niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 31

**Z perspektywy Peam**


      Wyciągnęłam Nev od Thomasa i wzięłam do mieszkania Nialla. Kiedy tam weszliśmy szybko rzuciła swoje rzeczy w kąt w holu i we trójkę weszliśmy do środka.
 -Ładnie tu masz- odezwała się do brata.
 -Wiem, trudno żebym nie miał- wystawili sobie języki, a ja przewróciłam oczami- zadzwonię do reszty. O! Albo chodźmy do naszego apartamentu, tego wspólnego, jest tam więcej miejsca, niż tu.
 -A po co? Chcesz imprezę urządzać?- nie rozumiem po co było wszystkich zwoływać, ale może jednak spotkaniem z Harrym bym nie pogardziła...
 -Jeśli chcesz to możemy, ale pomyślałem, że dziś może jakąś wspólną nockę byśmy zrobił. Nie Peam, nie taką wspólną nocke jaką sobie możesz wyobrażać z Stylesem- dałam mu kuksańca w ramie i chrząknęłam.
 -uuu... No, no Peam. Nie wiedziałam, że lecisz na niego!- wtrąciła blondynka.
 -Zamknij się, nie komentuj. Niall kontynuuj swoją wypowiedź.
 -Ok, więc... dawno wszyscy razem nie byliśmy to może filmy?
 -Znowu? Nie macie co innego do robienia? Tylko siedzicie przed telewizorami i żrecie czipsy popijając colą. Ludzie! Może coś oryginalniejszego?! Nie wiem... jak wspólna kolacja przy świecach! Bardzo romantyczna i nie było tego u nas. I nie liczy się pizza przy lampce!
 -W sumie to może po prostu zwykła kolacja robiona przez nas? A do tego możemy iść potem na podwórko pograć w coś- uśmiechną się- Na przykład w nogę.
 -O NIE!- Od razu się sprzeciwiłam- Ostatnim razem złamałam tą nogę! Nigdy więcej piłki nożnej.
 -To było dobre parę lat temu. Nie przesadzasz czasem? Możesz siedzieć i się patrzeć, albo poodbijać sobie siatkową co tobie wychodzi dobrze. Jako jedyne.
 -To nie było miłe. Która godzina?
 -13:30, idę odpocząć przed telewizorem z czipsami i colą do czasu wyjścia, ktoś ze mną?- No Nev ostatnio nie oglądała chyba filmów, ale ja tak. Więc może pójdę wziąć prysznic...



**Dwie godziny później z perspektywy Neave**



    Weszłam na dużą posiadłość otoczoną wysokim białym murem. Z boku był podjazd a na przeciwko ogromna willa. Z lewej stolik i grill, a z tyłu z tego co wiem podwórko do robienia czegokolwiek się chce oraz mały basen. To się nazywa życie!!! Zachwycona rozglądałam się, a kiedy weszłam do środka to tylko kopara mi opadła. Nowoczesny bogaty wystrój, wszystko POSPRZĄTANE! Pewnie ze trzy pokojówki tu pracują na utrzymanie porządku. Zdjęłam trampki i razem z Peam przeszłyśmy do salonu. Stały tam dwie skórzane kanapy a przed nimi ogromna plazma powieszona na ścianie. Obok był też kominek a po przeciwnej stronie pomieszczenia dwie komody oraz półka z poustawianymi różnymi rzeczami i zdjęciami. Na podłodze znajdował się jasny puchaty dywan w większości przykrywający ciemne panele. Ściany były pomalowany na czerwony a sufit ozdabiał srebrzysty żylandor. Zasłony były w brązie przy jasnych firankach. Naszą fascynacje przerwał wchodzący tu Louis.
 -Dzień dobry. Witam, chcecie coś do picia, kawę, herbatę?- Skrzywiłam się na uprzejmego chłopaka z wielkim bananem udającego dobrego gospodarza.
 -Nie, dzięki- Odpowiedziałyśmy równo.
 -Nie bójcie się, nie ma trucizny. El robi.
 -Oo, to dziewczyny też są?- Zdziwiłam się, ale przecież to chyba było oczywiste. Przecież to dom ich chłopaków!
 -No, są w kuchni z Harrym i robią zapiekanki. Reszta w pokojach. 
 -Jakaś nowość. Sami robicie coś w piekarniku? A czy to nie grozi spaleniem wszystkiego?- Peam zachichotała i poszła w kierunku wskazywanym przez Lou do kuchni. Niall mnie wyminą i rozsiadł się na kanapie tak jak Liam, który przed chwilą zszedł z góry. Wzięłam oddech i poszłam do kucharzy, jeśli tak można było nazwać ludzi pośród wielkiego bajzelu. Oby to chociaż smakowało... Przywitałam się i siadłam przy blacie obserwując wszystkich.
 -Hej Neave- usłyszałam chłodny i zarazem słodki głos ... Perrie. Odwróciłam się na siedzeniu i spojrzałam na jasnowłosą stojącą z rękami opartymi na biodrach.
 -Cześć Perrie- odpowiedziałam równie ostro.
 -Dawno cię nie widziałam. Co się stało?
 -Małe problemy, dzięki za troskę- uśmiechnęłam się sztucznie- A co tam u ciebie? Jak się układa z Zaynem?
 -Wszystko w porządku i bardzo dobrze nam ze sobą. A ty znalazłaś sobie kogoś?
 -Nie, nie spieszę się z tym. Mam co innego do roboty niż podlizywanie się chłopakom i machaniem przed nimi tyłkiem i cyckami.
 -No nie dziwie się. Z takimi kształtami pupy trudno to zrobić- Zgryźliwie prychnęła.
 -No czasami mniejszy a kształtniejszy fajniejszy niż taki tłusty, że nie trzeba się wysilić by nim potrząść. Sam sobie daje radę- Potrzepałam rzęsami i już miałam coś dopowiedzieć kiedy Malik wszedł i cmokną ją w policzek. Co za dupek.
 -Cześć skarbie, zobacz. Neave przyszła, a wy się tak o nią martwiliście- chłopak przytakną jej i spojrzał na mnie rozżarzonymi oczami, że aż cieplej mi się zrobiło więc tylko się blado uśmiechnęłam i odeszłam do Danielle krojącej warzywa na surówkę. Nie chciałam nikomu mówić jak nie lubię tej baby, ale chyba Dan podziela moje zdanie.
 -Wredna suka- syknęłam. Dziewczyna podniosła na mnie pytający wzrok, więc kiwnęłam głową na flirtującą parę. Podniosła lekko kąciki ust jakby mnie rozumiała.
 -Co tym razem zrobiła?
 -Jest tu. Na każde jej słowo chce mi się rzygać.
 -Musisz to wytrzymać, zwłaszcza jeśli chcesz jej zabrać chłopaka. Bądź cierpliwa.
 -Co? Stop. Od kiedy ja chce zabrać tego dupka tej szmacie? Oboje są siebie warci, znajdę kogoś lepszego- westchnęła i spojrzała na mnie jakby błagalnym wzrokiem.
 -Przestań tak mówić. Nie ukrywaj, że coś cię łączy z Malikiem, zwłaszcza po wiesz czym. Poza tym, od początku jakoś tak byliście ze sobą w dziwnych stosunkach.
 -Co przez to rozumiesz?
 -No.. nie wiem. Wasze spojrzenia, rozmowy. Wszystkie kłótnie. To nie była jakaś złość, tylko jakby pokazanie wyższości.
 -A co jak jednak od samego początku go nie lubię? Po prostu mnie odpycha od niego?
 -Chyba chciałaś powiedzieć przyciąga. Wywal tą tapeciare jak najszybciej.
 -Mogę już teraz wyrzucić ją na zbity pysk, tylko chyba nie uszło by mi to na sucho. Zwłaszcza u Zayna. By mi dał za takie coś.
 -Czyli jednak przystajesz, że liczysz się z jego zdaniem, a jednak chcesz mu zrobić na złość.
 -A ty co? Psycholog?
 -Ej, spokojnie. Chce ci pomóc.
 -Jakoś ci to nie wychodzi. Zwłaszcza, że za jakieś trzy-cztery dni wracam do domu i koniec tych wakacji. Oni mogą się pukać co noc i nie obchodzi mnie- dziewczyna westchnęła i patrzyła z politowaniem- no co? Co mam zrobić?- jej mina wskazywała że na coś wpadła. Potem uśmiechnęła się chytrze i pociągnęła mnie za nadgarstek do przedpokoju.
 -A gdybyś tak... no wiesz, skoro jego jednak coś go do ciebie ciągnie, to jakbyś go trochę ten..
 -No mów normalnie- niecierpliwiłam się.
 -Idź tam i pocałuj go przy niej. Ona się wkurzy i zacznie się drzeć i wyjdzie a jak zechce się bić to będę ci wiwatowała i trzymała kciuki za twoją wygraną- pokazała zaciśnięte kciuki.
 -Nie ma mowy. Odwala ci? Nie zrobię z siebie zdziry tak jak ona.
 -Spójrz na te dobre strony. Pomożesz tym biednym domownikom w pobyciu się tego ścierwa...
 -O czym gadacie?- Wstąpiła Eleanor.
 -Yyy....
 -O tym żeby Nev wywaliła z domu Edwards- wyszczerzyła się mulatka.
 -O! Wtajemniczycie mnie?! Kocham takie akcje!
 -Cii... Namawiam ją żeby jej dowaliła całując się z Malikiem. A potem przywaliła jej w morde i wykopała z domu!
 -A ja myślałam, że to ty jesteś ta normalna, rozważna i najmniej agresywna. Spokój to chyba tylko połowa ciebie- powiedziała w zdumieniu El.
 -To co działamy?
 - N I E. Koniec kropka!- weszłam z powrotem do kuchni a niepocieszone dziewczyny za mną.

    
   -Nev? Mogę cię na chwilę?- zamroziło mnie normalnie. Odwróciłam się na pięcie stając przed Malikiem a za nim zobaczyłam El i Dan podnoszące kciuki w górę. Przytaknęłam ledwo zauważalnie i poszłam za nim na górę nerwowo się oglądając. Weszliśmy prawdopodobnie do jego pokoju. Miał czarne ściany i szaro-białe meble. Zostawił uchylone drzwi. Zapewne wyczuł, że nie czuję się tu swojo.
 -Słuchaj, wiem... że masz coś mojego. I nie prosiłbym o zwrot, bo nie są mi potrzebne mam... yy nowe, ale jednak chce żebyś mi oddała wszystko co wzięłaś- przełknęłam gulę, która urosła mi w gardle i odezwałam się suchym głosem.
 -Po co skoro nie są ci potrzebne?- siadł na łóżku przykrytym białą kapą.
 -Bo boję się, że... ciebie pokusi i je weźmiesz- spojrzał spod wachlarza rzęs. Spuściłam wzrok na podłogę i poczułam, że robi mi się cieplej, ale zaraz odzyskałam pewność siebie i nabrałam ducha walki, żeby nie oddać mu tego. Nie, że ja bym to chciała, ale jak będzie brał podwójną dawkę... będzie za dużo. I będę miała poczucie winy.
 -Nie wmówisz mi, że się o mnie martwisz- syknęłam ostrym głosem.
 -Jeśli uważasz, że kłamie nie będę próbował cię do tego przekonać. Po prostu....
 -Chcesz się zaćpać na śmierć- dokończyłam w mojej wersji.
 -Nie. Czy nie możesz być raz tak miła i pójść na ręce i mieć spokój?
 -Sory, ale życie nauczyło mnie, żeby nie dawać komuś czegoś co może mu zaszkodzić.
 -A więc to ty się o mnie martwisz. Spokojna głowa, zatroszczę się o siebie.
 -Nie sądzę- wstał i podszedł kilka kroków. Nie ruszyłam się czekając co zrobi, albo powie. Jednak milczał co mnie niepokoiło. Wydawał się z pozoru rozluźniony, ale ja wiem, że jest spięty i próbuje tylko zamącić mi w głowie.
 -Nie oddam ci ani prochów, ani żadnych tabletek. Nie mam ich.
 -W takim razie mam wierzyć, że się ich pozbyłaś tak?
 -W pewnym sensie... Tak.
 -Wszystkich? Chwila... jak to w pewnym sensie? Co zrobiłaś?
 -Czy to ważne?
 -Dla mnie tak- Spojrzałam głęboko w jego oczy i dostrzegłam jakieś nutki nadziei, tylko nadziei na co?
 -Mam tylko trochę. Tylko trochę mi zostało.
 -Jak to zostało?! Ty... ty je wzięłaś... wciągałaś?- Zacisnęłam szczęki czekając na jego reakcję. Była zbyt gwałtowna. Chwycił swoimi dłońmi moje ramiona i czułam się jakby parzył mnie spojrzeniem- Nie dawaj mi kolejnego powodu na to żebym myślał o tobie w inny sposób niż znajomej- jego oczy złagodniały i wręcz zachłannie wpił się w moje usta, nie opierałam się i wręcz przeciwnie, uświadomiłam sobie jak bardzo uwielbiam jego dotyk. Serce zaczęło galopować, a ręce trząść. Umysł szwankował, że aż zakręciło
ię w głowie. Objął mnie w talii, a ja mu zarzuciłam ręce na ramiona. Przyciągną mnie mocno do siebie, że czułam ciepło jego ciała. Kiedy zaczął muskać moją szyję dobyłam się głosu.
 -Czyli jednak nie myślisz o mnie jak zwykłej złośliwej znajomej?
 -Nie. Ja po prostu za tobą szaleję- wymruczał, a drzwi w tym momencie otworzyły się z uderzeniem wściekłości.

__________________________________________
Siemcia. Przepraszam, że dawno nie dodawałam rozdziału. Jak się podoba? :D

10 komentarzy:

  1. Końcówka jest najlepsza!!
    rozdział naprawdę jesst świetny :)
    Czekam na następny *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazazazazajejbisteee !!!

    Czekam na nexta ;**

    Martusia ;*
    Ps. Przepraszam za krótki komentarz w nastepnym wyraze sw. opinie itd ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! Błagam cie napisz szybko następny bo inaczej na zawał padnę z niepewności ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś napisałam tu, abyś ratowała bloga dopóki nie jest za późno. Nie wiem czy wzięłaś to sobie do serca, ale ten rozdział mnie rozwalił. Kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamiętam :) to był taki długi komentarz? W każdym razie każdą opinie biorę sobie do serca i staram się poprawić i cieszę się, że twoim zdaniem piszę już lepiej <3

      Usuń
  5. Hmm, zapowiada się ciekawie. ; ) Ale Perrie ... mysle,ze tak łatwo się jej nie pozbędą. ; D Znaczy się, to zależy od Ciebie, ale tak to bylo by zbyt łatwo. I rozdział jakis taki.. krotki xd

    OdpowiedzUsuń
  6. końcówka wygrała !! <3 wspaniale piszesz i to jest niepodważalny fakt <3
    ||spam||
    Zapraszam cię na mój nowy blog: zabierz-mnie-na-dobre.blogspot.com
    jest to zupełnie inne historia niż te lovestory
    Spotykane często :) nie będzie tam happy endu. Melfice umarła. Zabiła się z miłości do Zayna i teraz nie może pójść do nieba, bo nie dokończyła swojej misji. Jako duch nawiedza Zayna. Jak to się skończy? Czy wreszcie pójdzie do nieba, czy na zawsze zostanie na ziemi, tuż obok ukochanego?
    Zapraszam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ojapierdzielekurwamać *.*
    super , extra , mega rozdział <33
    Szkoda tylko że tyle nie dodawałaś , ale trudno ;3 Na twój rozdział mogę czekać miesiącami *.*
    czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No normalnie rozdział mnie rozwalił.! Kocham go! Jest Cudowny, Genialny, Świetny, Niesamowity, Wspaniały!!!!!!
    Awww.....Nev i Zayn są tacy uroczy.....Ale kiedy w końcu będą razem?
    Czekam na następny rozdział i życzę Ci dużo weny.!!!

    Nominowałam tego bloga do The Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie: we-and-1d.blogspot.com w zakładce The Versatile Blogger. Gratuluję.! :) *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. nominowałam cię do The Yersatile Blogger ! więcej informacji na
    chcemiloscijakwpowiesciach.blogspot.com/2013/02/the-yersatile-blogger-d.html

    OdpowiedzUsuń