poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 7

Koniecznie przeczytajcie notatkę pod rozdziałem!
____________________________________________

  -Co się dzieje?- zachowywałam spokój chociaż równie dobrze mogłam w tej chwili zacząć wypytywać przerażona co sie dzieje i co to za miny. Ale spokój najważniejszy. W kuchni siedziała Peam z Harry'm, na przeciwko rodzice a z boku przy blacie stał jeszcze Niall. Mieli poważne miny. patrzyli gdzies po bokach. potem skupili swój wzrok na mnie. Co oni tu wszyscy robili? Jako jedyna zdecydowała wyjaśnić sytuację mama.
 -Tata nie zgadza się żeby Harry tu został ani w jakikolwiek sposób nam pomagał.
 -To nie jest mój głupi wymysł! Po tym co zrobił nie ma prawa w ogóle dotykać naszej córki! Rozpieszczony bachor, co ty sobie myślisz. Wykorzystałeś ją, zraniłeś, zostawiłeś i kiedy wracasz oczekujesz wybaczenia? Chcesz nagle założyć rodzinę? To śmieszne.
 -Wiem, że nie mam do tego prawa, aby o cokolwiek prosić Peam czy państwa. Zrobiłem błąd i chce go naprawić. Zadbam o nią i dziecko jak tylko będe mógł- Harry miał opanowany głos. Był pewny swojej decyzji. Więc nadeszła ta chwila trudnych rozmów?
 -Proszę zostawcie nas i Peam samych. Musimy z nią porozmawiać- mama nie traciłą rezonu jednak... wiem, że ona też to bardzo przeżywała.

  Tuż po wejściu do mojego pokoju przeczuwałam, że będe musiała tłumaczyć niektóe sytuacje, ale oni zamiast w jakikolwiek sposób się do mnie zwrócić, zaczęli na siebie naskakiwać. Nieprzyjemne spojrzenia, Niall wyglądał tak jakby wierzył, że przez wzrok może zranić Stylesa. Prawdopodobnie wszyscy wiedzą już o co chodziło kiedy stąd wyjeżdżali. To trudne nie tylko dla nich. Dla mnie też, czuję się winna, że cały czas przeszkadzam im w pracy, że zawracam głowę, kiedy przecież ja żyję w zupełnie innym świecie. A kiedy widzę, jak się kłócą czuję się jeszcze gorzej, zdaje mi się jakby to wszystko było jedną wielką pomyłką. Jak do tego doszło? Czy reszta też jest skłócona? Może mają do mnie żal za to, że nic nie powiedziałam, nic nie zrobiłam. W głowie szumiał mi ich głosy. Na początku te najbliższe- Ostre jak noże krzyki Nialla i Harry'ego. Potem jakby tuż obok mnie był Lou, czułam jakby się promienie uśmiechał do mnie, zawsze to robił. Liam i jego głęboki spokojny głos... jeszcze Zayn. Tak jakby nagle ich zawsze spójne głosy się rozdzieliły. Chciałabym jeszcze usłyszeć ich ja razem śpiewają, najlepiej teraz... jakby przyszli do mnie i zaczęli śpiewać cokolwiek. Położyłam się na łóżku i przez chwilę patrzyłam na dwójkę chłopaków, ale potem się odwróciłam i przysłuchiwałam, nie odezwałam się. I tak nic teraz nie wskuram. Rzeczywiście jest za późno?
 -Czy ty myślałeś?! Nie wiedziałem że z ciebie taki cham! Masz stąd wyjść, z domu i wracaj do Londynu. Nie mam zamiaru na ciebie patrzeć.
 -Nie chciałem tego! Nie wiesz co się zdarzyło. Nie rozumiesz co do niej czuje. Uważałem to za słuszne, gdybym wiedział, że ona jest w ciąży nigdy bym jej nie zostawił!
 -Brzydzę się tobą, tylko tyle. Zostaw nas w spokoju i zostań tym samym starym Harry'm. Jeżeli tu zostaniesz, nic dobrego z tego nie wyniknie.
 -Kocham ją.
 -To trzeba było uświadomić to sobie wcześniej.

*Z perspektywy Peam*

  -Nie pozwolę mu się tobą zająć wiesz o tym?
 -Tato, ja wiem co robię. Muszę sama o sobie decydować...
 -Nie! Ty właśnie nie wiesz co robisz. Wystarczyło jedno słowo a ty po tym wszystkim znowu do niego lecisz? Tak po prostu mu wybaczasz?
 -Wcale tego nie powiedziałam. Daje mu szanse, jeśli coś pójdzie nie tak, nie będę go przy sobie zatrzymywała. Odejdzie jeżeli będzie chciał, ja też. Chce jakoś wszystko ułożyć. Pozwól mi to zrobić.- miałam spuszczony wzrok, ale jeśli chciałam postawić na swoim, muszę pokazać że mi zależy.
 -Jeżeli tak to ma się skończyć, to myślę, że nie masz czego u nas szukać. Ja go nie zaakceptuje. Masz wybór, tylko teraz nie decydujesz tylko o sobie. Od ciebie zależy teraz życie kogoś jeszcze, więc możesz mnie nienawidzić, wyjść i nigdy nie wrócić, ale kiedy ten chłopak zniknie, będziesz mogła zostać. Wszystko będzie tak jak było, pomożemy ci.
 -Dając mi takie warunki myślisz, że w jakiej sytuacji mnie stawiasz?- odważnie spojrzałam mu w oczy- jeżeli tak to ma wyglądać to chyba po prostu sam nie myślisz racjonalnie. Mam zamiar to naprawić. Nie wiem czy z Harry'm, czy sama. Ale jedyne czego od was zawsze oczekiwałam to jedynie wsparcie. Nic więcej- łzy napłynęły mi do oczu, źle się czułam, byłam już zmęczona- nic więcej... Jesteście mi potrzebni. Mamo, proszę pomóż mi, nie chce zostać z tym sama, nie chce nikogo tracić. Byłam głupia, nie zaprzeczam. Mam odejść z Harrym? Za taką cenę? Oczywiście wybiorę was, ale jeżeli byście spojrzeli z innej strony to jest możliwość, że może nie będzie tak źle. Nie będę szczęśliwa jeśli teraz mnie odrzucicie. Potrzebuje waszego wsparcia i jego też- Oboje wstali. Mama podeszła do mnie i przytuliła delikatnie gładząc po głowie, a tata... wyszedł. Szybkim krokiem oddalił się i usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami.


*Z perspektywy Neave*


   W mojej kieszeni zaczął wibrować telefon. Nie miała ochoty z nikim gadać, ale lepiej jak teraz stąd wyjdę. Chłopaki siedzieli co raz wymieniając się jeszcze komentarzami przerwanymi trudną ciszą. Sięgnełam po komórkę i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Przystawiłam ją do ucha.
 -No hej! Jak tam? Niedawno się rozeszliśmy a ja już za tobą tęsknie! Serio, serio! Nie będę cię teraz zamęczał, tylko chciałem tak pogadać. Zadzwonić i cie usłyszeć... Jesteś? Halo..
 -Tak.
 -Co tak? Ja tu nawijam a ty mi nie przerywasz. Coś się stało?
 -Chciałeś iść ze mną do kina?
 -Tak, a co? Masz jakiś fajny film do zaproponowania? Tylko uprzedzam, żadnych dramatów ani kryminałów! Na wszystko inne się zgadzam- jakby czułam, że w tej chwili się uśmiecha. Może wykorzystuje go do polepszenia sobie humoru, ale to tylko dlatego, że wiem, że się na mnie nie obrazi.
 -Spokojnie, ty możesz wybrać. Ubieram się i wychodzę. spotkajmy się pod kinem.
 -Ale, że teraz?! Już?! Czekaj moment, nie spiesz się, bo ja mam większy kawałek do kina, ale przyjdę po ciebie a potem pójdziemy ok?
 -Nie trzeba. Wychodzę już, przyjdź jeżeli możesz, albo obojętnie o której. Poczekam.

___________________________________________________
 A więc tak.. rozdział pojawił się po... roku przerwy! Zrobiłam to na prośbę i nwm jak mi wyszło, bo pisałam to dość szybko i musze wam się do czegoś przyznać.... czytając poprzedni rozdział, nie miałam pojęcia co Neave zobaczyła w domu albo kogo. Pewnie miałam jakiś świetny pomysł a zastąpiłam go na ostatnią chwilę jakimś oklepanym xd Przepraszam jeśli zawiodłam. Wiem, że ktoś czeka na rozdział, więc oczekuje szczerej opini xd nie upiększanej bo żeby robić to tak jak przedtem musiałabym się znowu wczuć i popracować na pisaniem a na razie mi nie idzie :) więc no to pa może niedługo się odezwę. :*

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Witajcie ponownie:)

Zaczne od razu od sedna. nie będę owijała i tak dalej. Blog nie będzie dalej prowadzony :/ Jest to z moich własych powodów. Jeżeli chceci mogę dla was przygotować ostatni zakańczający rozdział wyjaśniający co dalej planowałam choć nie bardzo pamietam nawet co to miało być. Lub inna propozycja to to, że usunę całą drugą część i blog będzie się kończył na rozstaniu bohaterów :)

Planuje może jakiś blog jednak nie będzie on o One Direction. Będzie po prostu jakiś zwykły wymyślony totalnie z mojej głowy może coś z fantastyką.... zobaczę, na razie to tylko takie zamiary.
Bardzo proszę o odpowiedz jeżeli ktoś tu jeszcze czasem zagląda.

Możecie się ze mną skontaktować przez emaila, jest to teraz- Dreams.In.a.Dream@o2.pl


czwartek, 17 października 2013

Rozdział 6

*Z perspektywy Neave*


    Między tą dwójką panowała cisza. Stałam w kuchni i nastawiłam uszy żeby się czegoś dowiedzieć ale już nic nie mówią. Może nie chce wiedzieć co robią? Zadzwonię lepiej do chłopaków. Skoro Harry wie, to inni też powinni nie? Wysłałam do Nialla smsa o treści "Harry dowiedział się o ciąży Peam i jeszcze czegoś."  Potem próbował się dowiedzieć o co chodzi ale jednak postanowiłam, że lepiej mu powiedzieć osobiście. I właściwie nie ja, a rodzice... Jak to dziwnie brzmi. Kiedyś myślałam, że jak któraś  nas miałaby zaliczyć wpadkę, to byłabym to ja. Tak przewidywałam. Ale cóż myliłam się. Przeszłam po cichutku parę kroków i zajrzałam do salonu.
    Oboje siedzieli przytuleni do siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Może najgorszy okres już pora zakończyć? Oby teraz było wszystko dobrze. Ale szczerze Harry'emu wciąż należałby się wpierdol za to jaki był głupi.
     I tak do końca dnia. Cały czas przebywali razem. Rozmawiali, albo milczeli. Harry robił wszystko co mógł, aby Peam było dobrze, wygodnie, łatwo. Nie odstępował jej na krok. Przez cały czas byli razem i czuło na siebie patrzyli. To może dziwne ale poczułam lekką zazdrość. Jest teraz szczęśliwa. A ja jestem znowu tą, która stoi z boku. Sama. Okropne uczucie.

   Harry został na noc. Na kolejną też. Trzeciej kiedy zeszłam do kuchni się napić spotkałam go. Siedział podparty przy blacie ze szklanką wody. Nie widziałam jego twarzy bo siedział tyłem, ale wydawał się zmęczony, zamyślony. Całkowicie pogrążony w transie. Nie dziwie mu się. To na prawdę wyzwanie, ale chociaż podjął sie tego. To jego obowiązek. Rodzina. Jednak co z karierą? Chłopakami? Nieskończoną ilością fanów? Może nad tym sie zastanawia. Pewnie stoję teraz wpatrzona w jego poczochrane włosy jak głupia. Ruszyłam się z miejsca i dosiadłam się. Lekko drgną kiedy odsuwałam krzesło. Przez chwile patrzyliśmy na siebie. W jego oczach zobaczyłam coś co mi kazało go przytulić. Nawet sie nie opierał, wtulił się w moje włosy. Przez długi czas tak pozostaliśmy. Rozumiałam Go. Było mu na prawdę ciężko.
 -Neave?
 -Hm?
 -Ja nie dam sobie rady. To dla mnie za wcześnie.
 -Przestań. Ty nie dasz? Harry? Ten Harry Styles? Weź się w garść, bo z takim nastawieniem szybko polegniesz. A Peam Cię potrzebuje.
 -Wiem, ale... To cholernie trudne- Odsunęłam go od siebie, trzymając za ramiona i patrząc prosto w oczy powiedziałam:
 -Wierze w Ciebie. I to bardzo mocno. Tak samo Peam i chłopaki.
 -Dziękuje- wyszeptał i z łzami w oczach i ponownie mocno mnie przytulił.
       Tej nocy bardzo mało spałam. Po długim rozmyślaniu dopiero o piątej rano zasnęłam. Próbowałam wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Czy dałabym sobie rade. Nie dziwie się, że Harry w siebie wątpi. To ważna decyzja, która zmieni całe jego życie. Obleciał mnie strach. Co jeśli wszystko pójdzie nie tak? Nie da rady? Mnóstwo podobnych pytań przychodziło mi do głowy. A ja coraz bardziej pogrążałam się w najgorszych scenariuszach. Koniec. Życie jest pojebane. Nie myśl o tym.

    Dziś wracam do szkoły, ferie sie już skończyły. Wszyscy mnie pytają o Peam. Jak sie czuje, co u niej. A czasami czy wiem kto jest ojcem. Po co mam odpowiadać na te pytania w kółko? Są takie męczące. Jestem tym wszystkim na prawdę zmęczona. Mam dość dosłownie wszystkiego. Mam dość życia!
   Wyszłam ze szkoły jak najszybciej mogłam i skierowałam się do domu w nadziei że nikogo nie spotkam. W połowie drogi ktoś mnie od tyłu złapał po bokach i szczypną co wywołało zgięcie się w pół i nieoczekiwany dźwięk pomieszany z panicznym śmiechem. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto to.
 -Thomas!- Krzyknęłam uradowana i rzuciłam się na przyjaciela, którego nie widziałam prawie miesiąc od ostatniej wizyty w domu.
 -Ślicznie ci z tym brązem- poczochrał moje włosy i szeroko się uśmiechną.
 -Za to ty chyba przyciąłeś trochę grzywkę co?
 -Zaczęła mi wpadać w oczy i trudniej było mi ją brać na żel- zaśmiał się- to było konieczne. Co u Ciebie?
 -A jakoś leci. Ciężko, ale leci. A u Ciebie?- Skrzywił się lekko.
 -Czuję się wypompowany!- podniosłam jedną brew w znaku zapytania- ta praca mnie wykańcza!
 -Uuu.... zmęczenie fizyczne? U mnie psychiczne. Co powiesz na wspólny wieczór? Dla odprężenia?
 -Z wielką chęcią, jest dziś w kinie fajna komedia romantyczna. Pójdziemy?- zaproponował.
 -Komedia romantyczna? Serio? A coś innego?- poprawiłam torbę na ramieniu i spojrzałam błagalnie na przyjaciela.
 -Ok. Zobaczymy co jest i coś wybierzemy.
 -Świetnie- Stanęliśmy przed furtką mojego domu- wejdziesz?
 -Nie, nie będę przeszkadzał. I tak się trochę śpieszę, więc... pozdrów Peam- Cmoknęłam go w policzek i wróciłam do domu podekscytowana, że pierwszy raz od długiego czasu gdzieś wyjdę. Lecz po wejściu do domu mój entuzjazm natychmiast się ulotnił.

____________________________________________
Tak, tak wiem. Znowu zrobiłam taką długą przerwę. Przepraszam i dziękuje tym wytrwałym co są ze mną pomimo tych zacięć. Zmobilizowały mnie trochę ostatnie komentarze. I pomyślałam, że skoro zaczęłam i komuś to się podoba to muszę to skończyć:) Skończę, Nie wiem jak ani kiedy ale jeśli pokażecie, że jesteście ze mną to myślę że dam radę!
A jak podoba się rozdział? wiem że za dużo w nim nie ma, ale to taki na szybko;p







niedziela, 1 września 2013

Rozdział 5


*Z perspektywy Neave*


    Harry wbiegł do pokoju ale od razu się zatrzymał lustrując całe pomieszczenie. Odepchnęłam go i ogarnął mnie... niepokój? I wielkie zdziwienie. Peam nie było w pokoju, a jeszcze parenaście sekund temu widziałam jak tu wchodziła. Nie ma stąd wyjścia, oprócz... okna.
 -Gdzie jesteś?! Porozmawiajmy! Czemu się chowasz...czemu mnie unikasz? DO CHOLERY CZEMU ZACHOWUJESZ SIE JAKBYŚ SIĘ MNIE BAŁA!- Chłopak staną na środku pokoju, otworzył szafę, zajrzał za drzwi, kanapę, zasłony i nic... Przyglądałam się jak Styles się kręci z rękami na głowie i z wyrazem na twarzy mówiącym tylko "Nic nie rozumiem". Ciężko znieść te widok, ale... co mam zrobić. Obiecałam. Nie łamie danego słowa. Nigdy- Gdzie ona jest?
 -Co? Nie powiem ci. Poza tym nie wiem.
 -GDZIE!?
 -Nie wiem! Myślałam, że tu będzie!- Nie zorientował sie chyba jeszcze jak się stąd wydostała, ale niestety. Jestem taka głupia że spojrzałam na otwarte lecz przymknięte okno. On podążając za moim wzrokiem zrozumiał i też chciał wyjść, lecz złapałam go za nadgarstek.
 -Puść.
 -Nie- szarpnęłam go do tyłu, lecz poskutkowało tylko jednym krokiem w tył.
 -Powiedz mi co tu się dzieje, czemu...czemu. Sam nie wiem. Czemu tak jest?
 -Nie mogę.
 -W takim razie nie zawracaj mi głowy i nie zatrzymuj mnie. Chce poznać prawdę, powód dla którego nie chce się ze mną widzieć- Nie odpowiedziałam, wyswobodził rękę i wyszedł na podwórko przed domem. Tak jak myślałam, nie było jej. Mam nadzieję, że dałam jej dość dużo czasu, żeby... uciekła. Znowu. Nie robię dobrze! Robię źle! On powinien poznać prawdę! Ale on chyba wolałby usłyszeć to od niej. Telefon chłopaka zadzwonił.
 -Czego? Nie. Jestem cały czas tu. Nie lecę. Wy tak, przylecę następnym samolotem. Nie nic. Wszystko ok, kończę, na razie.
   Coś jakby spadło za domem. W ogrodzie. Nie, nie usłyszał tego prawda? ... Nie, idzie tam. Musiała sie potknąć albo uderzyć o wiadro czy cokolwiek. Ewentualnie nim rzucić.
 -Nie! Nie idź! Zrozum, że ona nie chce! Stój kurwa!
 -Dość, Neave. Nie chce już uciekać. Niech zobaczy, powinien, musi i chce- usłyszałam głos siostry. Kiedy doszliśmy do ogrodu, Peam jak gdyby nigdy nic siedziała na dużej huśtawce. Na brzuchu trzymała gruby ciepły koc. W końcu jest zima. Nawet nie zauważyłam z tych nerwów jaki wiatr wieje.
 -Peam. Chodź do środka, przeziębisz się! Masz gołe stopy!- podbiegłam do niej zostawiając w tyle Harry'ego.


*Z perspektywy Peam*


    -Nie chce. Nie jest mi zimno.- Głos mi lekko drży i mam czerwone dłonie i stopy. Policzki i nos pewnie też. Miałam cały czas spuszczony wzrok, bałam sie na Niego teraz spojrzeć. Co pomyśli kiey wstanę i zobaczy? Siostra do mnie podeszła wzięła pod rękę. Otuliłam sie kocem, i ukryłam w nim swoje dość nieciekawe kształty ciała. Kiedy tylko weszłam do domu usłyszałam ten jego głos. Zachrypnięty, pociągający, zdenerwowany, zmartwiony...
 -Co się dzieje? Nie rozumiem tego.
 -Chodź do salonu- rozkazała Nev. Nie wiem do kogo to było, ale wszyscy zaraz usiedliśmy na kanapie. Jednak Nev szybko się podniosła i zamknęła okno. Stanęła przy wyjściu i oparła się o futrynę. Najwidoczniej chciała obserwować co będzie się działo.
 -Spójrz na mnie- powiedział łagodnie lecz ja twardo wpatrywałam się w podłogę- Spójrz mowię!- Ten rozkaz mnie złamał. Miałam ochotę się rozpłakać ale resztkami sił się trzymałam i napotkałam jego spojrzenie. Siedzieł obok i chyba czekał na odpowiedź pytania zadanego wcześniej. Powtórzył je. Co mam Mu powiedzieć? Nie wiem, straciłam rozum, jeśli dalej będę siedziała w tej pozycji przykryta to może nic nie zauważy? Błagam niech nic nie widzi. Zerknęłam na Nev. Miała surowy wzrok nakazujący mi się zdecydować. Na co? Zniszczyć sobie życie zostając samotną matką? Czy... Zniszczyć sobie życie z wiadomością, że ojciec mojego dziecka nas nienawidzi, bo poznał prawdę? Żadna opcja nie jest poprawna. Nie chcę tego. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Nie moge, nie potrafię tego powiedzieć. Czuję jak drżę i wtedy spływa druga i trzecia łza- Czemu płaczesz? Co się dzieje? Peam ja nic nie rozumiem myślałem, że wszystko jest w porządku. Wiem, że to trudne, ale ja chciałem dobrze, dla nas, dla Ciebie. O co ci chodzi?
 -Myślisz, że po tym co się stało... Tak łatwo zapomnę? Niestety, na zawsze będzie coś...Ktoś, kto mi o tym będzie przypominał. O Tobie, o tym co było. To jest nie do zniesienia. Nie chce niszczyć twojego wspaniałego, idealnego życia, ale...- głos mi się załamał- ale... skoro tu jesteś, to...nie mam wyjścia.
 -Wyjścia od czego?- Potoki słonych kropli spływa po mojej twarzy kiedy wstaję i zrzucam okrycie. Stoję przed nim i czekam na jakąś reakcję. Ale on tylko... też patrzy. Jakby nie oddychał. Nie rusza się, nie mruga. Czy on żyje? Bo tak nie wygląda.
 -Harry... Chciałam ci powiedzieć. Ale ty wtedy... to wszystko, inaczej chciałam. Miałam ci powiedzieć, na prawdę, ale Ty... zakończyłeś to co między nami było i..
 -Cii...- wstał i mocno mnie przytulił- JAK MOGŁAŚ MI NIE POWIEDZIEĆ?! Jak mogłaś to ukrywać?! Jak mogłaś mnie okłamywać?!- Mocno ścisnęłam jego koszulkę i wtuliłam się w ramię mocząc materiał- Przepraszam.
 -Za co? Ja powinnam.
 -Nie. To ja byłem na tyle głupi, żeby... Cię zostawić. Nigdy bym tego nie zrobił, Peam ja... na prawdę tęskniłem, na prawdę potrzebowałem Cię, na prawdę Cię kocham. Przepraszam- Za jego ramieniem miejsce Nev było puste. Wyszła. A mnie sparaliżowało.
 -Ja... nie wiem. Nie wiem co czuję. Nie wiem czy chcę byś tu był. Niczego już nie rozumiem. Przykro mi Harry. Chyba jest już za późno.

____________________________________________________
Jak się podoba? Przepraszam że tak długo, ale mam nadzieję, że się spodobał i będzie to mała niespodzianka i pocieszenie na rozpoczęcie roku szkolnego :) Kto był na This Is Us? Ja byłam i fajnie było :D jak przeżycia? Skomentujcie ;*

Wyłaczyłam weryfikacje obrazkową (?) więc chyba będzie wam łatwiej komentować ^^ więc zachęcam do wyrazenia opinii :)) :* xx





niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 4


*Z perspektywy Neave*
  

   Kiedy wróciłyśmy do domu chłopaki leżeli na kanapie, fotelu i podłodze. Gdy nas zobaczyli od razu się ożywili proponując różne kluby lub odpowiednie miejsca na spędzenie dzisiejszego wieczoru. Na wszystko odmawiałam choć wyjście było kuszące. Dodałam stanowcze "nie" i zostawiłam wszystkich w salonie. Weszłam do swojego pokoju i siedłam na łóżku. Nie powinni mnie do niczego zmuszać. Na pewno wydało im się to podejrzane, bo kto nie chciałby obchodzić swoich 18 urodzin. Poza tym w ogóle nie czuje, że jestem pełnoletnia, nic się nie zmieniło. To ta sama ja tylko w wieku zmieniła się liczba, która moim zdaniem w życiu nie ma najmniejszego znaczenia.  Podniosłam głowę, w drzwiach stał Zayn, nawet nie usłyszałam jak otwiera drzwi, a może nawet ich nie zamknęłam?
 -Co z tobą?  Dziwnie zachowujesz się od przyjazdu- zaczął.
 -Może ci się wydaje. Wszystko ok- uśmiechnęłam się.
 -Nie uśmiechaj się jeśli nie chcesz, to że go wymusisz nic nie zmieni. Widzę, że coś sie dzieje. Obserwujesz nas, twoja mina gdy nikt nie patrzy nie jest za fajna. Jakbyś... nie wiem. Bała się, że spojrzymy tam gdzie ukryłaś przed nami cenną rzecz. Jeśli nie chcesz żebyśmy tu byli mogłaś powiedzieć. Może masz jakiś powód, nie wiem- zapadła męcząca chwila ciszy. Nie wyrażaliśmy żadnych emocji. Miałam spuszczony wzrok a serce biło w przyspieszonym tempie.
 -Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy- powiedziałam oschło i spojrzałam odważnie w jego oczy. Chciałabym mu wszystko powiedzieć, przecież myślę, że by nie wygadał nikomu. Gdybym tylko mogła zrobiłabym to, było by mi łatwiej.  Chłopak wyszedł, a ja zostałam z wielkim poczuciem winy za to jak go potraktowałam.


     Kiedy godzinę później miałam wyjść z pokoju, przed drzwiami zobaczyłam Harry'ego i Lou. Weszli do pokoju i wyjęli torbę i walizkę schowaną do szafy.
 -Co robicie?- zawróciłam widząc co sie szykuje.
 -Nev, nie mam ci za złe, ale trzeba było powiedzieć, że nie przyjechaliśmy w odpowiednim czasie. Rozumiemy- Odezwał się Harry spokojnym głosem.
 -To nie tak, że nie chce żebyście tu byli. Po prostu... masz racje, to nie odpowiedni czas. Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło.
 -Nie masz za co- Przytulili mnie i wyszli z bagażami. Wcześniej chciałam się ich pozbyć jak najszybciej, teraz czuję się jak w tamtym dniu kiedy się żegnaliśmy. Tylko gorzej, bo przeze mnie wychodzą. Chciałam żeby nie zauważyli nic, dziewczyny by ich zabrały, a teraz wystarczyło kilka słów i spieprzyłam sprawę.
   Weszłam do salonu, chłopaki byli już gotowi do wyjścia. Niall i dziewczyny spojrzały na mnie smutno. One też jechały? Zostanę sama. Nie chce.
 -Przepraszam- wymamrotałam kiedy każdego przytulałam. Zayn spojrzał na mnie tylko raz, omijał mnie wzrokiem stojąc w rogu. Podejść? Chyba powinnam. Jak zareaguje? Kiedy już zrobiłam krok w jego stronę on oderwał się od ściany złapał swoją torbę i wyszedł. Chyba nie chce sie ze mną żegnać. Westchnęłam. Poczułam się okropnie, potwornie! Nie chciałam tego. Czy wszystko zawsze musi być inaczej niż ja bym chciała??!! Zanim wyszli brat cmoknął mnie w policzek i szepną "Szkoda, że tak to wyszło". Co miałam robić?! Zatrzymać ich?! Nie oni muszą wyjechać! Puścić?! Zachowam się jak jakaś wredna suka wyrzucająca przyjaciół i w dodatku okłamująca! Wątpię by jeszcze tu przyjechali bez zaproszenia.

Świetny dzień. "Wszystkiego najlepszego, Neave". Kiedy wyszli patrzyłam jak wkładają bagaże do samochodów i odjeżdżają. Dziewczyny mi machały, chłopcy nie odwracali się. Co mam zrobić? A no tak... Po pierwsze zadzwonić do Peam, wybrałam jej numer i po kilku sygnałach odebrała.
 -No?- zaczęła.
 -Możesz już wrócić. Chłopaki wyjechali przed chwilą.
 -Na prawdę? Co zrobiłaś? Myślałam, że będą siedzieć aż będą zmuszeni wrócić.
 -Długa historia. Wracaj, stęskniłam się.


*Godzine później*


   Drzwi od domu lekko zaskrzypiały i do środka weszła blondynka ubrana w jeansy i kurtkę pod którą miała gruby sweter. Szybko do mnie podeszła i przytuliła jak najmocniej. Odwzajemniłam to i siadłyśmy w salonie na kanapie.
 -Ono jest z dnia na dzień większe- zauważyłam przyglądając się wystającemu brzuchowi nastolatki.
 -Tak, wiem- westchnęła- to może opowiesz mi teraz co się tu działo kiedy mnie nie było?- szybko streściłam jej przebieg zdarzeń, a ona widocznie posmutniała. -Szkoda... Ale teraz najważniejsze jest dziecko.
 -A tak w ogóle to jak tu tak szybko doszłaś? Chyba nie biegłaś?- zaśmiałam się próbując trochę rozluźnić atmosferę.
 -Nie.. podwiózł mnie... znajomy. A gdzie rodzice?- jej odpowiedź była podejrzliwa ale nie wnikam.
 -No tata w pracy, a mama miała jechać na zakupy, a potem do mamy Thomasa na kawę- uśmiechnęłam się na samo jego imię. Stęskniłam się. Był w odwiedzinach 3 miesiące temu, podobno dobrze idzie mu w firmie i nie może się wyrwać, ale dzwoni jak ma czas i pisze. Czyli nie zapomniał o mnie.
   Rozległo się pospieszne pukanie do drzwi. Peam posłała mi pytające spojrzenie na co podniosłam ręce w geście obronnym nie wiedząc kto to może być. Wstałam kiedy ktoś ponownie kilka razy mocniej zastukał. Nacisnęłam klamkę i do środka wpadł zdyszany... Harry... HARRY?!
 -Co Ty tu robisz? Myślałam...- nie kryłam zdziwienia.
 -Zapomniałem telefonu. Zaraz mamy samolot, muszę się spieszyć. Masz go może- pokręciłam przecząco głową.
 -Nev?! Kto to?- Peam wychyliła głowę by spojrzeć na gościa, jednak, gdy tylko się zorientowała, że nie powinna się wychylać schowała się do pokoju. Chłopak był oszołomiony! Nie wiedział co powiedzieć, tylko patrzył to na mnie, to na miejsce, w którym była przez sekundę jego była dziewczyna. Chyba nie zdążył zauważył przez ten czas drobnego szczegółu.
 -Co tu się dzieje? Co ona tu robi?!- Zerwał się by za nią iść jednak szybko zagrodziłam mu drogę.
 -Styles, nie przepuszczę cie. Wyjdź z tego domu.
 -CO?! Czyli powodem dla którego wyjeżdżamy jest ona?! Bo nie chce się ze mną widzieć?! To jest ta wielka tajemnica?!
 -WYNOCHA!!
 -Nie- powiedział stanowczo- chce się porozmawiać.
 -Nie macie o czym. Nie rób problemu i nie pogarszaj sprawy.
 -Ale muszę! Odsuń się- Chciał mnie wyminąć, ale kiedy to nie poskutkowało, użył siły i przesunął mnie za każdym razem kiedy weszłam mu w drogę, aż do samego pomieszczenia, do którego chciał dotrzeć.

_______________________________________________________
Cześć ;D jak się podoba nowy rozdział? Liczę na komentarze ze szczerymi opiniami ;*
Do następnego! <3

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 3 ps. POWRACAM :D



*Z perspektywy Neave*


   To już następny dzień kiedy chłopaki są u nas, a Peam u babci. Kiedy z nią rozmawiałam wczoraj w nocy, zrobiło mi się jej szkoda. Obie bardzo kochamy babcie, ale prawda jest taka że ja lubię więcej zjeść, ale moja siostra niestety nie. A pobyt w domu z pełną lodówką i wypchanymi szafkami to nie jest dla niej najlepsze miejsce. Chociaż... skoro jest w ciąży to może jej to posłuży? Nieważne...
   Szkoda, że rodzice nie rozumieją dlaczego jej tu nie ma. Uważają, że powinni sie dowiedzieć zwłaszcza, że jeden z nich jest ojcem i powinien płacić alimenty -,-. Z Niallem w pokoju spał Zayn i Liam. A u mnie Harry u Louis. Jakoś ich pomieściłam. Nie mogłam spać, pół nocy gapiłam się na Stylesa. Moje myśli były różne, raz chciałam mu wszystko wygadać, ale potem uświadomiłam sobie jak może zareagować. Potem przyszło mi na myśl ciche zabicie go za to co się stało, ale... łatwo się domyślić, że jak szybko przyszła ta myśl, tak szybko odleciała. Nie dość że późno zasnęłam to jeszcze wcześnie wstałam! Jest dopiero 8:30!!!
   Podniosłam się i ogarnęłam po czym zeszłam do kuchni, gdzie zastałam tylko rodziców i niewyspanego Niallera.
 -Co ty tak wcześnie?!- Zdziwiła się mama stojąc przy kuchence- Nie zdążyłam zrobić urodzinowego śniadania! Teraz siądź i czekaj na naleśniki!- zachichotałam pod nosem i siadłam do stołu obok brata i przytuliłam go. Przyjechał w nocy, chyba akurat wtedy kiedy udało mi się zasnąć.
 -Gdzie Margaret? Miała przylecieć- zapytałam.
 -Poszła do sklepu.
 -Sama? Mogłeś z nią iść, nawet powinieneś. Wie gdzie jak dojść?
 -Wie, mama jej wytłumaczyła a to nie jest daleko. Poza tym ja przysnąłem na kanapie kiedy ona już wstała- zaśmiał się.
 -A kiedy będą dziewczyny? - po kuchni zaczął roznosić się wspaniały zapach naleśników.
 -Około 14. Co chcesz dziś robić? Zgodzimy się na wszystko to wasze...yy twoje urodziny- posmutniał na myśl o kryjącej się Peam.
 -Nic. Posiedźmy w domu, przed domem czy coś. Nie mam na nic ochoty.
 -Rozumiem, ale musisz pokazać, że nic się nie dzieje. Albo sprowadź ją i wszystko powiedzcie, to bez sensu. Przecież jesteśmy wszyscy przyjaciółmi, a ona nie chodzi już z Harrym. Więc mogła robić co chciała.-Mówiliśmy cicho, ale wiedziałam że rodzice nadstawiają uszu.
 -Nie rozumiesz, i nie moge ci pomóc zrozumieć- odwrócił wzrok na postawione przed nami naleśniki. Dostałam więcej. Smarowałam raz dżemem, raz nutellą, potem z serem albo owocami, a do tego polewa czekoladowa. Choć na chwilę zapomniałam o dręczących mnie problemach. Akurat kiedy odkładałam talerz powitała nas z uśmiechem Meggie.
 -Chłopaki! Śniadanie!- Zawołała najpierw mama, a potem Niall.
 -Spokojnie, zostawcie to mnie.- odezwałam się kiedy nie było żadnej odpowiedzi. Nabrałam duo powietrza i...- CHŁOPAKI!!! ŚNIADANIE!!! MACIE 30 SEKUND! INACZEJ NIC NIE DOSTANIECIE!!!- ooo taak. Uwielbiam swój głos! Zwłaszcza jak się dre, zawsze robi wrażenie. Zaczęłam na głos odliczać, kiedy było 10 zwolniłam tempa a przybrałam na głośności- 10...9...8...7...6...5...4...-słychać tupot zbiegających osób na schodach-3...2...- po kolei wszyscy wbiegli i zasiedli na pierwsze lesze miejsca przy stole-1.- Uśmiechnęłam sie do nich słodko- No. I tak ma być.  Smacznego.
   Oparłam się o blat i patrzyłam jak wesoło się zajadają. Zayn tak słodko wygląda umazany nutellą... dobra przestań się lampić, bo to na pewno dziwny widok dla osoby z boku.
 -No to może zaśpiewajmy Nev sto lat!- wykrzyczał Lou- chciałam zacząć protestować, ale zdążyłam tylko otworzyć buzie a wszyscy zgodnie zaczęli śpiewać. Tak pięknie śpiewać, że aż się wzruszyłam. Ale płakać nie mogłam! Nawet jeśli to taka szczęśliwa chwila... jednego mi tu brakowało. Jednej osoby.
   Kiedy skończyli wszyscy mnie zaczęli przytulać z zapowiedziami, że na życzenia i dalsze śpiewy będą jeszcze później. Zaczynałam się bać.



*Z perspektywy Peam*


   Po dużym śniadaniu poszłam do małego pokoiku w którym nocowałam. Siadłam w kącie i zaczęłam rozmyślać.
   Na pewno się świetnie bawią. Śmieją się, są weseli, nawet o mnie nie pomyślą, cieszą się sobą. Chciałabym tam móc być, tak bardzo chciałabym świętować ten wielki dla nas dzień z nimi wszystkimi. Łza pociekła mi po policzku. Urządzą wspaniałą imprezę. Będą pili, tańczyli, śpiewali. Cały czas uśmiechnięci. a ja będę tu siedziała, a wrócę jak ich już nie będzie. Chciałabym ich przywitać, przytulić najmocniej jakbym potrafiła. Na prawdę bym chciała. TAK CHOLERNIE CHCE TAM BYĆ!!! TAK CHOLERNIE PRAGNĘ! Rozpłakałam się na dobre. Ale nie mogę... Boje się.



*Z perspektywy Neave*



    Czekaliśmy wszyscy na lotnisku, aż w końcu z daleka pośród tłumu dostrzegliśmy dwie dziewczyny. Eleanor i Danielle! Tak za nimi tęskniłam! Mocno je przytuliłam, a potem przywitały się z chłopcami. Kiedy zostawiły swoje walizki w domu i chwilę odpoczęły postanowiłyśmy wyjść na miasto, ja, Dan, El i Meggie. Teraz chciałam im wszystko wyjaśnić, bo one nie wiedziały o co chodzi.
   Kiedy siadłyśmy w małej restauracji po dwugodzinnym chodzeniu po sklepach zdecydowałam się powiedzieć to teraz.
 -Wiecie, że zaprosiłam was tu w bardzo ważnej sprawie. Więc proszę, nie przerywajcie mi aż skończę.- przytaknęły, kelner przyniósł nasze zamówienia a ja rozpoczęłam całą historie- więc wiecie, żę byłyśmy  chłopcami na wakacjach. Bla bla bla i stało się tak, że ja byłam, znaczy no jestem jeszcze, a Peam była  Harry. I wiecie... jak to para, całusy, słodzenie i publiczne lizanie. Ale jak dwoje zakochanych ludzi zostają sami... i wszystko toczy się szybko! Nawet nie wiesz kiedy! I to się stało.
 -Nie możesz po prostu powiedzieć, że Peam i Harry uprawiali seks?- Skomentowała Danielle.
 -Cii...Tak po prostu uprawiali seks. I my musiałyśmy wracać. Tru tu tu tu trala lala. I Harry zerwał z nią bo uznał że to nie ma sensu czy coś tam, ale wtedy Peam dowiedziała się, że... ym, jest w ciąży- Dziewczyny były szokowane ale mówiłam dalej- i dowiedziała się że chłopaki przyjeżdżają to uciekła zanim doszli. Jest teraz u naszej babci i chce tam zostać dopóki nie wyjadą. Nie chce słyszeć, że powinna się pokazać, a co gorsza nie chce by ktokolwiek wiedział kto jest ojcem. Nawet Niall tego nie wie. Skłamałyśmy, że zaliczyła wpadkę miesiąc po wakacjach na imprezie. Więc jego zdaniem ma jakieś 4 miesiące, tak na prawdę ma 5 i jest już całkiem spore. Boi się reakcji wszystkich. Siedzi cały czas w domu i nawet zaczęła się sama uczyć. Odcieła się od zewnątrz. Nie wiem co robić... Chce żebyście pomogły mi wygonić chłopaków stąd jak najszybciej.- Chwila ciszy.
 -Jak mamy to zrobić?- wydukała El.
 -Nie wiem, po kolei powyciągajcie stąd swoich chłopaków. Wymyślcie coś. Obiad z rodzicami, albo że jesteście chore i chcecie aby  wami wrócili. Nie wiem! Błagam was. Ciesze się, że przyjechali tęskniłam za nimi, ale... nie chce tego wiedząc jak bardzo cierpi moja siostra. Nie mogę się świetnie bawić na mojej osiemnastce sama! Zabierzcie ich. Kocham ich bardzo, ale nie mogą tu zostać i marnować życia jednej z nas- spuściłam wzrok i poczułam jak jedna z dziewczyny ściska moją dłoń położoną na stoliku. Potem reszta. Tak jakby bez słów mnie pocieszały i dodawały otuchy.

_________________________________________________


CZEŚĆ!! Możecie mnie ochrzanić i opierdolić. Zsłużyłam sobie. Zaczęłam pisać i w trakcie skończyłam. Przepraszam, przepraszam! Wybaczcie mi!

Mam również nadzieje e rozdział choć moim zdaniem nudny to jednak się podobał. Skomentujecie? Ci którzy zostali i wchodzą tu, kocham was! Że jesteście ze mną :')
Rozdziały będą się pojawiały, może nie często ale będą, postaram się jak mogę :)





czwartek, 30 maja 2013

Przepraszam was!

Rozdział dawno się nie pojawiał wiem. Mój laptop przez prawie 3 tygodnie był w naprawie bo brat mi go zwalił z biurka i trzeba było zawiasy wymieniac czy cos -,- nie wiem czy dalej prowadzić bo straciłam wene i myślę że nie dam rady dokończyć na siłe  :/  wiem że przekonywaliście mnie bym tego nie robiła ale nwm co mm zrobić. powinnam zawiesić albo zakończyć go całkiem po 1 części :( uważam że jeszcze trochę poczekam, ale nie obiecuję że tu wróce.
Kocham was! <3 ;*