wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 25


   **Z perspektywy Neave**

   
     Zapukał i bez potwierdzenia wszedł. Przyjrzałam się mu dokładnie i spróbowałam odczytać jego emocje, ale nic nie dostrzegłam.
 -Peam tu niemało zawału dostała- Odezwał się pierwszy.
 -Też tak przypuszczam- odpowiedziałam sarkastycznie.
 -Mówię poważnie...
 -Po co przyszedłeś?- Przerwałam mu- Chyba nie by zawiadomić mnie o tym co całkowicie mnie nie interesuje.
 -Nie interesuje cię siostra? Ani furia do której prawie doszła z twojego powodu? To się nazywa miłość do rodzeństwa- Posłałam mu groźne spojrzenie by zaczął mówić do rzeczy- Gdzie byłaś?
 -Co cię to obchodzi?- Warknęłam i na samo wspomnienie o wydarzeniach z przed dwóch godzin w parku przeszły mnie dreszcze.
 -Tak z ciekawości. Z twoim nowym chłopakiem?- parskną śmiechem. Ten chłopak nie nazwie się nigdy MOIM chłopakiem! Josh nie ma najmniejszych szans, nigdy bym mu się nie oddała! Ale jednak prawda co prawda.
 -Może...- Nie będę mu gadała jak mu tłumaczyłam, że nic nas nie łączy i się z nim kłóciłam, więc..? Niech sobie myśli, że robiłam z nim... co innego.
 -I jak było? Niewątpliwie podobało ci się.
 -Być może- Nie dawałam mu jasnych odpowiedzi.
 -A może... Podobało ci się z nim bardziej niż ze mną?- Kucną przede mną przy łóżku. Lekko zdrętwiałam.
 -Nie twój pieprzony interes- Ku mojemu zdziwieniu wciąż mówiłam spokojnie choć w środku już buzowałam.
 -Troszeczkę mój- Zalotnie się uśmiechną patrząc mi w oczy.
 -Nie, jednak nawet troszeczkę nie- Zaśmiał się cicho i położył dłoń na moim kolanie, które pod jego dotykiem zrobiło się aż za bardzo ciepłe.
 -Chcesz żybym ci udowodnił?- Ukazał swoje białe ząbki i lekko się przybliżył.
 -Nie, i jakbyś mógł to odsuń się. Naruszasz moją przestrzeń osobistą.
 -A czy nie o to chodzi? Można jeszcze w nią wejść, dosłownie- Strzeliłam mu jak najmocniej mogłam "z liścia". Dotkną swojego czerwonego policzka i rozmasował go- Nie tak ostro. Jeszcze sama przyjdziesz- Wstał i wyszedł z pokoju. Siedziałam bez ruchu jeszcze jakieś kilka minut otrząsając się z jego uroku.


**Z perspektywy Peam, następny dzień**


   -Nev... Wstawaj- Szturchałam jej ramie. Ta jednak się tylko przekręciła i nakryła kołdrą- Wstawaj, masz gościa.
 -Co?... kogo?- Mówiła zaspanym głosem.
 -Josh przyszedł z twoim telefonem. Powiedział, że zostawiłaś go wczoraj w parku i chce ci oddać- Od razu się podniosła, nałożyła pierwsze lepsze spodnie, bluzkę i bez słowa ruszyła na dół. Wszyscy już byli w kuchni i kończyli śniadanie, tylko Neave jeszcze spała i Zayn. Zeszłam zaraz do reszty gdzie jedli kanapki.
 -WYJDŹ!- Wydarła się z przedpokoju. Coś chyba mnie ominęło... ale u niej to normalne, że się łatwo wkurza. Ciekawe co jej zrobił. Ehh... Usłyszeliśmy jak za ścianą coś się stłukło i wszyscy się podnieśli i wyjrzeli zza futryny na dwójkę. A raczej samą blondynkę, bo chłopaka nawet nie widziałam. Tylko trzask drzwiami, a dziewczyna spojrzała na nas. Stała po środku, a wokół niej leżały porozbijane kawałki stłuczonej lampy. Nie chce wiedzieć jak to się stało, bo na pewno samo nie spadło z komody. Przeszła obok nas i weszła do salonu gdzie jeszcze nikogo nie było. Nikt też nie poszedł za nią bo zapewne wszystkich by wygoniła. Zabraliśmy się za ekspresowe sprzątanie. Na schodach staną Zayn i przyjrzał się. Zdziwił się, ale nie odezwał tylko podążył do pomieszczenia obok, w którym siedziała nasza złośnica. Podeszłam bliżej by usłyszeć o czym gadają. To przecież nic strasznego, a Zayn wydaje mi się dziwny, a właściwie to nawet nigdy chyba nie widziałam jak normalnie gadają, a jak już to na osobności. Podeszłam jak najbliżej mogłam i przysłuchiwałam się:

Z:  Znowu coś zepsułaś?
N:  Spadaj, i wcześniej nic nie "zepsułam".
Z: Kto nam prawie z zawiasów drzwi wywalił?
N: Nie twój interes.
Z: Hmm... znowu nie mój interes. Tak zgaduję czy to... Josh.
N: Powiedziałam coś.
Z: ooo... musiało być ostro. Taki sexi z niego dupa, że na prawdę musiał nią też nieźle ruszać.
N: Czemu to robisz?!
Z: Co?
N: Wykorzystujesz to ... nas...- Głos się jej załamał- Dobrze wiedziałeś, że tego nie chciałam, a teraz się nabijasz!
Z: Jak byś tego na serio nie chciała to byś nawet do mnie nie przyszła. Ale przyznasz... było fajnie. A nawet gorąco i ostro.
N: Jeszcze raz wspomnisz to. A możesz być pewny, że więcej mnie tu nie zobaczysz skoro tak bardzo chcesz.
Z: Hahahahaha! Jak to jest nie być już dziewicą? Fajne uczucie? Jak rażenia po pierwszym razie?
N: Nienawidzę cię! - Momentalnie zobaczyłam ją przed sobą w drzwiach. Patrzyła na mnie zdezorientowana tak jak reszta na nas.


   -Podsłuchiwałaś? Jak mogłaś?!- Wrzasnęła. Pobiegła do naszego pokoju, a ja tuż za nią nie pozwalając by zamknęła się w nim.
 -Jaja sobie robisz?! Czemu nic nie mówiłaś?! Bym ci pomogła czy coś...- Popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem aby coś powiedziała.
 -A co miałam ci powiedzieć?- Widziałam jak jej oczy robią się czerwone, ale wciąż nie wypływały z nich łzy. Jakby się skończyły- Że nie jestem dziewicą? Że jestem pieprzoną dziwką?! Przecież... ja nie chciałam, żeby tak było, a on dobrze o tym wiedział, nie przerwał tego, a potem nie miałam już szans... i stało się. Wy wszyscy spaliście, a my....
 -Neave...- szepnęłam i siadłam na brzegu łóżku na którym była skulona pod ścianą- że... ty i... Zayn? On ma dziewczynę i... nigdy was razem nie widziałam...
 -A ja was tak. Nie bądź kolejną którą zaliczy. Widziałam was na ławce. Jego komplementy na które się uśmiechałaś i dotyk tak cię wrobi, że nawet się nie zorientujesz co się dzieje.
 -Co? Jakie komplementy? On... przyszedł jak cię szukałam i pomógł mi. Znaczy... gdyby nie on to pewnie nawet bym tu nie wróciła bez ciebie.
 -Bo ja ci uwierzę. Uważa mnie za szmatę i ma taki sam stosunek do mnie jak ja do niego. Wiecznie wszystko robi tak, żeby to mi było źle. Nie pamiętam chwili kiedy był dla mnie miły, zero normalnych emocji, zero uczucia, nic kompletnie nic. Tylko tyle, że da mi fajkę i tyle z jego strony.
 -Przykro mi- Nie miałam pojęcia co mam jej powiedzieć, byłam ślepa na wszystko co było, nie rozpoznałam po niej, że aż tak potrzebuje wsparcia, Zayn miał rację, że ona nie zwróci się do nikogo do ostatniej chwili kiedy może być już za późno.
 -Nie powiedział o mnie żadnego dobrego słowa, wyzywał mnie, to przez niego to wszystko. To on mi to robi.
 -Wiesz... Chyba są dobre słowa jakie o tobie powiedział, wtedy na mieście, na ławce... on mówił o tobie... - Powtórzyłam jej wszystkie słowa, które od niego usłyszałam, bo zostały u mnie w pamięci bardzo dobrze. Na jej twarzy było widać zdziwienie. Ja już na samym początku bym ryczała, ale nie ona... ona jest - tak jak to on powiedział- silna, nawet bardzo.
 -Kłamał by cie zaprowadzić do domu i pocieszyć.  W oczy by mi tak nie powiedział. Uwierz mi na słowo. Poznałam go bardziej niż myślisz.
 -I on ciebie też. Jego słowa to prawda, sama bym w nie uwierzyła, ale ja to widzę, nawet teraz.
 -Dzięki- blado się uśmiechnęła- Możesz mnie zostawić samą?
 -Pewnie.
 -I...- Obróciłam się przy wejściu- Nie mów nikomu- Przytaknęłam, ale wcale nie miałam zamiaru zachować tego dla siebie.

    Jeszcze dziś opowiedziałam o wszystkim Danielle, wiem, że ma z nią dobry kontakt i ona nie zdradzi nikomu. Nie była zdziwiona, była zszokowana. Obie postanowiłyśmy jej pomóc. Tylko jak? Od jutra zaczynamy trzymać ich jak najdalej od siebie. Ona będzie wychodziła z nami, a jak już będzie konieczny ich kontakt my im przeszkadzamy i rozsadzamy. A tak poza tym to zabierzemy mu coś dla niego na pewno wartościowego.
 -Gotowa?- Zapytałam brunetki.
 -Zawsze- Zapadł już zmrok, ale chłopaki z El i Perrie siedzieli przy telewizorze. Nev wciąż w pokoju, a my we dwie wkraczamy na jego tereny. Ruszyłam klamką. Nie spodziewałam się tego. Pokój był zamknięty! Po co on go zamyka? Ale Neave tam weszła w nocy kiedy jeszcze nawet tam nie zakwaterował się ze swoją dziewczyną, więc... gdyby nie miała jak to by tam nie poszła.
 -Daj kluczyk- weszłam szybko do mojej sypialni.
 -Po co ci?... Skąd wiesz że mam?
 -Po pierwsze to tak na logikę skoro tam byłaś to chyba miałaś, a po drugie... widziałam go raz w twojej szufladzie jak czegoś szukałam.
 -Tam jest, możesz go sobie zatrzymać. Nigdy nie wejdę już do tego pokoju. Po co chcesz tam wejsć?
 -Potrzebuję czegoś. Dzięki- Wybiegłam z pokoju i już za chwilę przekręcałam klucz z zamku i weszłam do pokoju- Gdzie to może trzymać?- Zwróciłam się do Dan. Zruszyła ramionami i wskazała na torbę, zaś sama podeszła do kurtki na  łóżku. Wyciągnęła z dwie paczki papierosów. Ja zaś znalazłam oprócz zapasów tytoniu... coś innego. Małe woreczki z białym proszkiem oraz opakowanie jakiś tabletek, chyba nasennych. Dziewczyna jak to zobaczyła westchnęła jakby się tego spodziewała.
 -Wychodzimy, może w każdej chwili wrócić- Tak też zrobiłyśmy. Wszystko zaniosłyśmy do sypialni i położyłyśmy na moim łóżku. Nev już spała- Drzwi nie zamknęłyśmy!- Od razu pobiegłam i zakluczowałam je. Spokojna odetchnęłam i wróciłam. Schowałam wszystkie te... środki, do szuflady z bielizną i poszłam spać.



"Noc"


   Wstałam obudzona około pierwszej/ drugiej. Na dworze była niezła burza i to ona mnie obudziła. Nev słodko spała, więc po cichu wstałam i wyszłam w zamiarze pójścia do łazienki. Szybko się załatwiłam i miałam z powrotem wrócić do łóżka, ale usłyszałam skrzyp podłogi na korytarzu. Wyszłam i zobaczyłam kierującego się tu Malika. Czego chciał?
 -Musze do...- zaczął
 -Nie. Odejdź stąd, odejdź od niej.
 -Muszę coś odebrać- Warknął i już wiedziałam o co chodzi. Dopiero teraz to zauważył?
 -Nic nie musisz, tylko chcesz. A co ci zabrała?
 -Fajki.
 -Po co by miała je brać?- Stałam twardo przed drzwiami nie chcąc wpuścić go do środka.
 -Tylko ona oprócz mnie pali w tym domu. Zejdź mi z drogi.
 -Nie pali, a nawet jeśli to to na pewno nie ona. Idź stąd bo zawołam resztę- Odsunął mnie za ramie szybkim i mocnym ruchem.
 -NIEE!!- Pisnęłam na cały dom. Zatrzymał się przy klamce, a z po 2 sekundach obok znaleźli się Niall, Liam i Danielle. Słychać było też odgłosy reszty domowników.
 -WSZYSCY DO MOJEGO POKOJU! JUŻ! RESZTA WRACA I ŚPI!- Wydarła się Danielle. Ja, Niall i Liam poszliśmy za nią, a pozostali co nie doszli wrócili do łóżek- Kurwa co ty odpierdalasz?!- Wrzasnęła na Malika.
 -O co chodzi- wtrącił się blondyn.
 -Jego spytaj- Ten jednak milczał i tak też było przez najbliższe 10 minut.
 -Mam dość. Jeśli on jeszcze raz przylezie do Nev pożałuje, nie będę tego znosiła- Wyszłam trzaskając drzwiami. Byłam tak wkurwiona jak mało kiedy. On doprowadził mnie do szału! Do furii! Nie przypuszczałam, że jest taki, myślałam, że jest normalny, a nie aż tam ją męczy. Dość cicho stąpałam po panelach w mojej sypialni. Jednak nie mogąc znaleźć telefonu włączyłam światło. Stanęłam wryta patrząc w jeden punkt. W rozwaloną pościel. Nie było już na nim słodko śpiącej blondynki. Zniknęła- NIALL!- Pisnęłam załamana nie umiejąc nic innego zrobić.


_____________________________________________________
Siemanko :) jak rozdział? Trochę dziwny ale ocenę pozostawiam wam ;) Więc teraz o Zeave wie  już Peam i Dan, ale nasza Nev zwiała. Jak myślicie gdzie poszła? :D



    




  

4 komentarze:

  1. O ja nie moge boski rooozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba. Hmm, obstawiam,że Nev poszła na spacer, na plażę i w ogóle. ;)) Ale nie wiem...; d

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest doskonały ;> A znając Nev , to pewnie poszła do Malika xd . Nie wiem czemu tak uważam ale to takie w jej stylu xd . Zniecierpliwiona czekam na następny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Myślę, że Nev poszła na plaże ;p
    czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń