czwartek, 17 października 2013

Rozdział 6

*Z perspektywy Neave*


    Między tą dwójką panowała cisza. Stałam w kuchni i nastawiłam uszy żeby się czegoś dowiedzieć ale już nic nie mówią. Może nie chce wiedzieć co robią? Zadzwonię lepiej do chłopaków. Skoro Harry wie, to inni też powinni nie? Wysłałam do Nialla smsa o treści "Harry dowiedział się o ciąży Peam i jeszcze czegoś."  Potem próbował się dowiedzieć o co chodzi ale jednak postanowiłam, że lepiej mu powiedzieć osobiście. I właściwie nie ja, a rodzice... Jak to dziwnie brzmi. Kiedyś myślałam, że jak któraś  nas miałaby zaliczyć wpadkę, to byłabym to ja. Tak przewidywałam. Ale cóż myliłam się. Przeszłam po cichutku parę kroków i zajrzałam do salonu.
    Oboje siedzieli przytuleni do siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Może najgorszy okres już pora zakończyć? Oby teraz było wszystko dobrze. Ale szczerze Harry'emu wciąż należałby się wpierdol za to jaki był głupi.
     I tak do końca dnia. Cały czas przebywali razem. Rozmawiali, albo milczeli. Harry robił wszystko co mógł, aby Peam było dobrze, wygodnie, łatwo. Nie odstępował jej na krok. Przez cały czas byli razem i czuło na siebie patrzyli. To może dziwne ale poczułam lekką zazdrość. Jest teraz szczęśliwa. A ja jestem znowu tą, która stoi z boku. Sama. Okropne uczucie.

   Harry został na noc. Na kolejną też. Trzeciej kiedy zeszłam do kuchni się napić spotkałam go. Siedział podparty przy blacie ze szklanką wody. Nie widziałam jego twarzy bo siedział tyłem, ale wydawał się zmęczony, zamyślony. Całkowicie pogrążony w transie. Nie dziwie mu się. To na prawdę wyzwanie, ale chociaż podjął sie tego. To jego obowiązek. Rodzina. Jednak co z karierą? Chłopakami? Nieskończoną ilością fanów? Może nad tym sie zastanawia. Pewnie stoję teraz wpatrzona w jego poczochrane włosy jak głupia. Ruszyłam się z miejsca i dosiadłam się. Lekko drgną kiedy odsuwałam krzesło. Przez chwile patrzyliśmy na siebie. W jego oczach zobaczyłam coś co mi kazało go przytulić. Nawet sie nie opierał, wtulił się w moje włosy. Przez długi czas tak pozostaliśmy. Rozumiałam Go. Było mu na prawdę ciężko.
 -Neave?
 -Hm?
 -Ja nie dam sobie rady. To dla mnie za wcześnie.
 -Przestań. Ty nie dasz? Harry? Ten Harry Styles? Weź się w garść, bo z takim nastawieniem szybko polegniesz. A Peam Cię potrzebuje.
 -Wiem, ale... To cholernie trudne- Odsunęłam go od siebie, trzymając za ramiona i patrząc prosto w oczy powiedziałam:
 -Wierze w Ciebie. I to bardzo mocno. Tak samo Peam i chłopaki.
 -Dziękuje- wyszeptał i z łzami w oczach i ponownie mocno mnie przytulił.
       Tej nocy bardzo mało spałam. Po długim rozmyślaniu dopiero o piątej rano zasnęłam. Próbowałam wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Czy dałabym sobie rade. Nie dziwie się, że Harry w siebie wątpi. To ważna decyzja, która zmieni całe jego życie. Obleciał mnie strach. Co jeśli wszystko pójdzie nie tak? Nie da rady? Mnóstwo podobnych pytań przychodziło mi do głowy. A ja coraz bardziej pogrążałam się w najgorszych scenariuszach. Koniec. Życie jest pojebane. Nie myśl o tym.

    Dziś wracam do szkoły, ferie sie już skończyły. Wszyscy mnie pytają o Peam. Jak sie czuje, co u niej. A czasami czy wiem kto jest ojcem. Po co mam odpowiadać na te pytania w kółko? Są takie męczące. Jestem tym wszystkim na prawdę zmęczona. Mam dość dosłownie wszystkiego. Mam dość życia!
   Wyszłam ze szkoły jak najszybciej mogłam i skierowałam się do domu w nadziei że nikogo nie spotkam. W połowie drogi ktoś mnie od tyłu złapał po bokach i szczypną co wywołało zgięcie się w pół i nieoczekiwany dźwięk pomieszany z panicznym śmiechem. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto to.
 -Thomas!- Krzyknęłam uradowana i rzuciłam się na przyjaciela, którego nie widziałam prawie miesiąc od ostatniej wizyty w domu.
 -Ślicznie ci z tym brązem- poczochrał moje włosy i szeroko się uśmiechną.
 -Za to ty chyba przyciąłeś trochę grzywkę co?
 -Zaczęła mi wpadać w oczy i trudniej było mi ją brać na żel- zaśmiał się- to było konieczne. Co u Ciebie?
 -A jakoś leci. Ciężko, ale leci. A u Ciebie?- Skrzywił się lekko.
 -Czuję się wypompowany!- podniosłam jedną brew w znaku zapytania- ta praca mnie wykańcza!
 -Uuu.... zmęczenie fizyczne? U mnie psychiczne. Co powiesz na wspólny wieczór? Dla odprężenia?
 -Z wielką chęcią, jest dziś w kinie fajna komedia romantyczna. Pójdziemy?- zaproponował.
 -Komedia romantyczna? Serio? A coś innego?- poprawiłam torbę na ramieniu i spojrzałam błagalnie na przyjaciela.
 -Ok. Zobaczymy co jest i coś wybierzemy.
 -Świetnie- Stanęliśmy przed furtką mojego domu- wejdziesz?
 -Nie, nie będę przeszkadzał. I tak się trochę śpieszę, więc... pozdrów Peam- Cmoknęłam go w policzek i wróciłam do domu podekscytowana, że pierwszy raz od długiego czasu gdzieś wyjdę. Lecz po wejściu do domu mój entuzjazm natychmiast się ulotnił.

____________________________________________
Tak, tak wiem. Znowu zrobiłam taką długą przerwę. Przepraszam i dziękuje tym wytrwałym co są ze mną pomimo tych zacięć. Zmobilizowały mnie trochę ostatnie komentarze. I pomyślałam, że skoro zaczęłam i komuś to się podoba to muszę to skończyć:) Skończę, Nie wiem jak ani kiedy ale jeśli pokażecie, że jesteście ze mną to myślę że dam radę!
A jak podoba się rozdział? wiem że za dużo w nim nie ma, ale to taki na szybko;p







6 komentarzy:

  1. Nareszcieeeee <3 vtydvytsvgybsugbsuybsuyb bardzo fajny! Czekam na kolejne(oby były szybciej!) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co z tego, że krótki, ważne, że do nas wróciłaś :) Tęskniłam za twoimi rozdziałami, a one są genialna. Życzę weny, prze de wszystkim :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boshe, na reście... no szkoda, że krótki i poooo tak dłuuugim czasie, ale ważne, że chociaż to wstawiłaś... asdfghjkl boski rozdział :) ~@Niall_my_hunger

    OdpowiedzUsuń
  4. no to kazałaś nam czekać, kobieto, kazałaś. Jeżeli to jest taki na szybko to ja chcę ich więcej, serio. Na szybko? Ja pierdziele to jaki będzie na długo?! Niesamowity! :* Wracaj już do nas. :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ! Masz fajny charakter pisma. Zapraszam również do siebie. Dopiero zaczynam ale warto żebyś zajrzała. :) http://dupodajnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń