niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 24

    **Z perspektywy Peam**

 
     Pomimo prób pogadania z Neave nie chciała z nikim gadać. Powiedziała, że było to "Nic" i jest to "Nieważne". Nasza rozmowa którą wczorajszym wieczorem zaczęłam zmierzała do kłótni, więc ją zakończyłam. Niall też zauważył, że za mało się odzywa i nie chce zejść na dół tylko siedzi w pokoju i czasem wyjdzie coś zjeść. Czyżby miała wyrzuty sumienia? Albo przemyśla to wszystko? Niee... Chyba, że się zmieniła, ale to też mało możliwe. Jesteśmy tu już ponad miesiąc i zauważyłam w niektórych momentach u Nev coś dziwnego. Jak nie ona. Podstawową zmianą jest zwiększenie agresji, oo taaak... Ale chyba też nie pozytywną zmianą jest, że raz gada ile się da, a czasem... po prostu milczy.  Ja się dowiem co knuje! Albo co zrobiła! To nie jest u niej normalne zachowanie. Ostatnią zadziwiającą rzeczą w dzisiejszym dniu jest to, że kiedy wyszła na chwilę na spacer jak to powiedziała, tuż za nią poszedł Zayn. Według mnie to... sama nie wiem, znowu użyję słowa dziwne? Bo oni się chyba nie lubią. Tak mi się wydaję. Na dodatek niedługo po wyjściu wrócił tylko sam chłopak, Nev do tej pory nie ma a już robi się ciemno. Zaczynam się powoli o nią martwić. Wątpię, żeby to on coś jej zrobił, ale nie wykluczam tego. Boże... czemu ja zawsze widzę najgorsze scenariusze? Może zaraz przyjdzie, ale jak by było wszystko ok to odebrała by telefon. Siadłam na kanapie i lekko podenerwowana próbowałam się uspokoić telewizją oglądaną z Harrym. Wspominałam, że nie długo chcemy powiedzieć, że jesteśmy razem? Ale jeszcze trochę poczekamy.


**Godzinę później**

   CHOLERA! Gdzie ona jest?! Ja tu zeświruje.
 -Spokojnie zaraz na pewno wróci- Pocieszała mnie Dan. Obok niej siedziała t Eleanor i Perrie. Wcześniej trochę z nimi gadałam, ale niestety. Moje zmartwienia wciąż się nasilają z każdą sekundą. W tej chwili do salonu wszedł Zayn. Momentalnie się podniosłam, aż reszta dziewczyn drgnęła.
 -TY!- Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem- Wyszedłeś za nią!...
 -Jaką NIĄ?
 -Nie udawaj! Wiesz dobrze o kogo chodzi! Gadaj gdzie jest!- Byłam już tak zdenerwowana, że mało nad sobą panowałam.
 -Nie mam pojęcia gdzie polazła. A co ty się tak martwisz? Ostatnio wróciła podobno w nocy, potem wymknęła się na imprezę i po nocy szlajała się po mieście. Jak myślisz? Tak na logikę. Czy  ona jest teraz w niebezpieczeństwie, seryjny morderca ją zabije albo spotka pedofila? Czy też jest całkowicie na tyle mądra i umie o siebie zadbać?
 -No jest i co z tego jak mam złe przeczucia? Wiesz to taka bliźniacza intuicja i połączenie. Więc... Jak zaraz nie wróci to masz przejebane!!!!!!!!!!!!!!!!
 -Ej Peam, uspokój się.
 -Siedź cicho- Warknęłam do Eleanor- Gdzie jest Neave? Wychodziłeś za nią. Na pewno z nią gadałeś. MÓW!!!
 -Nie mam pojęcia jasne?! Nie śledzę jej!- Zacisnęłam zęby i czekałam.
 -Gadaj- syknęłam.
 -Na prawdę nie wiem.
 -Kto idzie ze mną jej szukać?- Zwróciłam się dość głośno do dziewczyn, ale też tak żeby inni mnie usłyszeli.
 -Peam nie przesadzaj.
 -Ty też? Myślałam, że polecisz szukać ukochanej siostrzyczki pierwszy ode mnie. Wychodzę- Złapałam bluzę i założyłam trampki. Zaraz znalazłam się na dworze. Dość mocno wiało i chyba po raz pierwszy w te wakacje zbierało się na deszcz. A nawet burze. Rozglądałam się dookoła, ale chyba życie tu się skończyło, bo żywej duszy nie ma na ulicach. Zimno jest i zaraz się rozpada. Zasunęłam bluzę aż pod samą szyję i założyłam kaptur. Przyspieszyłam kroku i uważnie przyglądałam się wszystkiemu w zasięgu mojego widzenia. Przeszłam duży kawałek bezskutecznie i po kolejnych minutach poddałam się. Honolulu jest za duże żeby obejść je całe. Przetarłam oczy i siadłam na ławce przy ulicy. Nie wiem o co chodzi, ale czuję dziwne uczucie i myślę, że dotyczy ono nie mnie ale Nev. Ale nie mogę jej znaleźć. Weszłam nawet do paru barów. Tyle ile mogłam to zrobiłam, ale to wraz za mało skoro nie widzę jej zdrowej przed sobą. To wszystko na nic. Co się dzieję? Zaraz się załamie. Schowałam twarz w dłonie. I poleciały mi dwie pierwsze łzy. Tylko dlaczego? Przecież jeszcze nic się nie stało, a przynajmniej o tym nie wiem.

W pewnym momencie usłyszałam kroki, a za chwilę ktoś obok mnie siadł.
 -Nie martw się na zapas. Na pewno żyje.
 -Ja tego nie wiem Zayn. Ja po prostu... nie wiem. Nigdy nie czułam takiego uczucia. To taki wewnętrzny ból serca. Ale ja nie mam powodu by mnie bolało, a skoro nie mnie to kogo? To oczywiste, że Neave. Tylko, że... ja nie wiem jak jej pomóc. Zwłaszcza jak zniknęła- Nie mogłam się pozbierać, ale powiedziałam co czuję.
 -Da sobie radę. Jest silna o cokolwiek chodzi. I nie mówię tylko o formie fizycznej, bo raczej z chłopakiem ma marne szanse, ale... niektóre jej zachowania albo cechy czasem wydające się być negatywne pomagają jej. Plus jej umysł - zwinny i szybki zawsze mający w zanadrzu plan, znaczy taki improwizowany, ale ona wie co robi. Poradzi sobie, zawsze działa sama ze swoimi pomysłami i sama je wymyśla, ale nigdy nie dzieli się z nikim swoimi żalami, smutkami i problemami- Uśmiechną się pocieszająco- To znaczy, że jeśli uważa, że nie ma potrzeby o czymś mówić... to zachowuje to dla siebie dopóki się nie podda będzie walczyła, a jak będzie potrzebne jej wsparcie i pomoc to zwróci się niewątpliwie do ciebie pierwszej. Taka jest, co zrobisz. Nikt nic na to nie poradzi. To, że jest wybuchowa to nic względem tych dobrych stron. Niech się kłóci ile wlezie nawet z tobą, a kiedy będzie potrzeba założę się że zrobiłaby wszystko dla ciebie, tak jak ty pewnie dla niej teraz. Uwierz trochę w nią. Nie jest taka bezmyślna jak sądzisz. Tylko uwierz, nic więcej- Przytulił mnie- Jest silniejsza i mądrzejsza niż myślisz.
 -Dzięki- Nie wiedziałam co powiedzieć na jego słowa. Kiedy się od niego oderwałam od razu pocieszona wstałam- Wracamy?
 -Tak...

**Z perspektywy Neave**


   Nie wiem ile tam stałam, ale widziałam tylko jak rozmawiają a potem przytulają. Razem zmierzyli ku domu. Niespodziewanie zabolało mnie serce. To już nie złość tak jak do Perrie. Nie wiem co to. Odczekałam jakieś pół godziny i ruszyłam ich śladami wprost do wszystkich, którzy chyba są ślepi jeśli nie znają powodu przez który tak się czuję- źle.

   Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam przemoknięte buty. Akurat podczas powrotu musiało się rozpadać.
 -NEV!- Krzyknęła siostra i zaraz się do mnie przytuliła- Jak ja się martwiłam! Czemu nie odbierałaś! Szukałam cię- Uśmiechnęłam się lekko.
 -Wszystko okej- Bez odpowiedzi na jej pytania przeszłam do sypialni mijając przytulających się Zayna i Perrie. Zacisnęłam powieki.
   Siadłam wygodnie na łóżku i zaczęłam przygotowywania do snu. Jednak chyba tak prędko tego nie dokonam, bo słyszę jak ktoś kieruje się do mojego pokoju.
___________________________________________________
Hejka :) Jak rozdział? Wiem, że krótki i praktycznie nic się w nim nie dzieję ale jestem z niego zadowolona ;) Mam nadzieję, że skomentujecie :* Dozobaczenia!

5 komentarzy:

  1. Jestę pierwszę. ;d heheheheh. ; D Rozdział nawet fany. A czy dobrze zroozumiałam,że Nev jest zazdrosna i o Perrie i o Peam ? ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca :) ale w pewnym sensie źle się z tym czuję zwłaszcza do Peam bo wie co zrobił jej i boi się, że z nią będzie tak samo :)

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle świetny i szybko następny bo nie moge się doczekać ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Najchętniej to dodałabym jeszcze z 50 komentarzy, aby zmotywować Cię do dalszego pisania, bo wychodzi Ci to naprawdę wyśmienicie :) Tym czasem zapraszam Cię na swojego bloga, gdyż co prawda z wielkimi oporami, ale pojawił się 2 rozdział ---> http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń