwowani rękami.
 -Ktoś musi!... Dobra, kto pierwszy wsiądzie ten jest!- Wszyscy ruszyli biegiem do samochodu i po kolei się wpakowywali do niego, aż nie zostało miejsc, mimo, że trochę ściśnięci to jednak wszyscy, z wyjątkiem nas- mnie i Peam.
 -Wciskajcie się! Mamy nadzieję że dacie radę!- krzykną Liam. Załamałam ręce i dopadłam do pojazdu- Na kolana! Peam siadła oczywiście do Harry'ego, jakby inaczej.
 -Nie masz wyboru- Zayn poklepał swoje kolana z łobuzerskim uśmiechem.
 -Nawet jakbym miała to i tak bym te kolana wybrała, są bardzo wygodne- Kiedy wszyscy się usadziliśmy- ściśnięci jak kiszone ogórki- ruszyliśmy jak najszybciej.
 -Tak na marginesie wali tu wódką- zauważyła El.
 -Tak na marginesie, sory- Harry zakrył usta a cały samochód wybuchł śmiechem.
   Kiedy udało nam się dojechać na lotnisko po kolei wysiadaliśmy i w pośpiechu chłopaki wyjęli nasze walizki i całą gromadą szliśmy przez budynek. Rozległ się głos mówiący o naszym locie, więc musieliśmy się sprężyć bardziej. Po kupnie biletów przyjrzałam się wszystkim towarzyszom i łzy pojawiły mi się w oczach. Spojrzałam na Peam, która można powiedzieć, że już ryczała. Zaczęłyśmy wszystkich po kolei tulić, ciężko było się z nimi żegnać. Dziewczyny też się popłakały jednak ja jeszcze się trzymałam. Musiałam przetrzymać, a łzy wypuścić w samotności.               
 -Dziękuję za te wakacje- Cmoknęłam Nialla w policzek- jesteś najlepszym bratem pod słońcem- Mocno go uścisnęłam.
 -Wiem, siostrą też jesteś całkiem niezłą. Chyba muszę cię oddać- uśmiechną się słodko odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za nami Zayna. No tak, z nim chyba będzie trudno. Stanęłam przed nim i spojrzałam mu w oczy.
 -Nie przytulisz się?
 -Nie przytulisz mnie?- zrobiłam krok i wtuliłam się w jego ciepłe ramię- odwiedzisz mnie kiedyś?
 -Kiedyś, a ty przylecisz kiedyś do mnie?
 -Kiedyś na pewno.
 -Mam coś dla ciebie- podniosłam na niego wzrok, a on sięgną do kieszeni i wyciągą z niej małe opakowanie po czym wręczył mi je.
 -Mogę teraz otworzyć?- zapytałam.
 -Może lepiej w samolocie- zaśmiał się.
 -Dziękuję- delikatnie go pocałowałam, ale nie mogłam się powstrzymać i nie oderwałam się od niego, aż nie pospieszyła nas reszta, jeszcze trzeba było oderwać Peam i Harry'ego, a z tym był problem.
 -Przestań się powstrzymywać, rozpłacz się, to nic złego- ciągną rozmowę.
 -Nie chcę- Pokręciłam głową, ale jednak wypuściłam jedną małą łzę, która spłynęła po moim policzku. Chyba nigdy nie czułam się taka rozdarta.
 -Mam nadzieję, że są to łzy szczęścia.
 -Byłyby jeszcze ponad miesiąc temu- teraz... żalu, bólu, załamania.
 -W takim razie nie płacz- pocałował mnie w czoło i odsuną się na bok umożliwiając mi przejście.
 -Trzymajcie się- rzucił Tommo- Wzięłam Peam za rękę i razem przeszłyśmy dalej, a potem jeszcze odwracając się i machając do samolotu. Będę cholernie za nimi tęskniła.

Wiem, że w najbliższym czasie będę tylko o nich myślała, ale mam nadzieję, że ta pustka, która właśnie się stworzyła kiedyś albo się wypełni, albo zapomni.
Usiadłam wygodnie na fotelu i zapięłyśmy pasy. Kiedy wylecieliśmy sięgnęłam do kieszeni w której było ukryte małe pudełeczko. Zawahałam się, ale je otworzyłam. Nie mogłam już dłużej trzymać emocji. Nowa łza wydostała się a za nią popłynęły kolejne i kolejne tworząc potok łez. Wtuliłam się w ciało blondynki i szlochałam w nie. Jak tak po prostu może się to wszystko skończyć? Nie chcę, nie chcę końca.

________________________________________________-
hej :) Więc nwm czy to już nie będzie koniec, pomyśle o tym :(  jeśli będę miała jeszcze jakies pomysły na to opowiadanie to dopisze troche dalej jeszcze. Zdj powyżej to zawieszki od Zayna dla nev,  brazoletka :) tylko nie nałńcuszku tylko na takim czarnym sznurku :D Mam nadzieję że skomentujecie rozdział :*



4 komentarze:

  1. Ommooomom to było przecudne <3
    Od momentu ekhem wiadomo czego, aż do końca ;)

    Mam nadzieje, że to nie koniec bo się załamie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie błagam nie kończ tego bloga bo zwariuję. Świetnie piszesz i teraz gdy Zayn i Nev są już tak jakby razem. Nie w takim momencie błagam cię. Pożegnania są trudne, ale początek rozdziału był boski. "Drzwi się otworzyły i wkroczyły dwie osoby, pierwsza dziewczyna, a za nią chłopak. Blondynka przeszła przez cały pokój uważnie przyglądając się mu." To było ni złe. Jeszcze jak Peam i Hazz siedzieli w szafie. Dziewczyno ryjesz mi psychikę na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak okropnie mi się chciało śmiać w momencie , kiedy Harry z Peam siedzieli w szafie . Musiałam to w sobie dusić bo naprzeciwko mnie siedziała mama i na pewno zainteresowałaby się z czego się śmieje . Jesteś mistrzynią <3
    Czuję się jakby to był koniec . Nie żebym go chciała , ale co można jeszcze wymyślić ? Będę tu wchodzić codziennie , jak pojawi się nowy rozdział to na pewno go przeczytam ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. WoW...chyba na tylko tyle mnie stać, bo aż brak słów gdyż to na prawdę jest świetne. Po przeczytaniu jestem tak strasznie ciekawa dalszej akcji, dodawaj następny <3
    Życzę dużo weny :*

    Zapraszamy http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń